Gdy mamy iść na spotkanie Jezusa, składamy ręce, jak gdybyśmy chcieli wziąć Go w objęcia i przytulić do serca. Ten znak oznacza, że w Niego wierzymy i że Go miłujemy.
Wierzymy w Niego, we Wcielone Słowo. Wierzymy w Niego obecnego w Kościele. Wierzymy w Niego obecnego w ludziach potrzebujących.
Wierzymy, że jest w mocy sakramentu każdego: w mocy chrztu, w mocy bierzmowania, w mocy pojednania, rozgrzeszenia, w mocy naszego małżeństwa, w mocy naszego kapłaństwa.
Wierzymy w Niego to znaczy, że nasza myśl jest razem z Nim, że przekonania są razem z Nim. Myślimy, jak On myśli. Miłujemy Go. Kochamy jak On. Cała nasza wola jest z Nim. Jesteśmy z Nim.
Chcemy kochać jak Jezus. Chcemy być z Jezusem przez wiarę, przez miłość, naszym umysłem i naszą wolą.
„Każdy, kto jest ze światłości, przychodzi do światła, aby się okazało, że jego uczynki są spełnione w Bogu”.
Jeśli nie ma w nas uczynków ciemności, jeżeli jesteśmy ludźmi światła, jeśli Chrystus Pan nas oświecił, jeśli nie mamy się czego przed Panem Bogiem wstydzić, jeżeliśmy się ze wszystkiego oczyścili i z ciemności wyszli, to przychodźmy do Niego.
Przychodźmy do Niego z twarzą jasną – „Panie Jezu, ze światłem, z radością Ciebie przyjmuję”.
Kiedy Mojżesz schodził z góry Synaj ze spotkania z Panem Bogiem, to twarz jego promieniała, była nasłoneczniona, prześwietlona. Tacy przystępujmy do Pana, bo jesteśmy dziećmi światłości.
Co ma świecić Panu, gdy będziemy wychodzić naprzeciw Pana Jezusa? Nasze twarze. Jasne, Boże, rozświetlone czystością duszy.
Z nauczania ks. Wojciecha Danielskiego