Mamy ambicję, by nasze witryny stały się agorą dla działalności podejmowanych przez członków Ruchu, informujących o swoich działaniach i promujących zaangażowanie wspólnot.
W 2002 roku na bannerach ulic Singapuru pojawiły się plakaty z cytatami: „Jestem tutaj.”, „Nietzsche nie żyje.”. W gazetach: „Co miałbym zrobić, żeby zyskać Twoją uwagę? Wynająć reklamę w gazecie?”, czy na jabłkach wręczanym mieszkańcom: „Wyhodowałem je specjalnie dla Ciebie” . Każdy z cytatów podpisany: „God” (ang. Bóg). Trudno oszacować koszt całej kampanii. Została przygotowana przez firmę Ogilvy, a zamówiona przez grupę 150 Kościołów Singapuru. Odniosła spektakularny sukces, była także wielokrotnie nagradzana.
Czy słowo pisane lub przekazywane z ambon i w salkach katechetycznych straciło na swojej mocy? Czy koniecznie musimy umieszczać sacrum Boga w profanum przestrzeni przystanków, bilbordów? Takie działanie wydaje się być odpowiedzią na Jezusowe wezwanie: idźcie na cały świat. Także Jezus niósł swoje słowo wszędzie: od świątyń po targowiska i pustynie. Bez wyjątków nawet dla grzeszników – ich zresztą szczególnie sobie upodobał. Gdyby Jezus żył w 2015 roku być może byłby twórcą bloga, szefem organizacji promującej się na miejskich powierzchniach reklamowych, youtuberem. Gdyby żył? My wiemy, że żyje i w tych właśnie przestrzeniach chcemy Go promować. Wystarczy spojrzeć na katolickie fanpage’e, jak Hipster Katoliczka lub rekolekcje prowadzone na YouTube przez o. Szustaka. Także papież doczekał się swoich kont na Twitterze, tłumaczonych na języki całego świata.
W 2015 roku prawie 65% osób w Polsce regularnie korzystało z Internetu. Dziwi fakt, że 35% tego nie robiło. Użytkownicy nie tylko konsumują treści, ale także je tworzą. Tempo zmian zachodzących w przestrzeni Internetu, to niespotykana dotychczas szansa. Z roku na rok możemy sięgać po coraz doskonalsze narzędzia przetwarzania i udostępniania treści. By dotrzeć do tysięcy osób wystarczy, że udostępnimy jeden wpis na portalu społecznościowym. Mimo to, Kościół w Polsce ma ciągle problem: pomijając wyjątki, o których wspomniałem, wiele wspólnot parafialnych nie odkryło jeszcze potencjału Internetu. Brak witryny www i nieobecność w mediach społecznościowych to nie tylko wypadnięcie z aktualnego konwenansu, anachronizm w podejściu do życia – to zmarnowanie ogromnej szansy na dotarcie z informacjami do tysięcy osób (potencjalnie ¾ całego społeczeństwa Polski).
Jaką informację ma do przekazania Kościół, a w tym my – Ruch Światło-Życie? Najważniejszy „news” wszechczasów: Ewangelię. Świadomość konieczności głoszenia w sieci znajduje realizację w szeregu stron internetowych tworzonych przez wspólnoty parafialne, modlitewne, duszpasterskie.
Oaza w całej Polsce już od dawna odnajduje się w świecie wirtualnym. Mamy ambicję, by nasze witryny stały się agorą dla działalności podejmowanych przez członków Ruchu, informujących o swoich działaniach i promujących zaangażowanie wspólnot. Przy okazji chcemy wezwać Ciebie, drogi Czytelniku: jako Diakonia Komunikowania Społecznego jesteśmy otwarci na Wasze pomysły i zaangażowanie. To od Ciebie zależeć będzie, co o diakonii, wspólnocie, w której działasz, przeczytają odwiedzający strony oazy – a są to ludzie, dosłownie, z całego świata.
Maciej Dorotniak
tekst ukazał się w 20. numerze „Charyzmatu”,
pisma Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Przemyskiej