Konferencja wygłoszona przez Andrzeja Sionka podczas Oazy Modlitwy CDM 16 – 18 listopada 2012 w Warszawie. Artukuł został opublikowany w e-Siloe nr 2/2013

Wszystko, co mam do ofiarowania to moja historia i doświadczenie Bożej interwencji oraz nadzieja, że każdy może odnaleźć w tym swoją historię i lepiej ją zrozumieć we wspólnym budowaniu siebie.

Powstanie CDM

Centralna Diakonia Modlitwy Ruchu Światło–Życie powstała w celu stymulowania procesu odnowy życia modlitewnego oraz życia w Duchu Świętym, aby impuls odnowy mógł się rozprzestrzenić we wszystkich wymiarach Ruchu. Chciano również zintegrować się z całością wizji, nie po to, by odnowa charyzmatyczna stała się ruchem w Ruchu. Odnowa charyzmatyczna jest narzędziem danym nam od Boga do realizacji Bożego planu zbawienia. To jest ratyfikacja w Kościele katolickim wizji Vaticanum II.

Pytaniem, które Papież Paweł VI nosił w sobie, kiedy Kościół przechodził przez reformy zmierzające do rozpoczęcia procesu odnowy, przeżywał w sobie pytanie: czy pojawią się charyzmaty? To pytanie dręczyło papieża, ponieważ charyzmaty były pieczęcią daną przez Ducha Świętego, przypieczętowaniem tej drogi, na którą weszła odnowa Kościoła. Dlatego też tak szybko, zaledwie osiem lat od pierwszych wspólnotowych doświadczenie, katolicka odnowa charyzmatyczna otrzymała papieskie błogosławieństwo.

Przewrót kopernikański

Ks. Franciszek Blachnicki, jako wybitny profesor na Katedrze Teologii Pastoralnej w Lublinie, przyjmuje pokornie życiodajną radę z rąk liderów ewangelizacyjnej organizacji Campus Crusaide for Christ (popularnie znanego jako Ruch Agape): katolicy polscy muszą odnowić swoją wiarę, żeby była przeżywana osobiście, poprzez przyjęcie Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela. To właśnie stało się duchowym centrum przeżywanych rekolekcji oazowych I stopnia. Jak później stwierdził ks. Franciszek to stało się fundamentem kopernikańskiego przewrotu, jaki dokonał Ruch Światło – Życie w kościele polskim i nie tylko, ostatecznie doprowadzając do największego przebudzenia duchowego w Europie po II wojnie światowej!

Zarzewia tego przewrotu widać już w wizji soborowej i podyktowanej nią praktyki . Skoro sobór był pastoralny i ekumeniczny, taka powinna być i praktyka. Po linii tej wizji otrzymaliśmy w Evangelii nunciandi zachętę do kontaktów ekumenicznych w dziele ewangelizacji. W Ruchu doszło do powstania szkół ewangelizacji, kiedy jeszcze o nich powszechnie w Europie nie myślano. W1982 roku organizowaliśmy taką szkołę pod nazwą Szkoła Animatorów Diakonii. Jedyne kontakty katolickie doświadczenia, jakie wtedy mieliśmy, prowadziły nas do poszukiwań w Puerto Rico i w Indiach. Szkoła taka była nam potrzebna z uwagi na to, że przyjęcie Jezusa jako Pana i Zbawiciela, wejście pod panowanie Boga, doprowadza do suwerennych poruszeń Boga w naszym życiu. W sposób nieprzewidywalny pojawiają się wtedy w Ruchu charyzmaty, jako naga łaska, jako coś ofiarowanego nam przez Boga.
Dlaczego powinniśmy prosić o charyzmaty? Dlatego, że Pan Bóg je daje i to wystarczy! Przyjmujemy je w uwielbieniu, a uwielbienie upokarza nasze myślenie i powoduje, że człowiek wchodzi na właściwe miejsce z wdzięcznością przyjmując. Dlatego punktem wyjściowym CDM jest ten znak, widzialny, suwerennej interwencji Boga w Ruchu Światło – Życie. Tu rozlały się dary Ducha Świętego. W Polsce jeszcze nie mówiono praktycznie o charyzmatach, my już je praktykowaliśmy, nawet kiedy nie do końca uświadamialiśmy sobie, co do końca one dla nas znaczą. To jest „naga łaska”, dana nam w darze Ducha świętego, nie po to, aby nad jej zasadnością debatować, ale, aby ją przeżywać, przeżuwać i badać jakie wydaje owoce.

CDM był powołany by wyznaczać, stymulować wzrost w charyzmatach w kontekście całej wizji Ruchu. Ta wizja była powiązana z powrotem do głębokiej miłości Słowa Bożego, które Duch pozwalał nam przeżywać i wprowadzać w życie. Jako ten, który ma moc nam przypomnieć, zachęcał nas, abyśmy w Słowie Bożym odświeżyli swoją pamięć. Co ma jednak przypomnieć, jeśli nic się nie pamięta? Mówiło się wtedy o powrocie do pierwotnego namaszczenia jakim cieszył się do kościoła pierwotny.

Z obecności Ducha zrodziła się refleksja - jeśli kochamy Słowo Boże to jakże bardziej powinniśmy miłować tego, który to Słowo natchnął, który jest dzisiaj naszym „duchowym DNA”. Do takiego Kościoła wzywał ks. Franciszek, do kościoła, który jest przeżywany jako koinonia-wspólnota, przeżywany w mocy Ducha Świętego („Koinonia En Christo”).

Powstanie Centralnej Diakonii Modlitwy wiązało się z powstaniem jej biura. Początki biura CDM zawdzięczamy Stanisławie Demskiej, która w tym celu zamieszkała w Dursztynie, aby śledzić rozwój jaki dokonuje się w katolickiej odnowie charyzmatycznej. Zewnętrznym narzędziem funkcjonowania biura stały się zeszyty „Siloe”, z których jeszcze dzisiaj możemy się wiele nauczyć.

Zadaniem CDM było dostarczenie najlepszej możliwej formacji, komunikowanie doświadczeń wzrastania i chodzenia w Duchu Świętym, jakie pojawiły się w kręgach katolickiej i pozakatolickiej odnowy (seminaria odnowy, inspiracje na oazy modlitwy, przygotowania duchowe do ewangelizacji).

Nowa Ewangelizacja wyrasta z Ducha Świętego, z jego natchnienia, a nie z naszej refleksji. Refleksja przychodzi później dlatego, że okazaliśmy posłuszeństwo w wierze. Dlatego, że wychodzimy w wierze, stajemy się wehikułem Ducha Świętego i piszemy kolejne rozdziały Dziejów Apostolskich.

CDM pełnił zatem rolę zakorzenia Ruchu Światło – Życie pośród innych ruchów odnowy w Duchu Świętym. Chcę tu wspomnieć współpracę z liderami pojawiającej się katolickiej odnowy charyzmatycznej: ks. Piątkowskim z Poznania i ks. prof. Bronisławem Dębowskim. Były to osoby, z którymi nawiązaliśmy pierwszy kontakt. Grono koordynacyjne odnowy charyzmatycznej wyrosło w pewnym sensie z doświadczeń biura koordynacyjnego CDM. Z uwagi na posługę szerszym kręgom odnowy charyzmatycznej Stasia przeniosła się z Dursztyna do Podkowy Leśnej.

Ks. Blachnicki poprzez CDM miał kontakt z odnową charyzmatyczną, ekumeniczną w Stanach Zjednoczonych w okresie jej największego rozkwitu. Z jego relacji słyszałem jak był zachwycony organizacją amerykańskich wspólnot odnowy przy jednoczesnym otwarciu na suwerenne działanie Ducha Świętego. Okazuje się, że Duch prowadząc do aktywności, do dynamizmu, czasami trudnego do przewidzenia, ale ostatecznie ujawnia rzeczywistość pełną pokoju, harmonii, by oddawać cześć Bogu.

Zachwycony wspólnotami w Ann Arbor i South Bend, zdecydował się przyjąć z rąk tamtejszych liderów modlitwę o chrzest w Duchu Świętym. Ta modlitwa była ważnym dla niego przeżyciem, ponieważ doświadczył nowego światła, nowego dynamizmu, ale również Słowa wypowiedzianego nad jego życiem i nowych kolejnych obietnic. Otrzymał wtedy słowo mówiące o tym, że jego czas w Polsce jest krótki, słowo wzywające go by gromadził wokół siebie grono uczniów, ponieważ za kilka lat będzie musiał opuścić kraj. Te prorocze słowa przygotowały go na to, co miało nastąpić. Kiedy powrócił do kraju, więcej czasu poświęcał braciom zgromadzonym wokół niego, księżom i zastanawiał się komu tę schedę ma przekazać. To wydarzenie otworzyło bardzo dynamiczny rozdział w jego myśleniu.

Ks. Franciszek troszczył się, byśmy mieli najlepszą „żywność” także w kontekście ekumenicznym. Zrozumiał, że aby postępować w życiu w Duchu Świętym musimy być uczeni przez braci, którzy już mają półwieczną tradycję w chodzeniu i wzrastaniu w darach Ducha Świętego. Dlatego miał kontakt z organizacją ewangelizacyjny charyzmatyczną „Młodzież z misją”. Wspólnota ta przyjechała na zaproszenie CDM i kontynuowała pracę rozpoczętą przez Ruch Agape.

Najwyższa jakość

Zaczęły powstawać pierwsze Szkoły Uczniów Chrystusa. Po dwóch latach pojawia się myśl, że będzie potrzebna szkoła, która będzie uczyła animatorów modlitwy i animatorów ewangelizacji głębszego życia i chodzenia w Duchu Świętym. Zapadła decyzja i w 1982 roku powstała Szkoła Animatorów Diakonii, czyli SAD. Jest to pierwsza, można by powiedzieć, szkoła ewangelizacji w Polsce, w autorytecie kościoła katolickiego. Wykładały w niej osoby, które potem zostały luminarzami odnowy na świecie.
Pierwszym wykładowcą był o. Fio Mascarenhas, za kilka lat został powołany do posługi koordynatora światowej odnowy charyzmatycznej. Nauczał również Robert Froz, poświęcający życie, aby katolikom pokazywać piękno odnowy, która zrodziła się w świecie zielonoświątkowym. Jego nauczanie o ojcowskim sercu Boga było niesamowitym doświadczeniem. Mieliśmy nauczycieli z Nowej Zelandii, z San Francisco, z Australii. Młodzież z Misją postarała się byśmy mieli to, co najlepsze.

Przede wszystkim szkoła zrodziła głębsze życie modlitwy, po drugie myślenie misyjne, a przede wszystkim uwolniony był w nim wymiar prorocki. Wiele uczestników do dziś idzie w wierze, gdyż zostali pochwyceni przez Boże obietnice nad ich życiem, które zostały wtedy wypowiedziane. Z SADu powstał Kurs Oazowy Dla Animatorów Modlitwy.

W Ruchu, w parafiach, małe grupy formacyjne czuły pragnienie by spotykać się razem na wspólnej modlitwie. Uwielbienie scalało grupy formacyjne we wspólnotę. To był spontaniczny wzrost. W latach 1983-86 przez formację KODAM przeszło ponad 600 osób. Zrodziło to około 50 wspólnot. W 1986 roku, w Kadłubie było ok. 100 osób, w tym ok. 25 księży. Ks. Bogdan Giertuga z diecezji warszawskiej był tak zafascynowany tymi rekolekcjami, że uważał, iż wszyscy moderatorzy z jego diecezji powinni tego doświadczyć.

Nie wszyscy moderatorzy podzielali jego entuzjazm. Zaowocowało to zakwestionowaniem tych rekolekcji i formacji tworzonej przez osoby świeckie. Zostaliśmy poproszeni by przedstawić formację KODAM Konferencji Episkopatu, aby uzyskać opinię, na ile jest to katolickie nauczanie. Z ust ks. bpa Tadeusza Błaszkiewicza, ówczesnego opiekuna Ruchu ze strony Episkopatu, usłyszeliśmy, że jest to bardzo dobra formacja, w niczym nie podważająca katolickiej nauki. Mimo tej opinii KODAM przestało istnieć jako oficjalna formacja Ruchu. Nasza praca jako CDM zaczęła ewaluować, w związku z powstawaniem wspólnot i rozwojem pracy ewangelizacyjnej. W dużej mierze służba CDM przekształciła się w służbę Centralnej Diakonii Ewangelizacji.

CDM -> CDE

CDE zrodziło z kolei takie wydarzenia jak Wielka Oaza Ewangelizacji. Potem był kongres ewangelizacji w Częstochowie przed Światowymi Dniami Młodzieży w 1991 roku i inne spotkania ekumeniczne. Jednocześnie nie było już między nami ks. Franciszka, który znajdował się na uchodźctwie a odpowiedzialni przeżywali wiele lęków.

W 1983 roku odbył się pierwszy kongres odnowy charyzmatycznej z udziałem ks. kard. L. J. Suenensa. To był moment ukonstytuowania się katolickiej odnowy charyzmatycznej, która potem przyjęła nazwę Odnowy w Duchu Świętym.
Nie oglądano się już na wsparcie CDM, chociaż ks. Franciszek pokazywał na Ruch jako właściwą wykładnię soborową dla odnowy charyzmatycznej. Odnowa charyzmatyczna zaczęła iść drogami, podobnymi jak w większościowe nurty w państwach Europy Zachodniej.

Jednocześnie patrząc na Ruch można powiedzieć, że przeraziliśmy się sukcesów i ogarnęły nas lęki. Powstało pytanie: co robić ze wspólnotami, ze świeckimi moderatorami? Powstał rozdźwięk między moderatorami diecezjalnymi, a tym co się działo we wspólnotach.

Ojciec Franciszek myślał o oazie jako małym dziele, a potem zobaczył Ruch wokół siebie. To dla niego samego było wielkim zdziwieniem i wezwaniem zarazem. Bóg uhonorował jego serce, otwartość, męstwo oraz torowanie drogi odnowy, obdarzając go największym przebudzeniem w powojennej Europie. Takie jest nasze duchowe dziedzictwo którego jesteście spadkobiercami. Czy tak myślicie o sobie?

Współpraca z ks. Blachnickim

Chciałem również powiedzieć kilka słów na temat mojej współpracy z ks. Franciszkiem Blachnickim, dlaczego mnie tak pociągnął?
Pierwsze moje spotkania z ks. Profesorem to było niesamowite doświadczenie księdza, który potrafił zasnąć na własnej katechezie, a z drugiej strony poznawałem człowieka, który miałby tak niesamowitą pasję ze względu na Boga. Wiedział, że dane mu zostało życie. Jestem świadomy, że to życie, które zrodziło się w Ruchu, poczęło się w nim w Oświęcimiu. Wiedział, że jego życie jest w Bożych rękach i nic mu się nie może stać, chyba że Bóg to dopuści.

Był mężem niesłychanej odwagi, czuł się odpowiedzialny za życie, czuł się jak człowiek, który niesie namaszczenie prorockie ojca Maksymiliana Kolbe. Do końca życia przeżywał swoje powołanie jako proroka. Był kapłanem obdarzonym spojrzeniem proroczym, dlatego ludzie gromadzili się wokół niego jak wokół proroka.

Kiedy pytałem pastorów, czy przedstawicieli innych ruchów, dlaczego przyjeżdżają do Krościenka odpowiadali: bo to jest prorok. Nie przeszkadzało im, że jest katolikiem i drukowali dla niego katolicką wersję Biblii, zbierali żywność, aby ten głos prorocki zrodził to, co oznacza.

Ks. Franciszek był osobą, która potrafiła zaufać. Wiedziałem, że jak ks. Franciszek coś powierzy to trzeba to zrobić.
Największą tragedia którą przeżywał było doświadczenie samotności opuszczenia. Taka jest prawda - im większe jest namaszczenie Boże na człowieku, tym bardziej jest on opuszczony przez ludzi. Najbliżsi, nawet przyjaciele, nie mogą znieść tego namaszczenia, dlatego odsuwają się od niego. Pamiętajcie, jeśli chcecie namaszczenia, proroctwa, to spotka was w tym również - głęboka samotność.

Po śmierci ks. Franciszka na spotkaniu w Rzymie usłyszałem od Ojca Świętego Jana Pawła II, że oaza ks. Blachnickiego to jest wizja dla Polski, że mamy za nią iść. To też wytyczyło całkowicie moje zaangażowanie w ewangelizacji i misji do dzisiaj.

„Moja droga tu się zamyka”, ale to nie koniec

Po 25 latach w Ruchu usłyszałem, że moja droga tu się zamyka, jestem bowiem osobą świecką i nie mogę prowadzić Szkoły Ewangelizacji w Ruchu do stworzenia, której czułem się powołany. Jednocześnie otrzymałem propozycję ze strony powstającego Stowarzyszenia Katolickich Szkół Ewangelizacji, aby zainicjować szkołę ewangelizacji z ukierunkowaniem na pracą misyjną w krajach postkomunistycznych. W ten sposób od 1993 roku rozpocząłem swój własny projekt Szkoły Ewangelizacji i Życia Chrześcijańskiego.

Zabrałem ze sobą słowa ks. Franciszka, który powiedział, że przyjdzie dzień kiedy będziemy mogli zakładać domy Ruchu Światło – Życie w Moskwie i we wszystkich republikach Związku Radzieckiego.
W 1992 roku zacząłem gromadzić ludzi z tamtych republik na szkole ewangelizacji. Na SAD w 1982 roku otrzymaliśmy słowo dla Polski: „Jeśli lud mój upokorzy się, zawezwie imienia mojego. Od dróg swoich ku mnie zwróci się, ja wysłucham ich. Wtedy im przebaczę grzech, Ducha mojego dam im, napełnię ich mocą z wysoka, a pustynię uczynię jak sad, sad wyrośnie na wielki las i tak ocalę ich kraj”. Inne słowo mówiło o nas, że Jesteście jak kwiatki, jak młode roślinki, wyrastacie, ale będą ludzie, którzy nie będą chcieli byście byli, zostanie wylany na was beton, będą się upewniali, że już nie istniejecie, ale przyjdzie taki czas, że na tym betonie wyrosną piękne kwiaty i to będzie Moją chwałą.

Te słowa i obecność Boża przygotowały nas na to, co miało nastąpić. Sprawiło też, że wszystkie bolesne momenty nie zrodziły w nas zgorzknienia. Bóg działa jak chce, dopuszcza pewną zatwardziałość, by pokazać, że nie my własnymi wysiłkami rodzimy Ruch Światło – Życie, tylko jest to Jego poruszenie, Jego chwała. Dlatego wierzę, że czas się zbliża, bo proroctwo jeszcze nie zostało wypełnione.

Chciałem Wam też pokazać na moim przykładzie, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Beznadziejne jest sprzeciwianie się Duchowi Świętemu. On jest suwerenny, zrobi tak jak chce. Bóg jest uparty, na nasze szczęście. To, co zapowiedział doprowadzi do końca. Nie przeszkadza Mu czy my chcemy, czy nie, najwyżej dzieło opóźni się. Nie ma rzeczy niemożliwych i nawet gdy wszystkie drzwi zamykają się, wtedy mówisz do ściany „otwórz się” i otwiera się.
Życzę CDM nowego namaszczenia, na miarę nowych czasów, powrotu do pierwotnego zapału i gorliwości.
Wysłuchała i spisała: Magdalena Murawska.

Opracował: Szymon Waliczek
Śródtytuły i wyróżnienia od redakcji.

Kontakt