|
Ks. Franciszek Blachnicki MIŁOŚĆ WYZWALA O Krucjacie Wyzwolenia CzłowiekaSłowo „krucjata“ pochodzi od łacińskiego słowa „crux“ – krzyż. Jest w nim wyrażone nasze przekonanie, że wyzwolenie może przyjść tylko stamtąd, z mocy Krzyża. Wyzwolenia może dokonać tylko Ten, który na
krzyżu wyzwolił nas z niewoli grzechu i śmierci. Krucjata, a więc ci, którzy staną pod krzyżem, pod krzyżem Chrystusa. Pod krzyżem Chrystusa stała Maryja, pod krzyżem Chrystusa z Maryją stoi Ojciec Święty Jan Paweł II.
Pod krzyżem z Maryją i z Ojcem Świętym chcemy stanąć my, Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Chcemy się oddać Chrystusowi jako narzędzie, aby przez nas objawił moc Krzyża ku wyzwoleniu człowieka. To jest fundament, to jest
punkt wyjścia naszej Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Chodzi o Człowieka pisanego wielką literą. O tego człowieka, o którego upomniał się Ojciec Święty Jan Paweł II, któremu drogę ratunku ukazał na nowo w swojej encyklice
„Redemptor hominis“. W tym kontekście chcemy podjąć naszą Krucjatę Wyzwolenia Człowieka. Środek wyzwolenia Środek, który chcemy przyjąć, może się wydać śmieszny, tak jak ów dzban pusty i
pochodnia w ręku wojska Gedeona. Ale jest to środek bardzo prosty, dostępny dla każdego. Jeżeli przyjmiemy go z wiarą i stworzymy wielką armię ludzi, którzy podejmą wspólnie ten środek walki, możemy ufać, że zwycięstwo
będzie po naszej stronie. Ów prosty środek, dla każdego dostępny, to wyrzeczenie się alkoholu, napojów alkoholowych we wszelkiej postaci. Czyn wyzwalający Będzie to konkretny czyn. Czyn,
który najpierw nas wyzwoli. [...] Najpierw musimy się wyzwolić spod powszechnego nacisku opinii. Musimy się wyzwolić z lęku, który sprawia, że dorosły człowiek, blednie na samą myśl, że w towarzystwie, gdzie będą go
częstowali alkoholem, ma powiedzić: dziękuję, ja nie piję. Wszyscy kapitulują. [...] Towarzyski przymus picia. Słowo „muszę“, które nas tak upokarza, najczęściej jest wypowiadane w tych sytuacjach: Muszę, musiałem
wypić, nie było wyjścia. Ogromna armia niewolników. Najpierw ci, którym pić nie wolno – alkoholicy nałogowi. [...] Jest to pewnik naukowy, że dla każdego z nich jest tylko jedna droga ratunku: być abstynentem do końca
życia, bo zawsze będzie alkoholikiem. Jeśli będzie miał odwagę odmówić sobie pierwszego kieliszka, jego problem będzie rozwiązany. Alkoholik może sobie odmówić pierwszego kieliszka, ale nigdy drugiego. I chodzi właśnie
o ten jeden kieliszek, bo on dla alkoholika jest sprawą decydującą. On jest dla alkoholika początkiem tragedii. Alkoholikowi jest potrzebny przykład, jest potrzebna pomoc, żeby zdołał wyrzec się właśnie tego jednego
kieliszka. „Muszę“ Nikt nie ma tylu obrońców w społeczeństwie, jak ten jeden kieliszek, ten pierwszy kieliszek. Można by zebrać całe tony sloganów, powiastek, wierszyków wypowiadanych w
obronie pierwszego kieliszka. Tylko tego pierwszego. Nikt nie broni pijaństwa, nikt nie propaguje alkoholizmu. Wszyscy sprzysięgli się, żeby bronić tego jednego kieliszka. Może nawet tylko pół kieliszka. Może tylko
kilka kropelek. Może tylko zamoczyć usta, żeby w ten sposób pokłon oddać temu bożkowi, który zasiadł na tronie w naszym narodzie, i powiedzieć: muszę uznać jego panowanie, muszę się pokłonić, muszę skapitulować, nie ma
wyjścia. I blady strach pada na ludzi odważnych, szlachetnych, mądrych, kiedy wyobrażą sobie sytuację, w której będą musieli powiedzieć „nie“ wobec pierwszego kieliszka. I wszyscy mówią: „tak“, „muszę“. I dlatego ta
ogromna armia nieszczęśliwych alkoholików postawiona jest w sytuacji bez wyjścia. Bo nie można sobie wyobrazić, żeby alkoholik o osłabionej woli powiedział przy pierwszym kieliszku stanowczo „nie“. Bo wszyscy się rzucą
na niego. A w niektórych okolicach, to nawet tak daleko się ludzie posuwają, że siłą wlewają do ust pierwszy kieliszek temu, kto ośmielił się powiedzieć: „nie, nie będę pił“ – „Muszę wypić!“ Tak wżaśnie przejawia się
potęga alkoholu.[...] Odwaga w myśleniu Potrzebna jest odwaga, żeby myśleć, odwaga, żeby czynić zgodnie z tym, o czym się pomyślało. Rozum mi mówi, że to nie ma sensu, że to jest źródłem
wielkiego zła, wielkiego nieszczęścia. Mam dosyć motywów, żeby powiedzieć „nie“. Wobec tego idę za światłem. Jestem wolny. Dzisiaj w naszym społeczeństwie jedynie abstynenci to ludzie wolni. Gdziekolwiek się znajdą,
w jakimkolwiek towarzystwie, nie mają żadnych kompleksów, żadnego poczucia niższości. Są swobodni, weseli i oni zwyciężają. Oni są wolni i oni wyzwalają.[...] Dlaczego ja! Rodzi się jednak
pytanie: Dlaczego ja mam być tym śmiałym, dlaczego ja to mam zrobić? Niechby to zrobili inni! Owszem, to wszystko jest przekonujące, ale dlaczego akurat ja? Odpowiedź jest prosta. Chrystus stawia nam
pytanie: „Czy miłujesz mnie więcej, aniżeli ci?“ Jeżeli miłujesz więcej, to zrób coś więcej. Abstynencja nie jest twoim obowiązkiem. Jeżeli czasem wypijesz kieliszek wina przy jakiejś okazji, nie zgrzeszysz. Możesz,
jesteś wolny. Nie ma takiego przykazania Bożego ani kościelnego, które by zakazywało. Kierowcę, który siada za kierownicą, ludzi chorych na pewne choroby, alkoholików obowiązuje zakaz picia, ale dla wszystkich takiego
obowiązku nie ma. Do wszystkich swoich wiernych natomiast, do swoich uczniów Chrystus kieruje pytanie: „czy miłujesz mnie więcej? Jeśli tak, to z miłości złóż ofiarę. Wyrzeknij się tego, co dla ciebie
jest dozwolone. Złóż ofiarę.[...] Podać rękę słabemu bratu W herbie Diakonii Wyzwolenia widnieją dwie splecione ręce. Przedstawione są nie tak, że jedna ręka jest wyciągnięta z góry ku
drugiej ręce mdlejącej, opadającej, lecz obie ręce ułożone są w tej samej linii. Chodzi o ukazanie postawy: ja staję obok mego brata i z pozycji równości mówię do niego: Bracie, chodź ze mną. Rób tak jak i ja. Ja ci
pomogę. Sam nie dałbyś rady, ale razem damy sobie radę. Stajemy nie tylko we dwójkę, bo nas, tych, którzy powiedzieli „nie“, którzy noszą taki znaczek jest wielu. I potrzeba, żeby było wielu takich, którzy odpowiedzą na
pytanie Chrystusa: „Czy miłujesz Mnie więcej?“ – i z miłości do Chrystusa i ze swojej miłości do słabego brata wyrzekną się tego, co im wolno, żeby w ten sposób podać rękę słabemu bratu. I to jest konkretny czyn.
Rozmawiałem kiedyś z panią, która po studiach psychologicznych na KUL pracowała w zakładzie leczenia alkoholików. Zapytałem ją: „Czy wy wymagacie od swoich pacjentów całkowitej abstynencji?“ – „Oczywiście, co do
tego nie ma dyskusji.“ – „A personel zakładu? Chyba też praktykuje abstynencję?“ – „Nie, nikt z nas nie praktykuje abstynencji, bo przecież nas to nie obowiązuje. Wszyscy piją umiarkowanie.“ – I... uważają, że są w
porządku. Potrafią popatrzeć w oczy swoich biednych pacjentów i powiedzieć: człowieku, nie pij, bo ty jesteś chory; ty jesteś wyrzutkiem społeczeństwa; tobie się nie wolno tknąć alkoholu; ty musisz wołać: trędowaty! nie
dawajcie mi alkoholu! A personel to grupa ludzi zdrowych, o silnej woli, im wolno. Czy to jest postawa chrześcijańska? Czy tak się wyraża miłość?[...] Ruch Światło-Życie w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka Gdzie szukać takich ludzi, jeżeli nie w Ruchu Światło-Życie, jeżeli nie w oazach. Przecież tam mówimy ciągle o agape, o pięknej miłości, o bezinteresownej służbie, o wyrzeczeniu się siebie, swego egoizmu
dla Chrystusa. Jeżeli nasza praca w oazach, w Ruchu Światło-Życie, jest pracą rzeczywistą, jeżeli w oazach działa Duch Święty, to potrzeba znaku zewnętrznego. Krucjata Wyzwolenia Człowieka musi wyjść z naszego ruchu.
To jest logiczna konsekwencja, bo inaczej staniemy w pół drogi. Skończymy na pięknych, wzruszających przeżyciach oazowych, ale owoców w życiu nie będzie. [...] Musimy jeszcze bardziej się zmobilizować, poddać
jednolitemu planowi działania i wielkodusznie, radośnie podjąć to wezwanie: „Serce wielkie nam daj, zdolne objąć świat.“ Trzeba nowych ludzi, którzy właśnie pokażą swoje nowe człowieczeństwo w świadectwie agape, w
miłości ofiarnej, wyrzekającej się, podającej rękę słabym. /.../ Każdy z nas musi dać Chrystusowi odpowiedź. Albo zaraz, albo później, po przemyśleniu sprawy. Niech to będzie odpowiedź modlitwy, która będzie wyznaniem
naszej wiary w moc Chrystusa, ale niech to będzie także odpowiedź czynem. Ci z nas, którzy są gotowi, niech złożą Chrysusowi swoją deklarację włączenia się do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. A potem głośmy wszędzie,
odkrytą przez nas drogę ratunku. Bóg, nasz Pan nie przestał królować, działa nadal Jego moc i przez swoje narzędzia, przez nowe wojsko Gedeona, Bóg nas wyzwoli. /.../
(fragmenty z homilii, Krościenko 1979) |