Oaza nr 100, marzec-maj 2011
Walka duchowa wkracza konkretnie w życie Kościoła, w życie poszczególnych uczniów i uczennic Pana. Musimy być świadomi, podejmując tak wielkie zadania, tak wielką misję, że przeciwnik nasz diabeł „jak lew ryczący krąży szukając, kogo by pożreć”. Dla niego groźnym przeciwnikiem nie są ci, którzy już są pogrążeni w jakiejś formie niewoli, niemocy, słabości. Tych już usidlił i doprowadził czasami do dna rozpaczy. Groźnym przeciwnikiem szatana są świadomi swych zadań i godności synowie i córki Boga. Nie jest to rzeczywistość odległa, która gdzieś tam się dzieje poza nami. Musimy być świadomi, że tylko pełne mocy wsłuchanie się w głos Pana, trwanie z Nim w modlitwie, w zjednoczeniu, może sprawiać, że będziemy zwyciężać. Bo w tej walce tylko w imię Pana, w Jego orężu, w Jego zbroi jesteśmy w stanie oprzeć się zakusom złego ducha. Będąc odpowiedzialnymi, animatorami, posługując w różnych diakoniach i wszyscy razem w diakonii jedności, musimy każdego dnia trwać na modlitwie również za siebie nawzajem, po to, żebyśmy mieli siłę iść drogą, którą wyznaczył nam Pan. Każdy, patrząc na swoje sprawy, niech myśli też o siostrach i braciach. Niech nie myśli tylko o swojej diakonii, o swojej posłudze, ale posługa jedności jest w szczególny sposób wyrażona w posłudze solidarności, która sprawia, że naszą sprawą jest całe dzieło odnowy Kościoła, które w różnych elementach każdy z nas podejmuje.
Ks. Adam Wodarczyk, Moderator Generalny Ruchu Światło-Życie
Oaza nr 101, czerwiec-sierpień 2011; Wielkich dzieł Boga nie zapominajcie
Rozpoczęcie kolejnego roku formacyjnego pod hasłem „Słuchać Pana w Kościele” przypomina nam, że jesteśmy wezwani do tego, aby nieustannie rozwijać w sobie świadomość eklezjalną – czyli budzić miłość do Kościoła Matki, świadomość podmiotowości całego Ludu Bożego, a także teologicznego i duchowego wymiaru Kościoła diecezjalnego. A Kościół funkcjonuje według określonych zasad, które trzeba (i warto) znać i stosować.
W tym numerze „Oazy” podjęliśmy temat diakonii moderacji. Fakt powierzenia odpowiedzialności za poszczególne diakonie osobom świeckim pokazał, że nie wszystkie aspekty tej sytuacji są tak samo rozumiane, a zwłaszcza relacje świeccy – kapłani rodzą pewne wątpliwości. Ważne jest również właściwe rozumienie szczególnej roli moderatora diecezjalnego we wspólnocie diecezjalnej – temu zagadnieniu poświęcony jest tekst ks. Adama Wodarczyka, moderatora generalnego Ruchu Światło-Życie. O odpowiedzialności świeckich za Domowy Kościół (a w konsekwencji również za inne rzeczywistości Ruchu), konieczności ich inicjatywy piszą Beata i Tomasz Strużanowscy, para krajowa Domowego Kościoła.
Rozważaniom tym towarzyszą teksty poświęcone pierwszym moderatorom Ruchu Światło-Życie: założycielowi, słudze Bożemu ojcu Franciszkowi Blachnickiemu, i ks. Wojciechowi Danielskiemu.
W części poświęconej diakoniom Ruchu cieszy powrót Siloe, Listu do Oaz Modlitwy i Grup Modlitewnych oraz Życia liturgią, które tradycyjnie były związane z „Oazą”. Mamy nadzieję, że w kolejnych numerach ten dział w coraz większym stopniu będzie reprezentatywnym przeglądem spraw, którymi żyją poszczególne diakonie czy też refleksji związanych z formacją diakonijną i zadaniami Ruchu.
„Fakt, że dzieło Ruchu nabiera w coraz większym stopniu wymiaru międzynarodowego, pokazuje, iż charyzmat Ruchu jest żywy i owocny nie tylko dla Polaków, żyjących w Polsce czy w diasporze w różnych częściach świata, ale że może on również odnawiać Kościół we wszystkich narodach czy kulturach, że staje się on podstawą odnowy eklezjalnej nie tylko na łonie kościoła rzymskokatolickiego. Pokazuje też charyzmat jedności i ekumenizmu, właściwy naszemu Ruchowi. Naszym zadaniem jest dołożenie wszelkich starań, by ten charyzmat ukazać całemu światu, ludziom, którzy odnowieni w Chrystusie będą przemieniać świat w duchu nowej kultury” – z tymi słowami moderatora generalnego wejdźmy w czas nowego roku formacyjnego.
A czytelników zapraszamy do wyprawy w przeszłość Ruchu, do ciągłego poznawania jego teraźniejszości oraz przyszłości, byśmy mogli ostatecznie działać jak sprawny organizm.
Wiola Szepietowska
Oaza nr 102, wrzesień-grudzień 2011, DIAKONIA=dom
Diakonia — posługa miłości bliźniego, spełniana zbiorowo w sposób zorganizowany.
Benedykt XVI
Jednym z pytań, na które powinniśmy sobie odpowiedź na jakimś etapie życia w Ruchu, jest pytanie o naszą posługę na rzecz bliźnich. Wydaje się, że łatwiej jest realizować różne zadania spontanicznie, że w życiu wypełnionym nauką i pracą nie znajdzie się już miejsce na dodatkową formę zorganizowanego zaangażowania. Czasem wydaje się, że łatwiej służyć Bogu i drugiemu człowiekowi w każdym innym miejscu niż diakonia w Ruchu (no bo nie ma diakonii akurat dla mnie…).
Dlaczego organizacja?
Papież Benedykt XVI w encyklice Deus Caritas est napisał:
„W pierwotnym Kościele wytworzyła się nierówność w codziennym rozdawnictwie jałmużny dla wdów, pomiędzy grupami mówiącymi po hebrajsku i po grecku. Apostołowie, którym przede wszystkim została powierzona «modlitwa» (Eucharystia i Liturgia) oraz «posługa Słowa», poczuli się nadmiernie obciążeni «obsługiwaniem stołów»; zdecydowali zatem, że skoncentrują się na swej zasadniczej posłudze, a dla nowego zadania, równie koniecznego w Kościele, stworzą kolegium siedmiu osób. I ta grupa jednak nie miała spełniać tylko praktycznej posługi rozdawnictwa: mieli to być mężczyźni «pełni Ducha i mądrości» (por. Dz 6, 1-6). Oznacza to, że służba społeczna, jaką mieli wypełniać była bardzo konkretna, ale równocześnie była to służba duchowa; ich rola zatem była prawdziwie duchowa i realizowało się w niej podstawowe zadanie Kościoła, którym jest właśnie uporządkowana miłość bliźniego (podkreśl. Redakcji). Wraz z utworzeniem tego kolegium Siedmiu, «diakonia» — posługa miłości bliźniego, spełniana zbiorowo w sposób zorganizowany — została już wprowadzona do fundamentalnej struktury Kościoła” (DCE 21).
Natomiast w Statucie Stowarzyszenie napisano, że lista diakonii specjalistycznych w Ruchu nie jest zamknięta, co oznacza, że jeżeli jeszcze nie ma jakiejś diakonii, to nie znaczy, że nie może jej być. A może po przyjrzeniu się pracy konkretnej diakonii okaże się, że to co chcemy robić, wchodzi w zakres jej działania? Albo warto poszukać pomysłów niebanalnych, które angażując całą rodzinę (i inne rodziny) pozwolą jednocześnie dzielić się doświadczeniem wiary z innymi?
Zdarza się usłyszeć, że nadmierną nadzieję pokładamy w samym organizowaniu życia, ale Duch Święty, który przychodzi z darem ładu i jedności, przejawia się przecież również w dobrej organizacji. Nie chodzi o sztukę dla sztuki czy tworzenie fikcji literackiej na potrzeby sprawozdawczości, ale o samo życie.
W tym numerze Oazy znajdują się teksty, które pokazują ideał życia wspólnoty chrześcijańskiej, trudności w realizowaniu tego ideału, wzywają do stałego wzrastania oraz prezentują drogę, jaką przebył Ruch Światło-Życie od spontanicznych inicjatyw do ustalenia zasad porządkujących styl życia jego członków.
Zapraszamy do lektury.
Wiola Szepietowska
Oaza nr 103, styczeń-marzec 2012; Aby byli jedno
Jeśli ktoś zapytałby Cię, dlaczego wierzysz, co zafascynowało Cię w drodze, którą idziesz w Kościele – jaka byłaby Twoja odpowiedź? Czy potrafisz jasno i zwięźle opowiedzieć o tym, co stanowi istotę Twojego życia, co chciałbyś przekazać innym?
Rozpoczynając proces nawrócenia, przemiany serca, stanęliśmy na początku długiej drogi formacji, na której toczy się walka duchowa o każdego człowieka. W świecie, który nie jest beznadziejny, jak widzą go niektórzy, tylko potrzebuje tych, którzy nadzieję mu przywrócą i pokażą cel, do którego warto dążyć. Zawalczą o to, by świat „na minusie” przemienił się w świat „na plusie”. Będą szukać odpowiedzi na pytania nurtujące ludzi, widzieć rozwiązania ich problemów, szansę poprawy ich życia. Zechcą przekazywać im wartości, które sprawdzili w swoim życiu.
„Wyzwaniem, przed którym stajemy nie tylko w Polsce, ale tworząc wspólnoty również w innych częściach Europy czy nawet świata” – wskazuje moderator generalny Ruchu Światło-Życie, ks. Adam Wodarczyk – „jest ukazanie wiarygodności Kościoła. Dzieje się to, gdy wspólnoty stają się rzeczywiście komunią miłości, realizowaną wobec Boga i bliźnich”. Jej członkowie patrzą pozytywnie na człowieka i otaczającą go rzeczywistość, co pozwala przezwyciężać rozmaite blokady. Jednym z największych błogosławieństw we wspólnocie jest błogosławieństwo zachęty, motywacji płynące od ludzi, których się zna. Wtedy łatwiej jest członkom wspólnoty włączać się w działania, zaangażować w projekty. Wtedy wspólnota staje się środowiskiem wzrostu, miejscem, w którym ludzie mogą odkrywać swoją oryginalność, mogą się rozwijać.
Warto pracować nad tym, by w drugiej osobie i jej pracy dostrzegać przede wszystkim dobro. Nie tyle ją „okadzać”, co pokazywać jej mocne strony, pozwalać jej poznawać swoją wartość.
W tym numerze Oazy zapraszamy do przyjrzenia się temu, co inspirowało ludzi tworzących i rozwijających pierwsze wspólnoty Ruchu, do refleksji nad tym, jakie są nasze wspólnoty, jakie są ich mocne strony i problemy. Zapraszamy też do odważnego przyjrzenia się zadaniom, jakie nas czekają.
Wiola Szepietowska
Oaza nr 104, kwiecień-czerwiec 2012, Ku diakonii wspólnoty lokalnej
„Dzięki ewangelizacji Kościół staje się liczniejszy, poprzez uwielbienie Kościół staje się silniejszy, poprzez wspólnotę Kościół staje się cieplejszy, dzięki uczniostwu Kościół staje się głębszy, dzięki służbie oddziaływanie Kościoła staje się szersze”. Rick Warren
Wspólnota diakonii lokalnej. Diakonia na rzecz konkretnego miejsca, w którym urzeczywistnia się Kościół, realizowana ze wszystkimi ludźmi związanymi z daną wspólnotą (w naszych realiach jest to najczęściej parafia). Łączy tych, którzy poprzez świadectwo i życie wspólnotowe zaczynają w Kościele przeżywać swoją obecność w sposób podmiotowy, według słów, które są zapisane w Dziejach Apostolskich, tzn. „Duch Święty i my”. Sprawiają, że Kościół tętni życiem, a to przecież jest misją Ruchu Światło-Życie. Ojciec Franciszek bardzo konsekwentnie budował wizję ruchu odnowy Kościoła właśnie wokół idei Kościoła żywego.
Głównym tematem tego numeru „Oazy” jest posługa diakonii na rzecz parafii. Wracamy do wydarzenia, które miało miejsce w październiku 2011r. – spotkania KOINONIA. Jak pisze ks. Adam Wodarczyk: W drugiej połowie lat 70-tych XX wieku sługa Boży ks. Blachnicki zainicjował sympozja „Koinonia”. Były one poświęcone tematyce odnowy duszpasterskiej parafii. Adresowano je głównie do proboszczów, aby stworzyć z nich środowisko diakonii wspólnoty lokalnej. Koinonia to spotkanie dla kapłanów – moderatorów oazowych, którzy w pewnym momencie swojej posługi włączyli się w życie parafii jako proboszczowie. Ks. Franciszek Blachnicki pokazuje nam, że wtedy z punktu widzenia kapłańskiego zaczyna się czas najważniejszy. Moment budowania komunijnej wizji parafii musi się bowiem rozpoczynać w umyśle, w sercu proboszcza, który stoi z mandatu (którego udziela mu biskup) na jej czele i podejmuje misję przewodzenia wspólnocie parafialnej. Proces budowania parafii jako wspólnoty wspólnot zaczyna się w momencie „czynienia uczniów”, czyli wyposażania ludzi we wspólną wizję, która przestaje być tylko wizją proboszcza, a staje się wizją coraz szerszego grona osób.
Zapraszamy również do spotkania z p. Gizelą Skop i Diakonią Muzyczną diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, do odwiedzin w diecezji zamojsko-lubaczowskiej (Południe, południowy wschód) i do zapoznania się z treściami ukazanymi w dziale „Wokół diakonii” – by coraz konsekwentniej budować wspólnotę diakonii.
Wiola Szepietowska
Oaza nr 105, lipiec-wrzesień 2012; W domowym Kościele
Prawdziwy dom w Biblii to ten, który zbudował Bóg, współdziałając z człowiekiem. Dom, w którym wraz z życiem przekazywane są wartości oparte na mądrości Bożej i w którym daje się przykład życia tymi wartościami.
„Prawdziwy dom w Biblii to ten, który zbudował Bóg, współdziałając z człowiekiem. Dom, w którym wraz z życiem przekazywane są wartości oparte na mądrości Bożej i w którym daje się przykład życia tymi wartościami. Jest to dom, który jest społecznością żywych i umarłych; dom, w którym obowiązuje wzajemna odpowiedzialność za siebie. Dom ten z woli samego Stwórcy jest społecznością otwartą, gościnną, gotową do poszerzenia o obcych przybyszów. Ojcem tego domu jest sam Bóg, a ziemski ojciec jest Jego reprezentantem. Dom, w którym tęskni się za Bogiem, szanuje się Jego prawo, miłuje bliźniego jak siebie samego, cieszy się obecnością Boga i ma zapewnione Jego błogosławieństwo”.
W tym numerze Oazy oprócz tekstów wprowadzających w temat obecnego roku formacyjnego przedstawiamy kilka opowieści – najpierw członków Domowego Kościoła, gałęzi rodzinnej Ruchu Światło-Życie, które pokazują ich drogi dojrzewania w wierze.
To opowieści o sprawach zwyczajnych-niezwyczajnych: o budowaniu relacji z Bogiem i ludźmi, z żoną, mężem, dziećmi, ale i o naprawianiu poręczy na Kopiej czy remontowaniu domów nabytych w słynny sposób przez Ojca Franciszka. O wzlotach i upadkach. O skakaniu w studnię. O tym, że budowanie wspólnoty trzeba zacząć od rodziny, najmniejszej wspólnoty, do jakiej jesteśmy powołani. O tym, że to rodzice są odpowiedzialni za to, gdzie ich dzieci spędzają wolny czas, czym się będą zajmować. O tym, że Ruch Światło-Życie jest jeden. Że najgorsze jest obrażanie się. Że najbardziej efektywna jest praca we własnej parafii.
Na końcu w ramach cyklu prezentującego życie Ruchu Światło-Życie w różnych diecezjach niezwykłą historię ks. Jacka Szunejki z archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej – o tym, że nawrócić się można również w Ludowym Wojsku Polskim i co kocha w Domowym Kościele.
Przed nami kolejny rok realizacji planu Ad Christum Redemptorem 2. Kolejny rok życia w dużej i różnorodnej rodzinie, jaką stanowi Ruch Światło-Życie. Niech to będzie dom zbudowany na fundamencie Jezusa, w którym obowiązuje duch ewangelicznego dziecięctwa, lęk przed dawaniem zgorszeń, uprzedzająca troska o współdomowników, prawo wspaniałomyślności w przebaczaniu, gdyż takim prawem kieruje się względem nas sam Bóg.
Czego sobie i Wam życzymy.
Wiola Szepietowska
Oaza nr 106, październik-grudzień 2012; Pragnę służyć z radością!
Na przełomie kwietnia i maja przyszłego roku odbędzie się VI Kongregacja stowarzyszenia DIAKONIA Ruchu Światło-Życie. W grudniu tego roku minie 12 lat od zatwierdzenia statutu stowarzyszenia przez Komisję Episkopatu Polski. To dobra okazja, by podjąć refleksję nad tym, czy i jakie znaczenie ma to wydarzenie dla członków Ruchu.
W tym numerze zapraszamy do lektury wywiadu z ks. Henrykiem Bolczykiem o tym, dlaczego powstał statut DIAKONII, i o tym, jak powstawał. Przyjrzenie się początkom pomoże zrozumieć podstawowe zadanie członków stowarzyszenia, a mianowicie rozeznawanie kierunków rozwoju Ruchu Światło-Życie, troskę o jedność, i sposoby realizacji tego zadania.
A drugim tematem, który podejmujemy w tym numerze, jest temat racjonalności działań podejmowanych przez nas w Ruchu. Innymi słowy: czy jest sens w robieniu pewnych rzeczy albo w robieniu ich w ten, a nie inny sposób? Czy można usprawnić pewne działania, minimalizując wysiłek włożony w nie i maksymalizując efekt? Czy można wpłynąć na trwałość tego efektu?
Zaczęliśmy oficjalnie wraz z rozpoczęciem Roku wiary plan Ad Christum Redemptorem 2. Pierwszy etap to nie tylko zadanie tworzenia silnych diakonii, ale i owocnej refleksji nad tym, w jaki sposób chcemy służyć Kościołowi. Jak unikać pułapek aktywizmu, jak dzielić się odpowiedzialnością, jak zapraszać innych do współpracy. Trzeba umieć zaplanować drogę, określić, co się chce konkretnie osiągnąć, i pogodzić się z tym, że nie wszystko będzie zrealizowane od razu. Nie zapełniać za wszelką cenę luk. Czasem te dziury muszą być widoczne.
Jednym z ważnych etapów w rozeznawaniu duchowym, które dokonuje się przez mądre i roztropne badanie własnych sposobów myślenia i motywów działania, i odnoszenie ich do autorytetu Bożej Nauki, jest etap widzieć. Stąd w każdym numerze Oazy jest możliwość poznania różnych środowisk Ruchu, pokazania, jak one żyją, i z jakimi problemami się borykają. Bez tej wiedzy nie da się uczciwie, w jedności, podejmować etapów osądzania i działania.
Wszystkim czytelnikom Oazy życzymy pragnienia służenia z radością.
Wiola Szepietowska
Oaza nr 107, styczeń-marzec 2013; Strefa cienia. O wspólnotach dorosłych
Jest taka piosenka, dobrze znana oazowiczom (przynajmniej z mojego pokolenia) – „Bo nikt nie ma z nas, tego, co mamy razem. Każdy wnosi ze sobą to, co ma najlepszego. Zatem, aby wszystko mieć, potrzebujemy siebie razem. Bracie, Siostro, ręka w rękę razem idź”. O tej właśnie potrzebie jest ten numer Oazy.
Ojciec Franciszek w Liście z Boliwii podkreśla, że „Ruch widzi siebie i realizuje nie obok Kościoła, ale w Kościele, widzianym konkretnie w znaku wspólnoty lokalnej”. Pytanie o wspólnoty dorosłych zmusza nas do postawienia pytania o to, jak ma wyglądać oazowa wspólnota lokalna.
Czy chcemy tworzyć wspólnoty, w których wszystkie środowiska żyją razem, prowadząc prawdziwie wspólnotowe życie, bliskie, na wyciągnięcie ręki, w której nie padną bardzo zimne słowa: nie potrzebujemy was, sami sobie radźcie, to nie nasz problem?
Czy zdajemy sobie sprawę z tego, jak bardzo ważny jest każdy element tej wspólnoty? Czy ważniejsi są dla nas ludzie czy sztywne, nieprzenikalne struktury? Co jest dla nas wyznacznikiem naszej tożsamości? Czy troszczymy się (choćby tylko modlitewnie) o rozwój wszystkich środowisk Ruchu?
Zapraszamy wszystkich do szukania odpowiedzi na te pytania.
Wiola Szepietowska
Oaza nr 108, kwiecień-czerwiec 2013; Inne drogi. Konsekrowani w Ruchu
Wiele osób dzięki formacji w Ruchu odnalazło swoje życiowe powołanie w rozmaitych zakonach męskich i żeńskich. Niekiedy w dalszym ciągu posługują jako animatorzy czy moderatorzy. Inni realizują swoje powołanie na drodze rad ewangelicznych w świeckich instytutach życia konsekrowanego, stowarzyszeniach życia apostolskiego czy innych formach życia konsekrowanego. O nich właśnie opowiada ten numer Oazy.
Są instytuty i stowarzyszenia, które wyrosły z Ruchu, są ludzie, którzy wyrośli z Ruchu i odnaleźli się w innych miejscach. Jakie są ich obecne związki z Ruchem Światło-Życie? Jak widzą swoją rolę i zadania?
Przedstawione historie to również dowód na to, że Ruch się zmienia – bo zmienia się świat, który ma przemieniać. Jest to inny Ruch niż ten czterdzieści czy trzydzieści lat temu.
Przyzwyczailiśmy się na przykład myśleć o paniach z Instytutu Niepokalanej Matki Kościoła jako o diakonii stałej Ruchu. Konkretne osoby kojarzą się z konkretnymi miejscami, a przede wszystkim z Krościenkiem: Kopią Górką, Cedronem i Jagiellońską. Tymczasem członkinie INMK mieszkają w różnych miejscach, wykonują różne prace i w różny sposób przyczyniają się do wzrostu żywego Kościoła. Coraz więcej z nich nie czuje się na siłach odgrywać szczególnej roli w diecezji czy kraju. Są osoby, które wchodzą w struktury centralne, ale to wynika z ich zaangażowania, a nie z przynależności do INMK.
Rolę diakonii stałej w Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej pełnią siostry ze Wspólnoty Dzieci Łaski Bożej. W wielu miejscach diakonię stałą na rzecz Ruchu podejmują ludzie świeccy lub osoby z innych zgromadzeń zakonnych czy instytutów świeckich. Bardziej można by dzisiaj mówić o diakonii stałej konsekrowanej i świeckiej, na etacie i w ramach wolontariatu.
Te zmiany są jak najbardziej naturalne i wynikające z rozwoju Ruchu, bo – cytując Andrzeja Sionka – „Ruch ma prawo być zupełnie inny niż był kiedyś, ale to będzie ten sam Ruch, prowadzony przez tego samego Ducha, w tym samym namaszczeniu. On ma prawo być taki, aby przenikał, był dynamiczny, nowy. Jak pracowałem z ks. Franciszkiem, nie pamiętam dwóch lat, by Ruch był taki sam. To był ciągły proces rozeznawania. Podsumowanie letnich oaz prowadziło do konkluzji, konkluzje były rozpatrywane, potem rozważano, jak praktycznie je zastosować. Programowa katecheza na kongregacji wskazywała nowe kierunki. Ruch zmieniał się z roku na rok. Zasadą Ruchu był ruch, całkowita zmiana, poddanie się prowadzeniu Ducha Świętego. I to ludzi fascynowało. Ponieważ wszystko stale stawało się nowe”.
Wiola Szepietowska
Oaza nr 109, lipiec-wrzesień 2013; Skąd się bierze młodzież?
Chyba nikt już nie ma złudzeń co do tego, że osoby w wieku gimnazjalnym czy licealnym same, z własnej woli, przyjdą do kościoła czy na spotkanie oazowe. I że trzeba ich po prostu szukać tam, gdzie oni są, spotykają się, spędzają swój wolny czas.
Pytanie, które jest hasłem obecnego numeru Oazy, rodzi wiele innych pytań. To, czego udało nam się dotknąć, stanowi raczej punkt wyjścia do kolejnych rozmów, tekstów czy też refleksji natury formalnej. Być może w przyszłości uda nam się wrócić do tematu w formie pogłębionej, bardziej wyczerpującej. Na razie zapraszamy do stawiania sobie tego pytania, do szukania na nie własnej odpowiedzi, do dzielenia się rezultatami odkrywania nowych sposobów budzenia żywej wiary w młodych ludziach. Warto dzielić się konkretnymi odkryciami i rozwiązaniami.
Oprócz pytania, skąd przychodzą ci młodzi, pozostaje pytanie, dokąd się ich prowadzi, jaką wizję wspólnoty Kościoła się im pokazuje: krótkotrwałej zabawy czy też przygody na całe życie. W każdym razie jedno jest pewne: odpowiedzialność za wychowanie nowego pokolenia zawsze spoczywa na dorosłych. Jest to prostu pole do wspólnej pracy wszystkich dorosłych w Ruchu – każdego według jego możliwości i powołania.
Wiola Szepietowska
Oaza nr 110, październik-grudzień 2013; (Nie) tylko dla mężczyzn
W kościołach i wspólnotach bardzo często brakuje mężczyzn. John Eldridge w swoich książkach trafnie spostrzega, że rola mężczyzny w Kościele – oczywiście poza funkcją kapłana – została skutecznie zdegradowana. Przekazywanie wiary, troska o duchowość rodziny, odpowiedzialność często spoczywają na kobietach, bo nie kojarzą się z niczym męskim. Mężczyzna, jeśli w ogóle przychodzi do kościoła, to co jakiś czas niezręcznie przyklęka, generalnie milczy przez całą godzinę, w najlepszym razie coś cicho mamrocze pod nosem (z całą pewnością nie śpiewa!), wychodzi i oddycha z ulgą, że może wreszcie załatwić swoje sprawy. Przesadzam? A w co miałby się angażować? Co tam jest do zrobienia dla mężczyzny? Jego rolą jest odstać odpowiednią ilość czasu przy żonie i dzieciach. Nie wypada mu wychodzić poza ramy tej roli, zresztą, by to zrobić, potrzebowałby wzoru i zachęty jakiegoś innego mężczyzny, przy jednoczesnym wyeliminowaniu ryzyka, że ośmieszy się w oczach dzieci i kobiet. Tymczasem to obraz klęczącego ojca i jego świadectwo życia ma decydujący wpływ na wiarę dzieci. Nade wszystko zaś jemu samemu jest potrzebna żywa wiara w to, że pod postacią chleba i wina obecny jest tam inny Mężczyzna z krwi i kości, o bardzo silnym i inspirującym charakterze, któremu warto się oddać na niespokojną, lecz radosną i chwalebną służbę.
Michał Pękala
Oaza nr 111, styczeń-marzec 2014; Obudzić olbrzyma
„Obudzić olbrzyma” to nie tylko hasło tego numeru, ale i nowy dział Oazy, w którym chcemy zaprosić przede wszystkim proboszczów (ale nie tylko) do opowiedzenia o doświadczeniach związanych z budowaniem wspólnoty wspólnot w swojej parafii.
Można stwierdzić, że dosyć już o tym mówiliśmy, i zapytać, co z tego wynikło. Czy nie zostaliśmy w krainie słów. Ale…
Ktoś kiedyś powiedział, że wiele marzeń nie zostało zrealizowanych z powodu niemożności ich nazwania. Czy to nie brzmi nieoczekiwanie? Na początku pojawia się mgliste poczucie ochoty, i tak naprawdę dopiero nazwanie celu daje impuls do jego realizacji i zapas energii potrzebnej, by pójść za tym impulsem. Warto ułożyć marzenie ze słów.
Wiola Szepietowska
Oaza nr 112, kwiecień-czerwiec 2014; Kuchnia mistyczna
Czy znam duchowość Ruchu Światło-Życie? Czy znam swoją drogę do świętości, bo tym właśnie jest duchowość? Skoro życie rodzi się tylko z życia, to jestem odpowiedzialna za to, jaki kształt życia duchowego przekazuję innym jako animator, moderator, odpowiedzialna świecka, para animatorska.
A to znaczy: nie mogę stanąć w pół drogi. Rzetelnie wędruję drogą formacji podstawowej, potem diakonijnej, ze Słowem Bożym i Drogowskazami Nowego Człowieka w ręku. Nie majstruję przy Ruchu i jego wymaganiach – gdy coś wydaje się zbyt trudne albo niewygodne, nie poprawiam Założyciela.
Dziękuję Panu Bogu za tak wiele dróg do świętości w Kościele, za ich Założycieli, ale nie robię z Ruchu Światło-Życie zlepku różnych duchowości, bo akurat uczestniczyłem w Lectio divina, Ćwiczeniach ignacjańskich, Kursie Alfa, Kursie Filip, rekolekcjach Odnowy w Duchu Świętym. Nie mam chorych ambicji bywania na wszystkich rekolekcjach, ale też nie żyję w kompleksach, że czegoś u nas nie ma.
Nie wchodzę w pokusę gorliwości, by być w kilku duchowościach jednocześnie, bo na dłuższą metę nie dam rady, a i Pan Bóg tego nie chce. Staram się być wierny tym wymaganiom duchowym, które otrzymałem na drodze Światło-Życie i dziękuję Panu Bogu, że postawił mnie na tej właśnie drodze do świętości.
Nie zapominam, że codzienne życie, obowiązki i życie duchowe to jedno. Po prostu Światło-Życie. Program rekolekcji i moja codzienność stwarzają mi mnóstwo bardzo korzystnych sytuacji do pracy nad sobą i kroczenia ku świętości na drodze tej konkretnej duchowości.
Grażyna Miąsik
Oaza nr 113, lipiec-wrzesień 2014; Centrum
„To wszystko trzeba podciągnąć do wspólnego mianownika, który nazywamy Międzynarodowe Centrum Ruchu Światło-Życie. Tutaj w tej chwili jest punkt ciężkości, jeżeli chodzi o Ruch w ogóle, i to, co się tutaj podejmuje, jest podejmowane w ramach Ruchu i w poczuciu odpowiedzialności za całość Ruchu Światło-Życie”.
Te słowa o centrach (przytoczone we wstępie) wypowiedział Ojciec na emigracji, kiedy był pozbawiony możliwości fizycznego przebywania w Krościenku, centrum Ruchu, czy gdziekolwiek w Polsce. Co możemy z tych słów odczytać?
Po pierwsze punkt ciężkości jest tam, gdzie jest on, założyciel Ruchu. Ma za sobą doświadczenie tworzenia i opuszczania centrów; centrami stają się miejsca, gdzie są ludzie Ruchu, gdzie jest Wspólnota Niepokalanej Matki Kościoła i kapłani ze Wspólnoty Chrystusa Sługi, gdzie są diakonie i panuje określony styl życia: światło-życie.
Odnośnie przyszłości natomiast stwierdza, że nie wiadomo, jak ta idea się będzie konkretnie rozwijać, jak będą wyglądać poszczególne etapy, ale uznaje że „Ruch Światło-Życie, jeżeli ma być tym, czym ma być, czyli ma realizować to, co określamy słowem charyzmat Ruchu Światło-Życie, to musi mieć swoje oparcie właśnie o takie centra Światło-Życie”.
Jak wygląda nasz etap? Co się zmieniło? Jak to wpływa na wizję centrum dzisiaj?
Powołanie Stowarzyszenia DIAKONIA Ruchu Światło-Życie sprawiło, że rozeznawanie przyszłości i prawo podejmowania decyzji zostało przekazane Kongregacji Diakonii, ciału, które na pewno nie będzie związane z oazą stałą jako miejscem zamieszkania. To zgromadzenie ma udział w wybieraniu moderatora generalnego, ma swoich przedstawicieli w Centralnej Diakonii Jedności. Jest w takim samym stopniu złożone z pań z INMK, moderatorów, jak i osób świeckich różnego stanu. Obecnie tu jest punkt ciężkości Ruchu.
Tworzenie centrów nie może być celem rozwoju Ruchu, bo centra są narzędziem budowania w ludziach nowego życia. Jeżeli będzie żywa idea, będzie ewangelizacja, modlitwa, będą znajdować się różne miejsca i różne przestrzenie, w których jej realizacja będzie możliwa, choćby tylko po części.
Poza tym trzeba sobie postawić pytanie, czy w ogóle będzie realne spełnienie wszystkich przewidzianych przez Ojca warunków, włącznie z koniecznością obecności kogoś z INMK. Kiedyś panie żyły tylko we wspólnotach. Obecnie wiele z nich podejmuje normalną pracę zawodową. Ile spośród nich będzie się czuło powołanych do życia w centrach?
Niemniej wiele osób tęskni za takimi miejscami jak Krościenko, Carlsberg. Chciałoby się je mieć w diecezji, blisko. Tyle że na „naszym etapie” w wielu miejscach to marzenie odległe w realizacji. Żeby powstało fizycznie miejsce, muszą być najpierw ludzie żyjący charyzmatem, mający wspólną wizję i cel. Nie będzie rozwoju Ruchu, jeśli nie będzie rzeczywiście działającej diakonii jedności, nie będzie troski o dobre, wspólnotowe przeżywanie Rejonowych Dni Wspólnoty, nie będzie wspólnej pracy i modlitwy wszystkich wspólnot Ruchu – nie będzie przeżywania centrum w wymiarze duchowym.
Wiola Szepietowska
Oaza nr 114, październik-grudzień 2014; Ruch w niebie
Proces beatyfikacyjny ks. Franciszka Blachnickiego to jeden z tematów, którymi żyje Ruch Światło-Życie. W szczególny sposób uzewnętrznia się to wtedy, gdy proces przechodzi do któregoś z kolejnych etapów.
Komunikaty prasowe, które wtedy pojawiają się w mediach (nie tylko oazowych) pełne są trudnych i niezrozumiałych słów, takich jak postulator, heroiczność cnót, positio, promotor sprawiedliwości itp. Jak sobie z tymi słowami poradzić? Gdzie szukać odpowiedzi na wątpliwości związane z procesami kanonizacyjnymi? O co w tym całym zamieszaniu z beatyfikacją chodzi? Czy ks. Franciszkowi jest to naprawdę potrzebne?
Autorzy publikujący w tym numerze „Oazy” podjęli próbę odpowiedzi na powyższe pytania.