Referat wygłoszony w czasie sympozjum duszpasterzy służby liturgicznej i proboszczów na temat „Wspólnoty służby liturgicznej a nowa parafia” w Zakopanem 17.11.1977 r.
Model parafii jako wspólnoty wspólnot jest modelem idealnym, jest próbą ujęcia w sposób przejrzysty tego, co jest punktem docelowym naszej pracy nad odnową parafii według wskazań Soboru. Model ten zawiera w sobie pewną pokusę, polegającą na tym, że możemy próbować zrealizować ów model na drodze organizacji życia parafialnego. Z pojęciem organizacji łączy się pojęcie informacji. Ktoś może przejąć się takim modelem i będzie o nim informował swoich parafian, wygłosi prelekcje, przedstawi model graficznie i uważa, że może podjąć akcję przeorganizowania parafii według tego modelu. Obmyśla etapy, zastanawia się, kto będzie członkiem rady apostolskiej, zamierza zrobić wybory, a potem utworzyć poszczególne zespoły apostolskie: od spraw liturgii, od spraw charytatywnych, katechumenatu, przewiduje kogo włączy do grup formacyjnych. Może młodzież z katechezy podzielić na takie grupy? To jest organizacja, wieczna pokusa, która nam grozi, gdy chcemy budować Kościół za pomocą informacji i organizacji. W ten sposób działa się na płaszczyźnie naturalnej, w społecznościach naturalnych, politycznych czy innych, operuje się informacją, nazywa się to propagandą i operuje się organizacją albo administracją. I my próbujemy organizować w ten sposób życie parafii, życie Kościoła. Jest to wielkie nieporozumienie, dlatego że Kościół chociaż ma swoje struktury organizacyjne, chociaż musi się posługiwać także informacją, jednak jest wspólnotą żywą, jest organizmem, jest środowiskiem życia. Kościół jako środowisko życia, jako Kościół żywy, jako żywy organizm może się rozwijać tylko w podobny sposób, jak rozwija się życie.
Dla życia i jego rozwoju istotne jest pojęcie partycypacji. Partycypacja musi wejść w miejsce organizacji. Z pojęciem partycypacji trzeba związać pojęcie świadectwa, które musi zastąpić informację. A więc dwie pary pojęć: informacja – organizacja, świadectwo – partycypacja.
Punktem wyjścia budowania wspólnoty jest najpierw doprowadzenie poszczególnych osób, które są wezwane do tej wspólnoty, do osobowego spotkania i do osobowego zjednoczenia z Chrystusem. Musimy sobie bardzo mocno i jasno uświadomić, że to jest fundament. Jeżeli ominiemy ten etap, to znaczy jeżeli nie doprowadzimy ludzi do uczestnictwa, do partycypacji w życiu Chrystusa w Duchu Świętym, to wszystko, co dalej będziemy podejmowali, wszystkie nasze wysiłki będą tylko ułudą. Nie można budować bez fundamentu. Fundamentem jest Chrystus, jeśli jest przyjęty przez wiarę. Możemy też powiedzieć inaczej, że fundamentem jest wiara, wszystko buduje się na wierze. Wiara w Ewangelii jest spotkaniem z Chrystusem, jest przyjęciem Chrystusa, przyjęciem Go jako Osoby żywej. Jest to osobowe spotkanie, osobowe przyjęcie Chrystusa jako Pana, jako Zbawiciela. Na tym polega wiara. Ewangelia ukazuje nam wiele przykładów spotkania z Chrystusem. Dzięki temu widzimy, jak się ono dokonuje. Chrystus pyta: Za kogo Mnie uważasz? Czy wierzysz we Mnie? Jeżeli odpowiedź na te pytania będzie: – wierzę, Panie! – to wtedy Chrystus zaczyna działać jako Zbawiciel: dokonuje cudów, leczy chorych, przywraca wzrok niewidomym. To są obrazy tego, co czyni Chrystus na płaszczyźnie duchowej jako Zbawiciel.
Wszelkie budowanie wspólnoty chrześcijańskiej, także parafii, musi się rozpocząć od doprowadzenia ludzi do wiary w sensie osobistego przyjęcia Chrystusa, osobistego z Nim spotkania. Tutaj nie możemy poddać się złudzeniom, musimy mieć jasne rozeznanie, co to znaczy przyjąć Chrystusa i czy naprawdę dokonało się to w życiu naszych wiernych.
Ten etap budowania wspólnoty chrześcijańskiej łączy się z pojęciemewangelizacji.
Ojciec święty Paweł VI w Adhortacji Evangelii nuntiandi użył pojęciaewangelizacja w znaczeniu najbardziej szerokim, jako wszelkie prace Kościoła, które są kontynuowaniem misji Chrystusa. Ewangelizacja w tym ujęciu jest więc równoznaczna z pojęciem: misja, apostolstwo, i zawiera w sobie także to wszystko, co zawiera się w pojęciu duszpasterstwo. Należałoby dzisiaj postulować, żeby zmienić nazwę teologia pastoralna czy teologia duszpasterska na określenie: teologia ewangelizacji. Bo samo pojęcie pasterstwo, duszpasterstwo zawiera w sobie aspekty raczej statyczne, zacieśnienie działalności Kościoła do tych, którzy już są w Kościele przez chrzest. Nie łączy się z tym pojęciem dynamika misyjna, ewangelizacyjna. Pojęcie teologia ewangelizacji łączy się z wizją Kościoła rozwijającego wszelkie swoje możliwości w celu głoszenia Dobrej Nowiny i nasycenia jej mocą całego współczesnego świata i wszystkich dziedzin życia ludzkiego.
W znaczeniu ściślejszym przez ewangelizację rozumiemy pierwsze głoszenie Ewangelii tym, którzy jeszcze jej nie słyszeli (można tu wprowadzić pojęcie równoznaczne: kerygma). Nie można zacieśnić ewangelizacji do głoszenia Ewangelii poganom, albo niewierzącym, bo wielu jest chrześcijan, katolików ochrzczonych, którzy należą do Kościoła, nawet praktykują i może słyszeli Ewangelię, ale jeszcze jej nie usłyszeli, bo nie zostali postawieni wyraźnie wobec pewnych osobowych, egzystencjalnych decyzji, wobec wezwania Ewangelii. Nie dokonali zasadniczego kroku, który polega na przyjęciu Chrystusa wiarą jako osobistego Zbawiciela i Pana. Są tacy, którzy usłyszeli, ale zapomnieli. Jest mnóstwo chrześcijan, którzy są analfabetami w życiu chrześcijańskim, którzy wtórnie stali się poganami, którzy wykonują niektóre praktyki religijne, ale całe ich życie poddane jest pogańskiej hierarchii wartości. Mnóstwo chrześcijan „z metryki” nie żyje pełnią Ewangelii.
Jeżeli w ten sposób popatrzymy na sytuację, dojdziemy do wniosku, że większość naszych praktykujących katolików wymaga ewangelizacji.
Zresztą zawsze była taka praktyka Kościoła. Od czasu do czasu przeprowadza się misje, czyli ewangelizację w ramach parafii, w stosunku do tych, którzy z założenia są wierzącymi, a więc nie wymagają misji. Poziom życia religijnego jest jednak tak słaby, że trzeba misji, trzeba właśnie ewangelizacji. Wszystkie formy misji ludowych są próbą spełniania dzieła ewangelizacji w stosunku do ludzi już właściwie kiedyś nawróconych, ochrzczonych, ale faktycznie wymagających ciągle na nowo jeszcze wezwania do życia Ewangelią.
Podejmujemy dzisiaj to, co było zawsze znane w praktyce duszpasterskiej. Tradycyjna misja ludowa szła jednak w kierunku nawrócenia moralnego. W centrum uwagi stawiano problem grzechu ciężkiego i dlatego wydźwiękiem misji tradycyjnych jest przede wszystkim spowiedź misyjna czy rekolekcyjna jako wyraz zerwania z grzechem. W misjach tradycyjnych zakładano, że ludzie wierzą, że znają podstawowe prawdy wiary, więc nie trzeba ich ewangelizować. Dzisiaj stwierdzamy, że jest inaczej, że trzeba ludziom głosić podstawowe prawdy Ewangelii, bo chociaż są one czasem znane, to jednak wśród wielu prawd katechizmowych zaciera się ranga poszczególnych prawd, ich hierarchia. Sprawa wiary jest najczęściej sprawą znajomości pewnych formuł katechizmowych, a nie sprawą zasadniczych decyzji życiowych. I dlatego coraz bardziej widoczną staje się potrzeba ewangelizacji w sensie głoszenia Ewangelii, głoszenia podstawowych prawd Ewangelii tym, którzy jeszcze ich nie przyjęli. Takiej ewangelizacji właśnie trzeba wszędzie. Ojciec święty w Adhortacji używa terminu preewangelizacja w odniesieniu do pierwszego głoszenia. Jest to termin umowny: dość powszechnie jednak w literaturze przed Synodem mówiło się o ewangelizacji jako pierwszym głoszeniu Ewangelii tym, którzy jeszcze jej nie znają.
Ewangelizacja zawiera pewne prawdy podstawowe, dlatego w tej dziedzinie możliwa jest dzisiaj, i zalecana przez Ojca Świętego, współpraca chrześcijan różnych wyznań, różnych Kościołów. Głosi się te prawdy, które są wspólne wszystkim chrześcijanom. Mówi się o tajemnicy Trójcy Świętej, tajemnicy Wcielenia, o Bóstwie Chrystusa, Zmartwychwstaniu, Zesłaniu Ducha Świętego, o życiu w Duchu Świętym. Są to podstawowe prawdy chrześcijańskie, uznawane we wszystkich Kościołach. Dlatego możliwa jest tutaj współpraca. Jesteśmy świadkami akcji ewangelizacyjnych przeprowadzanych przez zespoły złożone z przedstawicieli różnych Kościołów chrześcijańskich. Wyraźnie zaleca to Ojciec święty w Adhortacji.
Podstawowe prawdy, które muszą być głoszone w ramach ewangelizacji, można sformułować różnie. W istotnej treści sprowadzają się one zwykle do czterech prawd podstawowych.
Pierwsza prawda mówi o tym, że Bóg jest miłością i że Bóg miłuje człowieka i ma wobec każdego człowieka plan zbawienia wynikający z miłości. Ważny jest tutaj ten akcent, że Bóg miłuje ciebie, wobec ciebie ma plan zbawienia, a więc bezpośrednie odniesienie do konkretnej osoby. Ogólnikowe stwierdzenie, że Bóg stworzył świat i że rządzi światem, człowiek może uznać i przyjąć, ale jest to dla niego jakieś abstrakcyjne i dalekie. Trzeba więc mówić w sposób bardzo konkretny, osobowy: Bóg ma wobec ciebie plan pełen miłości, ciebie chce zbawić, doprowadzić do pełni życia.
Druga prawda ewangelizacyjna mówi o tym, że człowiek jest oddzielony od Boga, od Jego planu zbawienia przez grzech. Człowiek zamyka się w sobie i nie przyjmuje Bożej miłości, Bożego planu i powstaje przepaść pomiędzy człowiekiem a Bogiem, mimo że Bóg człowieka miłuje i chce go zbawić.
Trzecia prawda ewangelizacyjna mówi o tym, że Jezus Chrystus jest jedynym Pośrednikiem między Bogiem a człowiekiem. Bóg posyła swojego Syna, aby wyzwolił człowieka z grzechu i z powrotem doprowadził go do kontaktu z Bogiem, do włączenia się w Boży plan zbawienia, do przyjęcia Jego miłości. Jedynie Chrystus może znów doprowadzić człowieka do Boga jako źródła życia i pokonać tę przepaść, która oddzieliła człowieka od Boga wskutek grzechu.
I wreszcie czwarta prawda. Jest ona właściwie konkluzją prawd poprzednich: nie wystarczy ogólna znajomość prawd Ewangelii, ale trzeba przyjąć Chrystusa w sposób osobisty, trzeba uwierzyć w Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela.. Ta decyzja jest wynikiem procesu ewangelizacji. Do niej prowadzi człowieka ewangelizacja.
Zatrzymajmy się teraz nad zagadnieniem modelu parafii i zadaniem, jakim jest odnowa parafii. Co trzeba robić, jeżeli chcemy podjąć wysiłek odnowy życia parafialnego, przełamania procesów dechrystianizacyjnych, budowania żywych parafii? Odpowiedź na te pytania jest prosta: trzeba zacząć od ewangelizacji. Trzeba przeprowadzić parafialną ewangelizację.
Dochodzimy teraz do trzeciego znaczenia słowa ewangelizacja: przez ewangelizację rozumiemy konkretne akcje duszpasterskie podejmowane dla osiągnięcia celów ewangelizacyjnych. Pojęcie ewangelizacja staje się odpowiednikiem pojęcia misje ludowe lub rekolekcje, ma mniej więcej to samo znaczenie. Stosuje się tu jednak pewne nowe metody, nowy sposób działania, ale w istocie ewangelizacja jest tym samym, co misja ludowa czy rekolekcje parafialne.
W świecie dzisiejszym jest wiele ruchów i akcji ewangelizacyjnych. Ruchy te zostały zapoczątkowane przez protestantów różnych Kościołów. Obecnie akcje ewangelizacyjne przeprowadza się także i w Kościele katolickim korzystając z doświadczeń i osiągnięć protestantów. Sobór wyraźnie powiedział, że Duch Święty działa także w innych Kościołach, że możemy znaleźć w nich dużo dobrego, że możemy się od nich uczyć. Musimy jednak uzupełnić pewne jednostronności ich akcji ewangelizacyjnych (chociażby stosunek do sakramentów, staramy się w wyniku ewangelizacji doprowadzić do uczestnictwa w sakramentach). Dlatego możemy adaptować tylko pierwsze etapy ewangelizacji i jej podstawowe elementy wynikające z Ewangelii.
W ubiegłych dwóch latach w Ruchu Światło-Życie wypracowaliśmy pewne metody ewangelizacyjne, które były stosowane z wielkim powodzeniem w kilku środowiskach. Zdobyte doświadczenia zachęciły do opracowania „Podręcznika rekolekcji ewangelizacyjnych”.
Nawiązując do tradycyjnych rekolekcji wielkopostnych oraz adwentowych opracowaliśmy plan adwentowych i wielkopostnych rekolekcji ewangelizacyjnych. Podręcznik podaje założenia, metodę i szczegółowe wskazania dotyczące przebiegu ewangelizacji w parafii przez sześć dni, zwykle od poniedziałku do soboty.
Rekolekcje ewangelizacyjne przeprowadziliśmy już na kilku poziomach: dla młodzieży szkół średnich, dla młodzieży akademickiej i dla całych parafii. Przyniosły one bogate owoce. Okazało się, że ludzie są ogromnie spragnieni nowego sposobu głoszenia z mocą słowa Ewangelii; że w naszych warunkach takie rekolekcje są bardzo potrzebne.
Jaka jest różnica między tradycyjnymi rekolekcjami lub misjami a rekolekcjami ewangelizacyjnymi? Pierwsza różnica dotyczy podmiotu. Dotychczas podmiotem była jedna osoba – kapłan. W ewangelizacji podmiotem jest zespół ewangelizacyjny, w skład którego wchodzi kapłan i grupa ludzi świeckich. Świeccy nie tylko wykonują pewne służby pomocnicze, jakieś zadania techniczne, ale ewangelizują, odgrywają kluczową rolę. Dlatego przeprowadzenie rekolekcji ewangelizacyjnych uwarunkowane jest istnieniem i przygotowaniem zespołu ewangelizacyjnego. Członkami zespołu ewangelizacyjnego mogą być ci, którzy przeżyli oazy, zwłaszcza animatorzy Ruchu Światło-Życie. Jest wielu ludzi, którzy są już na tyle dojrzali, że mogą włączyć się i bardzo pięknie pracować w zespołach ewangelizacyjnych. Dobrze, jeśli zespół jest przygotowany przez specjalne rekolekcje. Nazywamy te rekolekcje Oazą Rekolekcyjną Animatorów Ewangelizacji (ORAE). W rekolekcjach tych, trwających cztery dni, uczestniczy kapłan z tej parafii, w której ma się odbyć ewangelizacja. Jest nim proboszcz lub ktoś, kto będzie bezpośrednio czuwał nad przebiegiem rekolekcji ewangelizacyjnych. On też przywozi ze sobą zespół kilkunastu osób (może być więcej). Po ORAE zespół zaczyna działanie przygotowawcze, uczestnicy otrzymują pewne wskazania, zarys planu.
Przygotowanie do rekolekcji ewangelizacyjnych to nie tylko sprawa ogłoszenia czy poczynienia przygotowań organizacyjno-technicznych, ale jest to jużewangelizacja indywidualna, która poprzedza ewangelizację zbiorową.
Członkowie zespołu ewangelizacyjnego przeprowadzają rozmowy indywidualne w swoim środowisku: w szkole, w domu akademickim, w rodzinach. W parafii po ogłoszeniu sprawy z ambony mogą nawet iść od domu do domu, mając ze sobą pismo od księdza proboszcza. Jest to coś nowego, co może być bardzo owocne, gdy świeccy idą do swoich towarzyszy w pracy, w szkole i zaczynają z nimi rozmawiać o Chrystusie, o Ewangelii. Próbują naprowadzać na cztery podstawowe prawdy. Pytają: Czy znasz Chrystusa? Kim jest dla ciebie Chrystus? Czy Chrystus jest dla ciebie żywą Osobą? Czy przyjąłeś kiedyś świadomie Chrystusa jako swojego Zbawiciela? Okazuje się, że te rozmowy bardzo wzbogacają obie strony, budzą zainteresowanie, a kończą się zawsze zaproszeniem do uczestnictwa w rekolekcjach ewangelizacyjnych. Odwiedzający zostawiają zwykle kartkę lub fotografię, na której podane są terminy i tematy poszczególnych dni rekolekcji. Jest to bardzo ważny element w przygotowaniu. Ewangelizację planuje się na jakiś określony zasięg: miasteczko uniwersyteckie, osiedle czy całą parafię.
Coraz częściej słyszymy o wielkich ewangelizacjach: np. w zeszłym roku była w Wiedniu, w kilkudziesięciu kościołach równocześnie; w Nowym Jorku przygotowano ewangelizację w stu kościołach. Wtedy ewangelizacja jest już oczywiście wielką akcją, mobilizuje wszystkie siły. Dzisiaj próbujemy także robić tzw. małą ewangelizację w zespole kilkudziesięciu osób, które są w jakiś sposób związane z parafią, tworzą aktyw parafialny, ale brakuje im jeszcze osobistego pogłębienia wiary. Organizując dla nich ewangelizację możemy mieć nadzieję, że właśnie oni będą później naszymi pomocnikami w ewangelizacji reszty parafii.
Drugą ważną formą przygotowania jest akcja modlitewna. Jest sprawą niezwykle ważną, żeby przygotować ewangelizację przez modlitwę. W ramach zespołu ewangelizacyjnego tworzy się mniejszy zespół czy wyłania osobę, która przejmuje tzw. diakonię modlitwy. Diakonia modlitwy w sposób szczególny modli się w intencji ewangelizacji, a także zachęca innych do modlitwy. Wysyła też listy z prośbą o modlitwę lub duchowe ofiary w intencji ewangelizacji w swojej parafii. (Kiedy była przygotowywana ewangelizacja w parafii Podwyższenia Świętego Krzyża w Łodzi, rozesłano kilkadziesiąt listów do klasztorów, do różnych wspólnot.) Wspólnoty proszone o modlitwę także listownie wyrażają swoją odpowiedź, powiadamiają o włączeniu się do modlitwy, sygnalizują, jakie modlitwy w tej intencji będą odprawiane. W czasie ewangelizacji można odczytywać te listy uczestnikom rekolekcji. Robi to wrażenie, kiedy wierni słyszą, że ludzie modlą się (np. w Karmelu), chorzy ofiarowują swoje cierpienia w intencji tej ewangelizacji. Można również osobiście prosić o modlitwę chorych, cierpiących czy ludzi szczególnie obdarzonych darem modlitwy. Są dzisiaj modlitewne grupy charyzmatyczne, możemy prosić je o akcje modlitewne w intencji ewangelizacji. Kiedy w zeszłym roku w Poznaniu prowadziliśmy ewangelizację dla studentów, zespół ewangelizacyjny otrzymał dużo listów z różnych klasztorów. Pisano o „nawracaniu się” ludzi w klasztorach: „przeżyliśmy bardzo głęboko, że młodzież, dzisiejsza młodzież studencka modli się i prosi nas o modlitwę. Tak to nas zmobilizowało i zawstydziło, że postanowiliśmy i w naszym klasztorze więcej się modlić”. Jest to też owoc ewangelizacji.
Przebieg rekolekcji. Co w nim jest nowego? Dwa momenty są bardzo ważne: wprowadzenie do nabożeństw ewangelizacyjnych tak zwanego świadectwa i głoszenie orędzia ewangelizacyjnego.
Świadectwo dają członkowie zespołu ewangelizacyjnego lub zaproszeni do niego ludzie. W ramach nabożeństw mówią o swoim spotkaniu z Chrystusem. Zwykle świadectwo ma taki schemat: moje życie nim spotkałem Chrystusa, nim uwierzyłem w Niego w sposób osobisty; moment przyjęcia Chrystusa; zmiana w życiu. Często ci, którzy dają świadectwo mówią w ten sposób: „byłem katolikiem, chodziłem na religię, chodziłem w niedzielę do kościoła, odmawiałem pacierz, ale wszystko to było w moim życiu anemiczne, właściwie nic nie znaczyło dla mojego życia, nie dawało mi ani radości, ani siły do rozwiązywania trudności życiowych”. Inni czasem mówią: „straciłem wiarę, przestałem praktykować, ale przyszedł moment, gdy dzięki oazie rekolekcyjnej czy dzięki spotkaniu z kolegą, który mi zaczął mówić o Chrystusie, odnalazłem i przyjąłem Chrystusa. Natąpiło osobiste moje spotkanie z Chrystusem i moje życie się zmieniło”. Tu podają różne konkretne fakty.
Świadectwa zwykle przeplatane są piosenkami. Jest tu miejsce na wprowadzenie do rekolekcji muzycznego zespołu ewangelizacyjnego. Niestety jeszcze dość często jest rozpowszechniony styl związany z Sacrosongiem, tzn. styl festiwalowo-konkursowo-estradowy, kiedy niby chce się oddać chwałę Panu Bogu, ale przede wszystkim myśli się, żeby zdobyć nagrodę czy wyróżnienie w konkursie. Te dwie postawy wzajemnie wykluczają się. Gdy myślę o tym, żeby zabłysnąć i zdobyć nagrodę, nie mogę jednocześnie chwalić Pana Boga. Zespoły muzyczne, które podejmują głębsze życie modlitewne, które są nastawione apostolsko, wycofują się po kolei z Sacrosongu. Mówią, że atmosfera konkursowa nie odpowiada im. Living Song – zespół amerykański oświadczył wprost, że już w Sacrosongu nie będzie brał udziału, bo atmosfera nie jest ewangelizacyjna, chociaż próbuje się Sacrosong pogłębić w tym kierunku. Sprawa jest trudna. Jest już dużo zespołów (młodzieżowych czy innych), które mają ducha apostolskiego, modlitewnego. Zespoły te trzeba odpowiednio przygotować. Muzyczne zespoły ewangelizacyjne odgrywają bardzo ważną rolę w ewangelizacji. Tym bardziej skuteczny jest ich udział, kiedy ich członkowie sami potrafią dać świadectwo o swoim życiu, o spotkaniu Chrystusa.
Dlaczego świadectwo jest elementem bardzo ważnym, istotnym? Mieliśmy w stosunku do świadectwa do niedawna opory. Mówiło się, że jest to ekshibicjonizm, subiektywizm. Dzisiaj patrzymy na to głębiej, w aspekcie teologicznym. Doszliśmy do odkrycia, że nasze świadectwo wiary praktykowane w katechezie czy w przepowiadaniu z ambony było jednostronne.
Gdy analizujemy źródła biblijne, możemy odkryć w nich dwa rodzaje świadectwa. Można by je nazwać świadectwem typu Janowego i typu Pawłowego. Święty Jan zaczyna swój Pierwszy List słowami: To, cośmy słyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce, oznajmiamy wam (1 J 1, 1-3). Świadectwo jego jest oparte o bezpośrednie spotkanie z Chrystusem. Jest to świadectwo historyczne. Święty Paweł nie mógł powiedzieć o sobie: cośmy słyszeli, co ujrzeli, czego dotykały nasze ręce, bo on nie był uczniem Chrystusa, i w tym sensie co inni Apostołowie, nie mógł być świadkiem. A jednak św. Paweł daje świadectwo. I wiemy z jaką mocą! Źródłem świadectwa Pawłowego jest jego przeżycie pod Damaszkiem. On spotkał Chrystusa nie historycznego, ale uwielbionego, w przeżyciu mistycznym, duchowym. Spotkanie z Chrystusem uwielbionym jest taką siłą w jego życiu, jest czymś tak realnym, że św. Paweł ciągle nim żyje i mówi: Żyję już nie ja, żyje we mnie Chrystus (Ga 2, 20). Cała Pawłowa teologia to teologia Chrystusa Mistycznego, który żyje w chrześcijaninie dzięki Duchowi Świętemu i który przekształca jego życie.
W naszej katechezie właściwie ograniczyliśmy się do świadectwa Janowego. Rozbudowaliśmy apologetykę, argumenty. Cała katecheza, apologetyka, dogmatyka ciągle chce udowodnić, że Chrystus jest postacią historyczną, że Ewangelie są autentyczne, że Kościół jest prawdziwym Kościołem Chrystusa. Oczywiście świadectwo takie jest konieczne, ale musi być uzupełnione świadectwem drugiego typu, świadectwem Pawłowym. Przed dzisiejszym człowiekiem musi stanąć ktoś kto mu powie, że Chrystus jest nie tylko postacią historyczną, ale Kimś żyjącym, Kto wchodzi w życie człowieka. Chrystus jest rzeczywistością, rozmawia się z Nim jak z przyjacielem – twarzą w twarz. Chrystus pomaga rozwiązywać problemy życiowe. Takie świadectwo ma ogromną moc. Można młodzieży mówić o Chrystusie piękne rzeczy, ale gdzieś głęboko nurtuje w niej pytanie: kto to stwierdził? to było tak dawno, dwa tysiące lat temu! Pewnie, że są jakieś tam argumenty, ale nie jest to w pełni przekonujące. Jeżeli zbiegną się dwa świadectwa: najpierw młody człowiek słyszy od swoich rówieśników, że Chrystus jest Kimś żywym, Kimś, Kto przemienił ich życie i nadał jemu sens; a potem kapłan głosi orędzie ewangelizacyjne, autentyczną Ewangelię, to wtedy rodzi się siła, jakaś moc, która nawraca człowieka. Ewangelizacja łączy te dwie formy świadectwa.
Następuje punkt kulminacyjny nabożeństwa – głoszenie orędzia ewangelizacyjnego. W procesji przenosi się Biblię i uroczyście składa na ambonie. Następuje odczytanie Ewangelii, a potem kazanie oparte o przeczytany tekst.
Jest jeszcze jeden nowy moment ewangelizacji: wezwanie do konkretnej decyzji, decyzji uzewnętrznionej wobec wspólnoty. Zwykle rekolekcje tradycyjne kończyły się wezwaniem do uczestnictwa w sakramentach. Każdy sam osobiście reagował lub nie reagował. Oczywistym, zewnętrznym sprawdzianem była spowiedź, komunia święta – znaki zewnętrzne nawrócenia, powstania z grzechu, przyjęcia Chrystusa. Jest jednak jeszcze potrzebne coś więcej: żeby wezwany do przyjęcia Chrystusa wyraził, że przyjął Pana przez włączenie się do wspólnoty tych, którzy tak samo przyjęli Chrystusa i chcą razem iść jako grupa uczniów Chrystusa, wzajemnie się umacniać przez czytanie Ewangelii i przez modlitwę.
Rekolekcje ewangelizacyjne kończą się wezwaniem do włączenia się do grupy postewangelizacyjnej. Zmierza się do utworzenia małych grup, które po ewangelizacji będą się regularnie co tydzień gromadziły na spotkaniach biblijnych w atmosferze modlitwy. Wtedy utrwala się decyzja przyjęcia Chrystusa i zaczyna się droga, która prowadzi do katechumenatu, podczas którego katechumen dojrzewa we wspólnocie w życiu wiary w oparciu o pierwszą decyzję osobistego przyjęcia Chrystusa.
Na zakończenie kazania ewangelizacyjnego kaznodziej wzywa, aby pozostali w kościele ci, którzy chcą przyjąć Chrystusa i włączyć się do grup. Członkowie zespołu ewangelizacyjnego tworzą z tych osób małe (kilkuosobowe) grupy i od razu spotykają się z nimi, rozpoczynając metodyczną pracę formacyjną. Na podstawie naszych doświadczeń możemy powiedzieć, że zgłasza się 15-30% uczestników ewangelizacji. W Łodzi gdzie uczestniczyło w nabożeństwach ewangelizacyjnych około tysiąc osób, dwieście zgłosiło się do grup postewangelizacyjnych. Byłem w Łodzi kilka miesięcy później na spotkaniu z grupami. Okazało się, że wszystkie pracują, niektóre powiększyły się o nowe osoby. Grupy mówiły o swojej pracy, o swoich spotkaniach. W podsumowaniu powiedziałem: „Dokonały się trzy wielkie odkrycia w waszym życiu i w życiu parafii: odkrycie małej grupy, jako środowiska koniecznego dla rozwoju i dla utrzymania wiary. Zagubiliśmy środowisko małej grupy. Dawniej była nią rodzina chrześcijańska. Dzisiaj rzadko rodzina jest środowiskiem wiary, rzadko żyje wartościami Ewangelii. Mieliśmy dawniej różne stowarzyszenia, bractwa, w których ludzie zaspokajali potrzebę małej grupy kontaktującej się na płaszczyźnie wiary i modlitwy. Dzisiaj mamy sytuację anonimowej masy. Jest duszpasterz i masa parafian, ale nie ma klimatu środowiska życia, jakim jest mała grupa. Okazuje się, że ludzie bardzo tego pragną, że jest wielki głód środowiska życia ewangelicznego. Drugie wielkie odkrycie, to odkrycie Pisma świętego, które wchodzi w nasze życie, jest w naszych rękach, możemy je czytać i dzielić się między sobą słowem Bożym. I wreszcie trzecie odkrycie,odkrycie modlitwy spontanicznej we wspólnocie, w małej grupie. Do tego doprowadziła ewangelizacja”.
Ewangelizacja to dopiero pierwszy etap budowania nowej parafii. Na tym nie można poprzestać, bo przeżycie – nawet bardzo silne – po pewnym czasie staje się coraz bledsze i gdy człowiek znajdzie się sam w obliczu wielkich i trudnych problemów życiowych potrzebuje umocnienia, potrzebuje utrwalenia pierwszego nawrócenia.
Zaczyna się druga faza budowania wspólnoty, którą określamy słowemkatechumenat. Katechumenat w znaczeniu ścisłym jest to przygotowanie dorosłych do chrztu. Ponieważ mamy do czynienia z ludźmi już ochrzczonymi i praktykującymi, dlatego używamy słowa neokatechumenat albo inaczejdeuterokatechumenat. (Używamy słowa deuterokatechumenat, dlatego że słowo neokatechumenat łączy się z konkretnym ruchem, który powstał na Zachodzie, dzisiaj są też i u nas pewne grupy wspólnot neokatechumenatu.) Używamy pojęcia deuterokatechumenat – to znaczy wtórny, powtórzony katechumenat, dlatego że chodzi tu o uzupełnienie formacji ludzi, którzy już właściwie należą do Kościoła.
Instytucja katechumenatu została w posoborowej odnowie Kościoła wznowiona, i to nie tylko w krajach misyjnych, ale wszędzie. Dokumentem podstawowym jest Ordo initiationis christianae adultorum. Jest to jeden z najważniejszych dokumentów posoborowej odnowy liturgii, niestety u nas nieznany jeszcze, nawet nie przetłumaczony. Musimy do tego dokumentu sięgnąć, bo są w nim nie tylko wskazania dotyczące samego katechumenatu, ale także konkretne sugestie pastoralne. W kilku miejscach powiedziano wyraźnie, że na podobieństwo katechumenatu trzeba przeprowadzać różne formy pracy duszpasterskiej nad młodzieżą, np. w związku z przygotowaniem do sakramentu bierzmowania, w stosunku do ludzi, którzy byli ochrzczeni, a nie zostali później doprowadzeni do pierwszej komunii św., czy nawet w związku z sakramentem małżeństwa. Sugeruje się różne formy katechumenatu młodzieżowego, nawet dziecięcego. Chodzi o to, żeby tradycyjną katechezę rozbudować w kierunku katechumenatu, żeby były wszystkie elementy procesu stawania się dojrzałym chrześcijaninem, prowadzenia życia według Ewangelii.
Jest takie klasyczne sformułowanie, które pochodzi od Tertuliana: „Fiunt, non nascuntur christiani” – „Nikt nie rodzi się chrześcijaninem, ale chrześcijaninem trzeba się stawać”. Na tym opiera się instytucja starochrześcijańskiego katechumenatu. Stać się chrześcijaninem to nie jest jednorazowy akt – powiedzmy – przyjęcie chrztu świętego, ale jest to długi proces. W procesie tym można wyodrębnić pewne etapy i dlatego katechumenat opiera się o stopnie dojrzewania. Momentem dalszym, po dłuższym okresie formacji jest przyjęcie sakramentów, lub – w neokatechumenacie – odnowienie przyjęcia sakramentów. Dopiero potem następuje okres tzw. „mystagogii”, czyli włączania kogoś w życie konkretnej wspólnoty chrześcijańskiej. Katechumenat wyraźnie precyzuje zadania formacyjne, które muszą być podjęte w tym procesie. To nie tylko sprawa nauczenia prawd wiary, czy nauczenia pewnych praktyk religijnych. Na ogół katecheza dzisiaj sprowadza się tylko do tego. Katechumenat wyraźnie widzi sześć celów formacyjnych – chodzi tu o kształtowanie pewnych postaw życiowych. Cele katechumenatu są następujące:
- Wdrażanie do życia słowem Bożym, traktowanym jako słowo życia. Chrześcijanin musi się nauczyć rozwiązywania w świetle słowa Bożego konkretnych problemów codziennego życia. Chodzi o właściwy stosunek do słowa Bożego, który na ogół rzadko jest osiągany u nas w procesie katechezy. Kiedy chrześcijanin ma podjąć decyzję życiową, ma wybrać jakąś wartość w konkretnej sytuacji, sięga do Ewangelii i tam znajduje odpowiedź. Stara się wprowadzić słowo Boże w życie tak, że powoli całe jego życie jest poddane słowu Bożemu. Dojrzała wiara polega na życiu na codzień słowem Bożym, wyciąganiu konsekwencji życiowych z Ewangelii. To jest oczywiście dłuższy proces formacyjny, zanim człowiek zostanie do tego doprowadzony.
- Wdrażanie do życia modlitwy, ale modlitwy pojętej jako osobiste spotkanie z Bogiem. Często doprowadzamy dzieci czy młodzież tylko do odmawiania pacierza, a przecież odmawiać pacierz i modlić się, to niezupełnie to samo. Można modlić się przy pomocy pacierza, ale często człowiek odmawia pacierz i nie modli się, tylko recytuje formuły bez przeżycia osobistego spotkania z Chrystusem. Modlitwa spontaniczna, modlitwa, która wypływa z głębi serca, sytuacyjna jest konsekwencją przyjęcia słowa Bożego. Powstaje dialog z Bogiem w oparciu o Jego słowo. Wyłania się więc cały problem wychowania do takiego życia modlitwy.
- Wychowanie do liturgii sakramentalnej, zwłaszcza Eucharystii, jako stałego elementu życia chrześcijańskiego.
- Doprowadzenie do metanoi, czyli przemiany wewnętrznejczłowieka cielesnego w człowieka duchowego. Człowiek cielesny to człowiek, w którego życiu – chociaż jest wierzący i praktykuje – panuje egoizm. W podejmowaniu decyzji życiowych kieruje się on motywami egoistycznymi, aczkolwiek wierzy w Chrystusa. Chrystus nie jest Panem jego życia. Wszystkie dziedziny życia człowieka cielesnego nie są poddane wymaganiom Chrystusowego słowa, Chrystusowej miłości. Człowiek cielesny musi się przemieniać w człowieka duchowego, który żyje według Ducha. Pismo święte, zwłaszcza w Listach Pawłowych, dokładnie przedstawia portret takiego człowieka, który żyje według Ducha. Proces metanoi musi być nieustanny.
- Dawanie świadectwa. Chrześcijanin musi umieć dawać świadectwo o Chrystusie, o swoim spotkaniu z Nim. Jest to podstawowy element życia chrześcijańskiego, a nie etap doskonałości. Dlatego już od katechumenów wymagano dawania świadectwa.
- Wdrażanie do życia we wspólnocie przez przyjęcie odpowiedzialności za wspólnotę, przyjęcie jakiejś służby, diakonii w oparciu o posiadany charyzmat. Każdy otrzymuje jakiś dar Ducha Świętego, jakiś charyzmat, którym może służyć budowaniu wspólnoty. Chodzi o to, żeby zaktualizować charyzmaty w życiu konkretnej, lokalnej wspólnoty, w której chrześcijanin żyje.
W deuterokatechumenacie musimy uzupełniać formację tradycyjną – otrzymaną przez katechezę czy w rodzinie – i doprowadzić człowieka do takich postaw, jak wymienione wyżej. Katechumenat to dłuższy proces, zwykle kilkuletni. Dopiero po przejściu formacji typu katechumenalnego człowiek staje się w pełni członkiem wspólnoty. Dopiero wtedy powstaje żywa wspólnota lokalna. Wtedy osiągamy trzeci etap budowania wspólnoty.
Chrześcijanie, którzy przeszli formację katechumenalną, doszli do dojrzałej wiary, nie są już biernymi członkami parafii, którzy tylko przyjmują, ale są już żywymi komórkami w organizmie, myślą o Kościele, o parafii w kategoriach „my” – są podmiotem razem z duszpasterzem, czy zespołem duszpasterzy.
To jest nowa parafia: ludzie, którzy są już zdolni podjąć dzieło ewangelizacji wobec innych.
* * *
Ewangelizacja jest pierwszym etapem budowania nowej wspólnoty lokalnej – parafii. Pojęcie ewangelizacja łączy się z pojęciem metanoia – wewnętrzna przemiana.
Święty Jan Chrzciciel głosi pokutę. Zanim podejmie się ewangelizację, trzeba zrobić coś podobnego do tego, co czynił Jan Chrzciciel przed przyjściem Chrystusa – zakwestionować dotychczasowy styl życia religijnego, zwłaszcza tych, którzy uważają się za dobrych katolików i myślą, że nic więcej nie potrzeba, żeby się dostać do nieba i osiągnąć zbawienie: praktykują, chodzą do kościoła, czasem przyjmują sakramenty, ale całe ich życie jest właściwie bardzo dalekie od Ewangelii. Trzeba za św. Janem wołać: Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Nie myślicie, że możecie sobie mówić: „Abrahama mamy za ojca” bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi (Mt 3, 7-9). A więc potrzeba rachunku sumienia, dokonania analizy sytuacji, rozwiewania wszelkich złudzeń dotyczących naszego katolicyzmu, naszej wiary, potrzeba pokazywania wszystkich słabości, żeby zaniepokoić ludzi, żeby zrozumieli, że tak jak jest, być nie może, że trzeba zmienić styl życia.
Wezwanie do metanoi poprzedza ewangelizację. Tu już sam Chrystus naucza, zapewnia o Swojej miłości, o pragnieniu wejścia w życie człowieka.
Spośród rzeszy słuchaczy wyłania się grupa uczniów Chrystusa (jest to okres katechumenatu), którą Chrystus gromadzi koło Siebie, szkoli, formuje. Uczniowie, którzy wychodzą ze szkoły Chrystusa, otrzymują Ducha Świętego, moc do podejmowania zadań misyjnych i apostolskich.
Odpowiedzialność za sprawy królestwa Bożego, służba drugiemu człowiekowi, niesienie mu Dobrej Nowiny o Bożej miłości – to trzeci etap – diakonia.
Cykl budowania nowej parafii nie zamyka się diakonią, ale od diakonii zaczyna na nowo. Żywa parafia stale musi spełniać wszystkie funkcje: wzywać do nawrócenia, ewangelizować i włączać coraz to nowych ludzi do aktywnej współpracy. Dzisiejsza diakonia staje się fundamentem jutrzejszego zespołu ewangelizacyjnego, gdyż nie wystarczy jeden tylko raz przeprowadzić w parafii rekolekcje ewangelizacyjne i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku spocząć.
Budowanie nowej wspólnoty lokalnej, parafii jest procesem ciągłym, bez końca.
ks .Franciszek Blachnicki