Konferencja: „To czyńcie na moją pamiątkę... pozostanę z Wami aż do skończenia świata” – UMIŁOWANIE EUCHARYSTII
Wstęp
Pamiętamy z pewnością apel Jana Pawła II, skierowany do Ruchu Światło-Życie na Błoniach Krakowskich 18 sierpnia 2002 r.: „Umiłowanie Eucharystii i Biblii niech zawsze rzuca Boże światło na drogi Waszego życia”. W kwietniu 2003 r. (na niespełna dwa lata przed swoją śmiercią), w Wielki Czwartek, Papież podpisał swoją ostatnią encyklikę o Eucharystii w życiu Kościoła, „Ecclesia de Eucharistia”.
Jako Oazowicze, jesteśmy dziedzicami duchowości Sług Bożych, ks. Franciszka Blachnickiego i Papieża Jana Pawła II. Wsłuchując się w te ich niejako testamentalne słowa skierowane do ludzi naszego Ruchu, chcemy w duchu modlitwy podjąć ich istotną treść. Zaproponowana poprzednio Oaza Modlitwy dotyczyła wymiaru Umiłowania Słowa (co już nas, niejako uprzedzająco, wprowadziło w nowy temat pracy rocznej 2010/2011 – „Słuchać Pana”). Teraz, zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, chcemy zaproponować pochylenie się nad drugim wymiarem papieskiego wskazania, Umiłowanie Eucharystii.
1. Obecność – spotkanie (uobecnienie, gr. ἀνάμνησις – anamnesis )
• Kościół żyje dzięki Eucharystii. Ten tytuł ostatniej encykliki, dopełniającego swego życia i posługi Jana Pawła II, uświadamia nam, że „W najświętszej Eucharystii zawiera się... całe dobro duchowe Kościoła, to znaczy sam Chrystus, nasza Pascha i Chleb żywy, który przez swoje ożywione przez Ducha Świętego i ożywiające Ciało daje życie ludziom” ! Święta obecność Boga w tym misterium naszej wiary jest darem nieocenionym i najświętszym znakiem dla dzieci Kościoła. Papież pisał, że „Kto się karmi Chrystusem w Eucharystii, nie potrzebuje wyczekiwać zaświatów, żeby otrzymać życie wieczne: posiada je już na ziemi, przedsmak przyszłej pełni, która obejmuje człowieka do końca” .
• Czytałem kiedyś anegdotę o księdzu, który odprawiając Mszę św., niefortunnie zahaczył leżącą na ołtarzu Hostię tak, iż wpadła mu do rękawa. W pewnym momencie zauważył z przerażeniem, że na patenie nie ma Najświętszego Sakramentu. Szukał na ołtarzu i pod nim, gdy to nie przyniosło rezultatów zdesperowany zapytał stojącego obok ministranta: "Gdzie jest Pan Jezus?" Ten z prostotą odpowiedział: "W niebie". Na co ksiądz odparł: "Nie o tego pytałem"... Ta anegdotka podprowadza nas do prawdy o obecności Jezusa w Eucharystii.
• Ufam, iż mamy świadomość, że Eucharystia nie należy do przeszłości. Pan Jezus podczas ostatniej wieczerzy powiedział, „to czyńcie na moją pamiątkę”, a później tuż przed wniebowstąpieniem, rozstając się z uczniami i dając im wielki nakaz misyjny, zapewnił, że pozostanie z nami „aż do skończenia świata”. Ta szczególna obecność Paschalnego Chrystusa dokonuje się w Eucharystii. Tu następuje to „gwarantowane” sakramentem Jego uobecnienie (gr. anamnesis). Jest zawsze obecny pośród nas, ale we Mszy Świętej ta obecność nabiera cech obiektywności. Eucharystia, to nie tyle obowiązek religijny, co spotkanie z tym, o którym wiemy, że nas bardzo kocha i bardzo za nami tęskni. Jak wielkim zatem nieporozumieniem jest odmawianie mu coniedzielnego chociażby spotkania, na które nas zaprasza...
• Czytałem kiedyś anegdotę o księdzu, który odprawiając Mszę św., niefortunnie zahaczył leżącą na ołtarzu Hostię tak, iż wpadła mu do rękawa. W pewnym momencie zauważył z przerażeniem, że na patenie nie ma Najświętszego Sakramentu. Szukał na ołtarzu i pod nim, gdy to nie przyniosło rezultatów zdesperowany zapytał stojącego obok ministranta: "Gdzie jest Pan Jezus?" Ten z prostotą odpowiedział: "W niebie". Na co ksiądz odparł: "Nie o tego pytałem"... Ta anegdotka podprowadza nas do prawdy o obecności Jezusa w Eucharystii.
• Ufam, iż mamy świadomość, że Eucharystia nie należy do przeszłości. Pan Jezus podczas ostatniej wieczerzy powiedział, „to czyńcie na moją pamiątkę”, a później tuż przed wniebowstąpieniem, rozstając się z uczniami i dając im wielki nakaz misyjny, zapewnił, że pozostanie z nami „aż do skończenia świata”. Ta szczególna obecność Paschalnego Chrystusa dokonuje się w Eucharystii. Tu następuje to „gwarantowane” sakramentem Jego uobecnienie (gr. anamnesis). Jest zawsze obecny pośród nas, ale we Mszy Świętej ta obecność nabiera cech obiektywności. Eucharystia, to nie tyle obowiązek religijny, co spotkanie z tym, o którym wiemy, że nas bardzo kocha i bardzo za nami tęskni. Jak wielkim zatem nieporozumieniem jest odmawianie mu coniedzielnego chociażby spotkania, na które nas zaprasza...
2. Uczta ofiarna
• Msza Święta niesie w sobie dramat życia Jezusa, który za nas wydaje swoje ciało, ale i jednocześnie dramat naszego życia, w które wpisuje się jego zbawcze działanie w sakramentach. Eucharystia jest ucztą ofiarną. Ważny jest w niej każdy z obu tych dwóch wymiarów. Najpierw ofiara, potem uczta, chociaż chronologiczne uczta w Wieczerniku antycypowała (uprzedzała) ofiarę Golgoty. Jednak, bez tej ofiary, uczta paschalna nie miałaby sensu . Z drugiej strony w uczcie wyraża się cel ofiary, zgromadzenie wspólnoty zbawionych. Stół jest znakiem pojednania, zapowiedzią wiecznej uczty godów Baranka. Tę prawidłowość znakomicie rozumieli pierwsi chrześcijanie, którzy sprawowanie Eucharystii przedłużali wspólnym świętowaniem przy stole – agapą.
• Ofiara Pana Jezusa jest uobecniana w czasie modlitwy eucharystycznej. Po niej następują modlitwy i gesty, które wyrażają nasze zjednoczenie się z Jezusem, a równocześnie więź łączącą wszystkich zgromadzonych. Modlitwa Pańska akcentuje jedność wszystkich dzieci Bożych, a znak pokoju, który wkrótce następuje, nie tyle wyraża pokój sumienia, co ten pokój, którym obdarzył Apostołów Zmartwychwstały.
• Po znaku pokoju rozpoczyna się śpiew "Baranku Boży...", podczas którego dokonuje się łamanie Hostii i zmieszanie postaci. Stąd też pochodzi pierwotna nazwa Mszy Świętej: „łamanie chleba”. Kiedy kapłan przełamuje Chleb Eucharystyczny, wyraża pragnienie podzielenia się Nim z innymi. Dlatego mądrą praktyką jest konsekrowanie także odpowiedniej ilości Hostii dla wiernych aktualnie uczestniczących we Mszy św., które następnie są rozdzielane obecnym. Jest czymś wspaniałym, gdy możemy Komunii udzielać pod dwiema postaciami. Wyraża to semickie myślenie, gdzie określenie „ciało i krew” wyraża całego człowieka. Chociaż Jezus jest obecny cały i niepodzielny w każdej drobinie Chleba i w każdej kropli Wina, to jednak dzięki temu, znak Eucharystii staje się bardziej czytelny.
• Kiedyś, w liturgii wczesnochrześcijańskiej przed Komunią św. prezbiter zwracał się do wiernych i (po grecku) mówił: "Święte, świętym", po czym ci, którzy nie mogli przyjąć Komunii św., wychodzili z kościoła. Był to mądry zwyczaj, który uświadamiał każdemu z obecnych: Jezus czeka na mnie, ale ja mam być gotowym do przyjścia do Niego, a jeżeli jeszcze nie idę, to właściwie dlaczego to robię? Tu rodzi się naturalna potrzeba nawrócenia, aby zaspokoić głód duszy... Czy w tym kontekście „Maryja kontemplująca oblicze Chrystusa dopiero co narodzonego i tuląca Go w ramionach, nie jest dla nas niedościgłym wzorem miłości i natchnienia podczas każdej naszej Komunii eucharystycznej?” .
• Ofiara Pana Jezusa jest uobecniana w czasie modlitwy eucharystycznej. Po niej następują modlitwy i gesty, które wyrażają nasze zjednoczenie się z Jezusem, a równocześnie więź łączącą wszystkich zgromadzonych. Modlitwa Pańska akcentuje jedność wszystkich dzieci Bożych, a znak pokoju, który wkrótce następuje, nie tyle wyraża pokój sumienia, co ten pokój, którym obdarzył Apostołów Zmartwychwstały.
• Po znaku pokoju rozpoczyna się śpiew "Baranku Boży...", podczas którego dokonuje się łamanie Hostii i zmieszanie postaci. Stąd też pochodzi pierwotna nazwa Mszy Świętej: „łamanie chleba”. Kiedy kapłan przełamuje Chleb Eucharystyczny, wyraża pragnienie podzielenia się Nim z innymi. Dlatego mądrą praktyką jest konsekrowanie także odpowiedniej ilości Hostii dla wiernych aktualnie uczestniczących we Mszy św., które następnie są rozdzielane obecnym. Jest czymś wspaniałym, gdy możemy Komunii udzielać pod dwiema postaciami. Wyraża to semickie myślenie, gdzie określenie „ciało i krew” wyraża całego człowieka. Chociaż Jezus jest obecny cały i niepodzielny w każdej drobinie Chleba i w każdej kropli Wina, to jednak dzięki temu, znak Eucharystii staje się bardziej czytelny.
• Kiedyś, w liturgii wczesnochrześcijańskiej przed Komunią św. prezbiter zwracał się do wiernych i (po grecku) mówił: "Święte, świętym", po czym ci, którzy nie mogli przyjąć Komunii św., wychodzili z kościoła. Był to mądry zwyczaj, który uświadamiał każdemu z obecnych: Jezus czeka na mnie, ale ja mam być gotowym do przyjścia do Niego, a jeżeli jeszcze nie idę, to właściwie dlaczego to robię? Tu rodzi się naturalna potrzeba nawrócenia, aby zaspokoić głód duszy... Czy w tym kontekście „Maryja kontemplująca oblicze Chrystusa dopiero co narodzonego i tuląca Go w ramionach, nie jest dla nas niedościgłym wzorem miłości i natchnienia podczas każdej naszej Komunii eucharystycznej?” .
3. Dziękczynienie
• Dlaczego Ofiara Chrystusa sprawowana w znaku uczty jest nazywana dziękczynieniem? Ostatnia Wieczerza Jezusa z apostołami w Wielki Czwartek była początkiem i antycypacją Jego męki i śmierci. Chrystus ze swoim wydarzeniem paschalnym staje się obecny wśród nas i dla nas. Jednakże On w żaden sposób nie nazwał tego misterium. Dopiero chrześcijanie zaczęli nazywać to w różny sposób, na przykład "łamanie chleba". Na przełomie I/II wieku przyjęła się nazwa Eucharystia, tzn. dzięki czynić, dziękczynienie. Powstaje pytanie dlaczego, skoro centrum Eucharystii stanowi śmierć, poraniony, zabity, wykrwawiony człowiek, ciało wydane na całopalną ofiarę. Oddzielenie ciała i krwi jest znakiem śmierci, co w liturgii podkreśla osobna konsekracja chleba i wina. Czy zatem nie lepiej byłoby nazwać to wydarzenie np. Passio? Nazwano je jednak "dziękczynieniem". Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie, dlaczego?
• Pan Jezus, Boży Syn żyje w ciągłej świadomości, że wszystko to, co ma i kim jest, to wszystko jest darem Ojca. Mówi o sobie, że „Jego pokarmem jest pełnić wolę Ojca”. On jest słowem Ojca i odblaskiem Jego chwały, dlatego żyje w perspektywie dziękczynienia i z wdzięcznością oddaje się Ojcu. Jezus chce być darem dla Boga, a Ojciec jest darem dla Syna. Między nimi trwa wymiana darów miłości. Chrystus chce Ojcu oddać wszystko, nie tylko siebie samego, ale także wszystkich ludzi, którzy od odeszli Ojca. I choć po ludzku lęka się śmierci, to kilka razy mówi o godzinie swojej śmierci: „jakże bardzo pragnę by ona nadeszła”. Chrystus chcąc całego siebie dać Ojcu, sprawia, że Jego ofiara, cierpienie, krzyż, są najwyższą formą dziękczynienia. To właśnie dlatego pierwsi chrześcijanie, nazywali Eucharystyczną Ofiarę – Dziękczynieniem. Dlatego też prefacja poprzedza i prowadzi do konsekracji, która jest szczytem dziękczynienia, które Chrystus składa swemu Ojcu. To jest istotny motyw dziękczynienia jakie czynimy przez Chrystusa z Chrystusem i w Chrystusie w każdej Mszy Świętej.
• Dlatego wydarzenie to nazywamy Eucharystią, co jest przekładem hebrajskiego słowa beracha - dziękczynienie, wysławianie, błogosławieństwo, a więc przemianą, począwszy od Pana: obecnością Jego "godziny". Godzina Jezusa jest godziną, w której zwycięża miłość. Innymi słowy: to Bóg wygrał, ponieważ to On jest Miłością. Godzina Jezusa chce stać się naszą godziną i stanie się nią, jeśli my, sprawując Eucharystię, pozwolimy się porwać temu procesowi przemian, jakiego Pan pragnie. Eucharystia musi stać się centrum naszego życia
• To wszystko decyduje o naszym sposobie przeżywania Eucharystii. Kiedy stajemy przed Najświętszym Sakramentem musimy sobie uświadomić, że ta postawa Pana Jezusa winna stać się postawą chrześcijanina wchodzącego w przestrzeń Ofiary Krzyża. Nasze dziękczynienie po przyjęciu Komunii Świętej winno obudzić w nas świadomość, że skoro sam zostałem tak bardzo obdarowany, to teraz powinienem oddać się Chrystusowi, którego przyjąłem, a następnie stać się darem dla ludzi. To moje dziękczynienie musi dotykać sfery decyzji i nie może zakończyć się jedynie na poziomie słownej deklaracji nawet jeśli czasem będą to bardzo trudne decyzje.
• Pan Jezus, Boży Syn żyje w ciągłej świadomości, że wszystko to, co ma i kim jest, to wszystko jest darem Ojca. Mówi o sobie, że „Jego pokarmem jest pełnić wolę Ojca”. On jest słowem Ojca i odblaskiem Jego chwały, dlatego żyje w perspektywie dziękczynienia i z wdzięcznością oddaje się Ojcu. Jezus chce być darem dla Boga, a Ojciec jest darem dla Syna. Między nimi trwa wymiana darów miłości. Chrystus chce Ojcu oddać wszystko, nie tylko siebie samego, ale także wszystkich ludzi, którzy od odeszli Ojca. I choć po ludzku lęka się śmierci, to kilka razy mówi o godzinie swojej śmierci: „jakże bardzo pragnę by ona nadeszła”. Chrystus chcąc całego siebie dać Ojcu, sprawia, że Jego ofiara, cierpienie, krzyż, są najwyższą formą dziękczynienia. To właśnie dlatego pierwsi chrześcijanie, nazywali Eucharystyczną Ofiarę – Dziękczynieniem. Dlatego też prefacja poprzedza i prowadzi do konsekracji, która jest szczytem dziękczynienia, które Chrystus składa swemu Ojcu. To jest istotny motyw dziękczynienia jakie czynimy przez Chrystusa z Chrystusem i w Chrystusie w każdej Mszy Świętej.
• Dlatego wydarzenie to nazywamy Eucharystią, co jest przekładem hebrajskiego słowa beracha - dziękczynienie, wysławianie, błogosławieństwo, a więc przemianą, począwszy od Pana: obecnością Jego "godziny". Godzina Jezusa jest godziną, w której zwycięża miłość. Innymi słowy: to Bóg wygrał, ponieważ to On jest Miłością. Godzina Jezusa chce stać się naszą godziną i stanie się nią, jeśli my, sprawując Eucharystię, pozwolimy się porwać temu procesowi przemian, jakiego Pan pragnie. Eucharystia musi stać się centrum naszego życia
• To wszystko decyduje o naszym sposobie przeżywania Eucharystii. Kiedy stajemy przed Najświętszym Sakramentem musimy sobie uświadomić, że ta postawa Pana Jezusa winna stać się postawą chrześcijanina wchodzącego w przestrzeń Ofiary Krzyża. Nasze dziękczynienie po przyjęciu Komunii Świętej winno obudzić w nas świadomość, że skoro sam zostałem tak bardzo obdarowany, to teraz powinienem oddać się Chrystusowi, którego przyjąłem, a następnie stać się darem dla ludzi. To moje dziękczynienie musi dotykać sfery decyzji i nie może zakończyć się jedynie na poziomie słownej deklaracji nawet jeśli czasem będą to bardzo trudne decyzje.
4. Adoracja
• W liście na trzecie tysiąclecie wiary NMI, papież Jan Paweł II pisał, że „nasze chrześcijańskie wspólnoty winny zatem stawać się prawdziwymi «szkołami» modlitwy, w której spotkanie z Jezusem nie polega jedynie na błaganiu Go o pomoc, ale wyraża się też przez dziękczynienie, uwielbienie, adorację, kontemplację, słuchanie, żarliwość uczuć aż po prawdziwe «urzeczenie» serca.”. Kontemplacja oblicza Jezusa, z taką żarliwością uczuć, aby prawdziwie urzeczone zostało nasze serce jest zaproszeniem do adoracji Pana ukrytego w Najświętszym Sakramencie! Jan Paweł II przypomniał nam, że „Jeżeli chrześcijaństwo ma się wyróżniać w naszych czasach przede wszystkim «sztuką modlitwy», (to) jak nie odczuwać odnowionej potrzeby dłuższego zatrzymania się przed Chrystusem obecnym w Najświętszym Sakramencie na duchowej rozmowie, na cichej adoracji w postawie pełnej miłości” .
• Bogactwo wydarzenia stawania przed Panem wyraża treść zawarta w odmiennym znaczeniu słowa "adoracja" w języku greckim i w łacinie. Po grecku brzmi ona PROSKYNESIS, co oznacza gest poddania się, uznanie Boga za naszą jedyną prawdziwą miarę, której normy zgadzamy się przestrzegać. Wynika stąd świadomość, że wolność to nie tyle rozkoszowanie się życiem, uważanie się za kogoś całkowicie niezależnego, ale to kierowanie się miarą prawdy, dobra i piękna, aby w ten sposób samemu stać się rzeczywiście prawdziwym, dobrym i pięknym. W języku łacińskim AD-ORATIO – oznacza kontakt usta-usta, pocałunek, uścisk, a więc miłość. Oddanie, staje się jednością, ponieważ ten, któremu się podporządkowuję, jest Miłością i właśnie jako takie ma sens, gdyż nie narzuca nam czegoś obcego, lecz wyzwala nas w związku z najgłębszą prawdą naszego bytu.
• Adoracja uczy nas, że Kościół to najlepsze miejsce do modlitwy. Oczywiście, że można także modlić się w lesie, na łonie natury. Gdybyśmy jednak ograniczyli się tylko do tego, to inicjatywa modlitwy leżałaby jedynie po naszej stronie. Kwestia tego, czy On nam odpowie, może i chce odpowiedzieć, pozostałaby otwarta. Eucharystia uświadamia nam to, że Bóg już odpowiedział. Eucharystia jest Bogiem jako Odpowiedzią.
• Modlitwa w przestrzeni adoracji eucharystycznej osiąga nowy wymiar, jest rzeczywistym wydarzeniem, bo po zaproszeniu Pana, który inicjuje dialog (hebr. szema, słuchaj) dopiero teraz, w naszej odpowiedzi, staje się ona nawet nie tyle obustronna, co wszechogarniająca, gdyż w Jego obecności na pewno (obiektywnie) nigdy nie jesteśmy sami! W tym wydarzeniu, razem z nami zawsze modli się celebrujący Eucharystię Kościół. W tej modlitwie nie stoimy przed jakimś wymyślonym Bogiem, lecz przed Tym, który dla nas stał się Komunią i uwolnił nas samych od granicy dzielącej nas od Komunii, prowadząc do zmartwychwstania. Takiej modlitwy musimy na nowo poszukiwać. .
• Bogactwo wydarzenia stawania przed Panem wyraża treść zawarta w odmiennym znaczeniu słowa "adoracja" w języku greckim i w łacinie. Po grecku brzmi ona PROSKYNESIS, co oznacza gest poddania się, uznanie Boga za naszą jedyną prawdziwą miarę, której normy zgadzamy się przestrzegać. Wynika stąd świadomość, że wolność to nie tyle rozkoszowanie się życiem, uważanie się za kogoś całkowicie niezależnego, ale to kierowanie się miarą prawdy, dobra i piękna, aby w ten sposób samemu stać się rzeczywiście prawdziwym, dobrym i pięknym. W języku łacińskim AD-ORATIO – oznacza kontakt usta-usta, pocałunek, uścisk, a więc miłość. Oddanie, staje się jednością, ponieważ ten, któremu się podporządkowuję, jest Miłością i właśnie jako takie ma sens, gdyż nie narzuca nam czegoś obcego, lecz wyzwala nas w związku z najgłębszą prawdą naszego bytu.
• Adoracja uczy nas, że Kościół to najlepsze miejsce do modlitwy. Oczywiście, że można także modlić się w lesie, na łonie natury. Gdybyśmy jednak ograniczyli się tylko do tego, to inicjatywa modlitwy leżałaby jedynie po naszej stronie. Kwestia tego, czy On nam odpowie, może i chce odpowiedzieć, pozostałaby otwarta. Eucharystia uświadamia nam to, że Bóg już odpowiedział. Eucharystia jest Bogiem jako Odpowiedzią.
• Modlitwa w przestrzeni adoracji eucharystycznej osiąga nowy wymiar, jest rzeczywistym wydarzeniem, bo po zaproszeniu Pana, który inicjuje dialog (hebr. szema, słuchaj) dopiero teraz, w naszej odpowiedzi, staje się ona nawet nie tyle obustronna, co wszechogarniająca, gdyż w Jego obecności na pewno (obiektywnie) nigdy nie jesteśmy sami! W tym wydarzeniu, razem z nami zawsze modli się celebrujący Eucharystię Kościół. W tej modlitwie nie stoimy przed jakimś wymyślonym Bogiem, lecz przed Tym, który dla nas stał się Komunią i uwolnił nas samych od granicy dzielącej nas od Komunii, prowadząc do zmartwychwstania. Takiej modlitwy musimy na nowo poszukiwać. .
Ks. Ryszard Nowak
W przygotowaniu konferencji można także skorzystać z zamieszczonego poniżej artykułu, który ukazał się w czasopiśmie „OAZA” (nr 91 – maj/czerwiec 2008 r.)
Nie tak dawno zakończyła się Pięćdziesiątnica Radości Paschalnej czy inaczej, jak kto woli, Okres Wielkanocny. Klimat świąt, wiosenna pobudka przyrody rodzącej się do życia po długich i szarych zimowych miesiącach, więcej słońca i uśmiechu wokół nas, pierwsze plany wakacyjnego wypoczynku to częste przyczyny towarzyszącego nam w tym czasie zadowolenia.
Wydaje się jednak, że w tym pozytywnym doświadczeniu dość rzadko uświadamiamy sobie, iż prawdziwie trwałym źródłem tej radości jest Zmartwychwstały, którego przyjmujemy pod postacią chleba i wina w każdej Eucharystii. Ta bliskość Pana Jezusa, który obiecał nam, że będzie z nami aż do skończenia świata, jest niezależna od okresu świątecznego i jest stale dostępna w Sakramencie Ołtarza. Każda, a tym bardziej niedzielna Msza Święta, jest celebracją Paschy Zbawiciela. To jest owo uobecnienie wydarzeń: Wieczerzy Pańskiej – Męki Pańskiej – Zmartwychwstania Pańskiego. Wielkanocna „Niedziela-Niedziel”, wieńcząca Triduum Paschy, jest niejako dominantą przypominająca nam o tym, co sprawujemy w każdej Eucharystii. To łaska uświęcająca sprawia w nas owo dobre nastawienie.
Niestety, wiele naszych sióstr i braci, zaraz po świętach przestaje przystępować do Stołu Pańskiego, a nawet coraz częściej rezygnować nawet z samego udziału w niedzielnej Mszy Świętej. Bardzo szybko, zaraz po świętach, „wszystko wraca do smutnej normy”. Rodzi się pytanie, dlaczego każda niedzielna Msza Święta nie gromadzi tylu uczestników liturgii, jak ta Wielkanocna? Dlaczego tak wielu rezygnuje z pełnego udziału w Eucharystii, w Komunii Świętej i tak niewielu podtrzymuje dobre postanowienia ze spowiedzi, którą odbyli jeszcze przed Paschą Chrystusa.
Wydaje się, że przyczyną takiego stanu rzeczy, jest często elementarny brak świadomości tego, co dokonuje się na ołtarzu. Czasami brak podstawowej wiedzy sprawia, że nieobecni w Kościele w tzw. „drugie święto”, przestają już przystępować do Komunii. Najczęściej niestety łączy się to także ze zwykłym lenistwem duchowym i niespójnością pustej deklaracji katolicyzmu z praktyką życia. Dlatego, tym bardziej, jeśli mamy taką łaskę wiary i nosimy w sobie umiłowanie Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, to winniśmy dzielić się naszą świadomością Eucharystycznego Daru z tymi, którzy tego nie doświadczają.
W szóstym rozdziale ewangelii według św. Jana znajduje się Mowa Eucharystyczna Pana Jezusa. To wspaniała katecheza dla każdego, kto pragnie zrozumieć misterium dokonujące się podczas Mszy Świętej. Ten Jezus, który mówi o sobie JA JESTEM – …Krzewem Winnym, …Światłością Świata, …Dobrym Pasterzem, …Bramą owiec, …Drogą, Prawdą i Życiem, …Zmartwychwstaniem i Życiem, …Tym, którego szukacie, mówi także JA JESTEM CHLEBEM ŻYWYM, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata /J 6,51/.
Jeżeli przyjrzymy się dokładniej temu tekstowi i porównamy go z czwartym rozdziałem tej samej ewangelii, to odkryjemy zadziwiającą analogię między „strumieniem wody żywej”, a „chlebem życia”. Dla każdego, kto będzie pił tę „wodę”, którą da mu Jezus, stanie się ona źródłem wody żywej wytryskującej ku życiu wiecznemu /por. J 4,14/, podobnie, jak każdy, który spożywa ciało i pije krew Syna Człowieczego ma życie wieczne w sobie /por. J 6,54/. Kto wierzy w Jezusa i kogo On napoi, ten nie będzie pragnął na wieki, a kto przychodzi do Niego nie będzie łaknął i osiągnie życie wieczne /por. J 4,14;6,35.47/.
Z tego pobieżnego porównania (nie czas i miejsce, aby tutaj dokonać bardziej wnikliwej analizy) wynika, że istnieje ścisły związek między wiarą w Jezusa, a Jego Ciałem i Krwią, które uobecnione mocą Ducha Świętego w Eucharystii i rozdane nam w Komunii Świętej, stają się znakiem udziału w Nowym Życiu Zmartwychwstałego Pana oraz mocą łaski – gwarancją życia wiecznego.
W kontekście Ofiary, która najpierw była bezkrwawo sprawowana przez Jezusa w jerozolimskim Wieczerniku, a następnie dopełniła się na Golgocie oraz rzeczywistości Ducha Świętego, który wylewa się na nas z otwartego Serca Zbawiciela, co uobecniamy w Eucharystii, winniśmy na nowo odczytać słowa Chrystusa, „To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym… To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata…Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.” / J 6,40.50-51.53-58/.
Msza Święta jest najlepszym miejscem do tego abyśmy oddawali cześć Bogu w Duchu i prawdzie, bo to właśnie Duch Święty daje życie na mocy Słowa, które stało się ciałem /por. J 4,23;6,63/. Dlatego Pan Jezus mówi nam, „Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec.” /J 6,27/. Jeśli więc prawdziwie chcemy mieć życie w sobie, to winniśmy wołać jak uczniowie Jezusa, Panie, daj mi tej wody, dawaj nam zawsze tego chleba! /por. J 4,15;6,34/.
Najświętsza Eucharystia jest największym darem, jaki mamy na ziemi, pokarmem pielgrzymim w drodze do Domu Ojca Niebieskiego. Dlatego z największą czcią winniśmy czerpać z niej łaskę i z ogromną pieczołowitością pielęgnować to Boże życie w nas, pamiętając o tym, co napisał św. Paweł, „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije. Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło.” /1 Kor 11,26-30/
Eucharystia nie jest prostą oczywistością. Wielu uczniów Pana właśnie ze względu na tę prawdę odeszło, mówiąc „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” /J 6,60/. Wobec tej wielkiej tajemnicy naszej wiary, każdy z nas musi w sercu usłyszeć pytanie Pana Jezusa „Czyż i ty chcesz odejść? Obyśmy mieli w sobie tę łaskę i nawet tak jak Piotr, bez wielkiego entuzjazmu, ale za to z głębokim przekonaniem mogli pokornie odpowiedzieć, „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga.” /por. J 6,67-69/.
Wydaje się jednak, że w tym pozytywnym doświadczeniu dość rzadko uświadamiamy sobie, iż prawdziwie trwałym źródłem tej radości jest Zmartwychwstały, którego przyjmujemy pod postacią chleba i wina w każdej Eucharystii. Ta bliskość Pana Jezusa, który obiecał nam, że będzie z nami aż do skończenia świata, jest niezależna od okresu świątecznego i jest stale dostępna w Sakramencie Ołtarza. Każda, a tym bardziej niedzielna Msza Święta, jest celebracją Paschy Zbawiciela. To jest owo uobecnienie wydarzeń: Wieczerzy Pańskiej – Męki Pańskiej – Zmartwychwstania Pańskiego. Wielkanocna „Niedziela-Niedziel”, wieńcząca Triduum Paschy, jest niejako dominantą przypominająca nam o tym, co sprawujemy w każdej Eucharystii. To łaska uświęcająca sprawia w nas owo dobre nastawienie.
Niestety, wiele naszych sióstr i braci, zaraz po świętach przestaje przystępować do Stołu Pańskiego, a nawet coraz częściej rezygnować nawet z samego udziału w niedzielnej Mszy Świętej. Bardzo szybko, zaraz po świętach, „wszystko wraca do smutnej normy”. Rodzi się pytanie, dlaczego każda niedzielna Msza Święta nie gromadzi tylu uczestników liturgii, jak ta Wielkanocna? Dlaczego tak wielu rezygnuje z pełnego udziału w Eucharystii, w Komunii Świętej i tak niewielu podtrzymuje dobre postanowienia ze spowiedzi, którą odbyli jeszcze przed Paschą Chrystusa.
Wydaje się, że przyczyną takiego stanu rzeczy, jest często elementarny brak świadomości tego, co dokonuje się na ołtarzu. Czasami brak podstawowej wiedzy sprawia, że nieobecni w Kościele w tzw. „drugie święto”, przestają już przystępować do Komunii. Najczęściej niestety łączy się to także ze zwykłym lenistwem duchowym i niespójnością pustej deklaracji katolicyzmu z praktyką życia. Dlatego, tym bardziej, jeśli mamy taką łaskę wiary i nosimy w sobie umiłowanie Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, to winniśmy dzielić się naszą świadomością Eucharystycznego Daru z tymi, którzy tego nie doświadczają.
W szóstym rozdziale ewangelii według św. Jana znajduje się Mowa Eucharystyczna Pana Jezusa. To wspaniała katecheza dla każdego, kto pragnie zrozumieć misterium dokonujące się podczas Mszy Świętej. Ten Jezus, który mówi o sobie JA JESTEM – …Krzewem Winnym, …Światłością Świata, …Dobrym Pasterzem, …Bramą owiec, …Drogą, Prawdą i Życiem, …Zmartwychwstaniem i Życiem, …Tym, którego szukacie, mówi także JA JESTEM CHLEBEM ŻYWYM, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata /J 6,51/.
Jeżeli przyjrzymy się dokładniej temu tekstowi i porównamy go z czwartym rozdziałem tej samej ewangelii, to odkryjemy zadziwiającą analogię między „strumieniem wody żywej”, a „chlebem życia”. Dla każdego, kto będzie pił tę „wodę”, którą da mu Jezus, stanie się ona źródłem wody żywej wytryskującej ku życiu wiecznemu /por. J 4,14/, podobnie, jak każdy, który spożywa ciało i pije krew Syna Człowieczego ma życie wieczne w sobie /por. J 6,54/. Kto wierzy w Jezusa i kogo On napoi, ten nie będzie pragnął na wieki, a kto przychodzi do Niego nie będzie łaknął i osiągnie życie wieczne /por. J 4,14;6,35.47/.
Z tego pobieżnego porównania (nie czas i miejsce, aby tutaj dokonać bardziej wnikliwej analizy) wynika, że istnieje ścisły związek między wiarą w Jezusa, a Jego Ciałem i Krwią, które uobecnione mocą Ducha Świętego w Eucharystii i rozdane nam w Komunii Świętej, stają się znakiem udziału w Nowym Życiu Zmartwychwstałego Pana oraz mocą łaski – gwarancją życia wiecznego.
W kontekście Ofiary, która najpierw była bezkrwawo sprawowana przez Jezusa w jerozolimskim Wieczerniku, a następnie dopełniła się na Golgocie oraz rzeczywistości Ducha Świętego, który wylewa się na nas z otwartego Serca Zbawiciela, co uobecniamy w Eucharystii, winniśmy na nowo odczytać słowa Chrystusa, „To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym… To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata…Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.” / J 6,40.50-51.53-58/.
Msza Święta jest najlepszym miejscem do tego abyśmy oddawali cześć Bogu w Duchu i prawdzie, bo to właśnie Duch Święty daje życie na mocy Słowa, które stało się ciałem /por. J 4,23;6,63/. Dlatego Pan Jezus mówi nam, „Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec.” /J 6,27/. Jeśli więc prawdziwie chcemy mieć życie w sobie, to winniśmy wołać jak uczniowie Jezusa, Panie, daj mi tej wody, dawaj nam zawsze tego chleba! /por. J 4,15;6,34/.
Najświętsza Eucharystia jest największym darem, jaki mamy na ziemi, pokarmem pielgrzymim w drodze do Domu Ojca Niebieskiego. Dlatego z największą czcią winniśmy czerpać z niej łaskę i z ogromną pieczołowitością pielęgnować to Boże życie w nas, pamiętając o tym, co napisał św. Paweł, „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije. Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło.” /1 Kor 11,26-30/
Eucharystia nie jest prostą oczywistością. Wielu uczniów Pana właśnie ze względu na tę prawdę odeszło, mówiąc „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” /J 6,60/. Wobec tej wielkiej tajemnicy naszej wiary, każdy z nas musi w sercu usłyszeć pytanie Pana Jezusa „Czyż i ty chcesz odejść? Obyśmy mieli w sobie tę łaskę i nawet tak jak Piotr, bez wielkiego entuzjazmu, ale za to z głębokim przekonaniem mogli pokornie odpowiedzieć, „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga.” /por. J 6,67-69/.
ks. Ryszard Nowak