Wobec ostatnich wspaniałych wiadomości to, co ja piszę, to nic, więc ostatni felieton postanowiłem troszkę zmienić i opublikować z opóźnieniem, żeby w ogóle mógł zaistnieć wobec tak niesamowitych wieści.
Najpierw chciałbym wyrazić wielką radość z nominacji ks. Adama. To także wyróżnienie dla całego Ruchu. Niech Bóg prowadzi nowego Biskupa swoimi drogami i czyni wielkie rzeczy poprzez Niego.
Tak jak wszędzie po połowie Adwentu czas jakoś dziwnie przyśpiesza i zasadniczo wszystko zlewa się w jedno. Najpierw parę ciekawostek: żłóbek wystawia się tutaj od Niepokalanego Poczęcia do Objawienia Pańskiego. Ten zbudowany przez Świecki Zakon Franciszkański w budynku Parlamentu jest pełen ruchomych elementów, efektów dźwiękowych i mrugających światełek. Jest nawet dzień i noc, ze wschodem i zachodem słońca, gwiazdami i palącymi się światłami w oknach domów.
Kolejną sprawą charakterystyczną dla tego czasu są imprezy świąteczne, zarówno te bardziej świeckie, jak i te religijne. Obecnie prawie codziennie jestem na takim spotkaniu. Najczęściej zaczynającym się od Mszy, a potem dobre jedzenie (i to w dużych ilościach) i siedzenie razem godzinami. Miły wymiar życia wspólnot.
No i oczywiście kolędy. W tym tygodniu co drugi dzień jakiś koncert, szczególnie celują w tym szkoły. Udało się także zorganizować takie spotkanie w języku polskim. Dlaczego już teraz? Bo większość naszych rodaków leci na święta do Ojczyzny i wracają jak najpóźniej się da, czyli w okolicach 6 stycznia (tutaj także jest sporo wolnego w tym czasie).
Bardzo sympatyczny, godzinny koncert zorientowany także na małe dzieci, które mogły pobrzdąkać sobie na różnych instrumentach.
Chylę czoła szczególnie przed wokalistką wieczoru Olą, która razem z mężem Piotrkiem (gitarzystą), poprowadziła ten koncert.
Jej piękne i bardzo chrześcijańskie wprowadzenia do poszczególnych kolęd i pastorałek, nadała temu wydarzeniu głęboko chrześcijański charakter. Bez tego, mimo wnętrza Katedry, mogło się skończyć na folklorze i może nostalgii za dzieciństwem.
Kolejnym ciekawym elementem jest „poszukiwanie miejsca”. We wspólnocie młodzieżowej adwentowe spotkania odbywają się w domach. Ale nie tyle uczestników formacji, co zaprzyjaźnionych rodzin, które zapraszają do siebie młodych, żeby zobaczyli przykład chrześcijańskiego życia. Często są to rodzice obecnych czy dawnych członków wspólnoty, a nawet i ci, którzy sami nie tak dawno chodzili na takie spotkania. Podobnie jak Józef z Maryją młodzi chodzą od domu do domu, ale teraz nie tylko znajdują miejsce, ale także uczą się jak można prowadzić chrześcijańskie życie rodzinne.
Wydaje mi się, że to pewna niewykorzystana przez Ruch przestrzeń, gdzie młodzież może spotkać się z rodzinami. Wszak mamy wiele kręgów Domowego Kościoła, o różnym stażu małżeńskim. Małżonkowie mogą nie tylko mówić, ale pokazać w praktyce, jak się przeżywa dorosłe życie po chrześcijańsku. W obliczu plagi rozbitych i dysfunkcyjnych rodzi oraz spadku praktykowania wiary w rodzinach, jest to jedyna sensowna możliwość pokazania młodym ze statystycznych rodzin jakiejkolwiek chrześcijańskiej alternatywy, co więcej możliwości nie teoretycznej, ale praktycznej, popartej żywymi i konkretnymi dowodami.
Każda wizyta w chrześcijańskim domu jest szansą na głoszenie Dobrej Nowiny poprzez pokazywanie codziennego życia. Może to dać na przyszłość większe owoce niż godziny teoretycznych pouczeń. Szczególne miejsce ma tu posiłek, nieskrępowana i nieudawana atmosfera. Także codzienność poprzez odwiedzanie rówieśników – dzieci z DK. Takie spotkania to okazja do zadawania pytań i nawiązywania bliskich relacji. Ustają wszelkie podziały, a rodzi się autentyczna, a nie tylko teoretyczna jedność. Owocować będzie zwłaszcza przy okazji dni wspólnoty, a w przyszłości poprzez kontynuowanie formacji w ramach DK.
Poza tym w DK jest wielki rezerwuar dzieci, które mogą wejść w formację Ruchu. Można by powiedzieć, że obie strony są tu zainteresowane – rodzice w stworzeniu dla swoich pociech rówieśniczego środowiska formacji chrześcijańskiej i odpowiedzialni za wspólnoty dzieci i młodzieży, którzy poszukują nowego narybku do grup formacyjnych.
Obecnie dzieci z katolickich, wierzących rodzin stają się mniejszością, tym bardziej dzieci z oazy rodzin wprowadzają we wspólnotę ożywcze tchnienie normalności, pokazują, że wspólnoty nie są tylko środowiskami terapeutycznymi dla doświadczonych wszelkimi dysfunkcjami w rodzinach. Ogólnie rzecz biorąc współpraca tych ścieżek formacyjnych jest bardziej niż mile widziana i moim zdaniem niezwykle owocna.
No i jeszcze jedna ciekawa sprawa – wszak opisuję moje życie w przeciągu ostatnich dwóch tygodni. Razem z CYC wybrałem się na kolędowanie. Niby nic dziwnego, ale to mi się szczególnie podobało. Chodziliśmy prawie dwie godziny pomiędzy blokami na dwóch osiedlach i śpiewaliśmy (no trochę się darliśmy). Kolędy były na przemian po angielsku i hiszpańsku. Ludzie wychodzili na zewnątrz czy stawali na balkonach lub w oknach i śpiewali z nami.
Nie zbieraliśmy na nic, po prostu dawaliśmy świadectwo wierze w Jezusa i przypominaliśmy, że w tych świętach chodzi o Niego. Często widzieliśmy rodziców, czy dziadków pokazujących nas, zwłaszcza małym dzieciom, trochę jak eksponaty muzealne. Trzeba pamiętać, że w CYC większość ma ponad 50 lat życia. A, i jeszcze jedna ciekawostka – hiszpańskie kolędy są bardziej chrześcijańskie niż te angielskie. Nie chodzi tu wcale o skoczną melodię, w przeciwieństwie do tych prawie medytacyjnych, ale o treść. Choć w hiszpańskich wszędzie są pasterze i przynajmniej osioł, a czasem i cała menażeria, to zawsze jest Dzieciątko, Maryja i Józef, oczywiście także aniołowie, a raz nawet się „załapała” Elżbieta. Te po angielsku to częściej amerykańskie, zimowe piosenki bez słowa o Jezusie. Groteskowo brzmi śpiewanie o marzeniu białych świąt czy jeździe po śniegu w saniach, gdy w dzień w słońcu jest 20 stopni (rozumiem zgrzytanie zębami i zazdrość).
Na koniec z racji zbliżających się Świąt życzę prawdziwego Bożego Narodzenia, czyli przyjścia Pana do Twojego życia. Niechaj On odmieni wszystko, da Nowe Życie, łaskę rozpoznania Jego woli i siły do jej wprowadzenia w życie. Obyśmy dostrzegli, że Bóg-jest-z-nami. O przyjdź Emanuelu do naszej codzienności!
ks. Maciej Krulak