Zanim pandemia dotarła także do Kenii, Ewa i Jarek, którzy wtedy tam przebywali, by zajmować się programem „Adopcji na odległość” Ruchu Światło-Życie, odwiedzili kilkoro z uczniów.
Czerwona ziemia, zielone gaje bananowców, biegająca gromadka dzieci w podziurawionych ubraniach i niesparowanych butach. To na pewno obraz wioski w TIganii w centralnej Kenii. 47 uczniów tutejszych szkól pozostaje w projekcie adopcyjnym już od kilku lat.
Lucy mieszka w sąsiedztwie szkoły Acts Of Mercy, której dyrektor Stephen był na rekolekcjach oazowych dwukrotnie – i w Polsce, i w Kenii. To właśnie sprawiło, że Ruch działa także w tym rejonie. Lucy jest teraz w klasie piątej szkoły Antuanuu. Bardzo dobrze pisze po angielsku, ale jest nieśmiała. Dostała od sponsorującej ją rodziny list, na który od razu odpisuje. Lucy mieszka w skromnych warunkach z babcią i dziadkiem. Jej mama odeszła od rodziny, gdy Luzy miała 3 lata, zabrała dwójkę jej rodzeństwa. Drewniane domki na podwórku mają po kilka metrów kwadratowych. W jednym jest kuchnia, w drugim śpią. Kozy pasą się koło kilku grządek. Dziadkowie włączają się w działania grupy dla starszych przy szkole Acts of Mercy. Plotą tam koszyki i paski ze sznurka, biorą udział w spotkaniach i wykładach. Utrzymują się z drobnej sprzedaży tych rzeczy, pomaga im ich drugi syn.
Bonface przychodzi specjalnie na spotkanie do sąsiadów. Młodsi po niego pobiegli, widząc, że idą goście. Choć ma już 18 lat, jest w klasie 1 szkoły średniej. Lubi sport, a szczególnie skoki w dal. Jest najlepszy w szkole z ok. 8 metrowym wynikiem. Chciałby być prawnikiem, bo wie, że to dobra praca. Wie, że by iść na takie studia, musi się dobrze uczyć. Na szczęście lubi historię. Bonface ma dwie siostry, jedna skończyła już liceum i szuka pracy, młodsza, z niepełnym wykształceniem, już pracuje.
Fridah, wiedząc o spotkaniu, przychodzi do szkoły Acts of Mercy. Sama niedawno skończyła podstawówkę i czeka na rozpoczęcie roku w szkole zawodowej Val di Sole. Fridah ma lekką niepełnosprawność umysłową, ale wie, że w szkole nauczy się dobrego zawodu krawca. Chce też spróbować różnych kursów. Zanim pójdzie do internatu, będzie dalej mieszkać z babcią, mamą i siostrami. To babcia wszystkimi się zajmuje, ponieważ mama ma także problemy psychiczne. Jedna z jej sióstr też jest objęta adopcyjnym programem Ruchu.
To tylko trzy historie – historie, które może odmienić program „Adopcji na odległość”. Chodzenie do szkoły w mundurku, z książkami w plecaku, to dla niektórych ucieczka od niełatwej codzienności, od biedy, która w tym tak żyznym rejonie jest stale widoczna. Może nie wszyscy trafią na uniwersytety, do wielkiego świata nauki, biznesu, kultury. Ale jeżeli ktoś z nich, umiejąc czytać, pisać, czując się wartościowym i potrzebnym, założy dobrą rodzinę, znajdzie pracę mogącą zapewnić utrzymanie – będzie to sukces i jego, i tych, którzy pomogli mu to osiągnąć. To rodziny, parafie, pojedyncze osoby, które zdecydowały się na comiesięczne wsparcie konkretnego dziecka z Kenii.
Od ponownego ruszenia z programem „Adopcji na odległość” kolejnych kilkadziesiąt dzieci już znalazło wsparcie z Polski. Ruch Światło-Życie wie, że to dobra droga poprawy sytuacji w Kenii.
Poszukiwani są sponsorzy, którzy na rok, ale może i na całą drogę edukacji zatroszczą się o jedno z wciąż potrzebujących dzieci.
Jak można pomóc?
- Adoptuj jedno dziecko, deklarując pomoc na rok lub kilka lat, wpłacając miesięcznie 120 zł. Bądź z nim w kontakcie i módl się za nie.
- Wesprzyj projekt wpłatą jednorazową lub regularnymi wpłatami.
- Powiedz o „Adopcji na odległość” swojej wspólnocie, parafii, klasie.
Chcesz się włączyć, masz pytania?
Napisz na: adopcja@oaza.pl a odezwiemy się i prześlemy formularz zgłoszeniowy.
Wpłacać można na konto:
Stowarzyszenie Diakonia Ruchu Światło-Życie
44 1240 1574 1111 0010 9064 5946
Update: Jarkowi udało się, mimo wielu trudności, wrócić do Polski. Ewa w Kenii pozostaje na dłużej. Zapewnia o modlitwie i sama o nią prosi.