ORDŻ 2011 – czas cudów
W posługę w Diakoni Życia w naszej diecezji (arch. warszawska) zaangażowaliśmy się rok temu. Od początku wiedzieliśmy, że jest to miejsce dla nas i że tam właśnie możemy posługiwać naszymi talentami. Naturalną była więc decyzja o wyjeździe na ORDŻ, na który zgłosiliśmy się już w grudniu. A potem w naszym życiu działy się tylko mniejsze lub większe cuda …
Na rekolekcje do Zaborówca przyjechaliśmy całą rodzinką, z 4.5-letnia Marysią i 7-miesięcznym Dzieciątkiem w brzuszku. Dzieciątkiem, którego życie jest właśnie jednym z cudów ostatniego roku. I nie powiem, że było łatwo. Już sam dojazd do Zaborówca z Warszawy w upalny, wakacyjny dzień, ze skurczami leczonymi „naprędce” No-Spą i zmęczonym, marudzącym przedszkolakiem w samochodzie, był wystarczająco trudny, by zrezygnować. A jednak, nauczeni doświadczeniem, że jeśli są przeszkody już na samym początku rekolekcji, to znaczy, że warto na nie jechać, nie zrezygnowaliśmy. I rzeczywiście, rekolekcje były dla nas czasem małych cudów i odkrywania ważnych rzeczy w małych i prostych słowach, w małych i prostych czynach.
Na początku wydawało się, że tematy kolejnych dni są proste, znane nam i na pewno nic nowego nie wniosą, w końcu to wszystko już wiemy. A jednak, proste słowa i proste tematy zaczęły powoli kruszyć mury, za którymi zdążyliśmy się ukryć w międzyczasie i odsłaniać nasze zranienia, nasze zasklepione może już rany, niedomówienia między nami i te sprawy, których nie chcieliśmy odkrywać przed współmałżonkiem. I w to wszystko wchodził Jezus ze swoją MIŁOŚCIĄ, z delikatnością, i pomagał nam otwierać się na siebie nawzajem.
I … pierwszy od wielu miesięcy Dialog Małżeński, w czasie którego nie pokłóciliśmy się, nie zraniliśmy, nie robiliśmy sobie wyrzutów. I co z tego, że doszliśmy zaledwie do 2 pytania z 6? Najważniejsze, że byliśmy na nim razem, razem z Jezusem, razem przed Nim …
I drugie wydarzenie – Sakrament Pojednania, jak przytulenie do serca kochającego Ojca, tak dobre, ciepłe i czułe, że rzeczywiste. Spotkanie z rzeczywistą, prawdziwą MIŁOŚCIĄ.
A potem jeszcze przekręcenie się naszego Maluszka głową w dół (od początku ciąży był w poprzek i było podejrzenie, że być może coś mu przeszkadza w przekręceniu się) i spokój, że jeśli zaufamy, i skoro mamy wsparcie w modlitwie wspólnoty to wszystko będzie dobrze.
I błogosławieństwo końcowe – podsumowanie i ukoronowanie tego czasu, modlitwa za naszą całą rodzinkę, w podziękowaniu za każdy mały cud w naszym życiu, i z prośbą o dalsze łaski i o dobre rozwiązanie.
Za rekolekcje w Zaborówcu – czas małych i większych cudów – Chwała Panu!
Ewa i Krzysiek Werner-Malento z Marysią i „brzuszkowym” Jasiem
Leave a Reply
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.