Przyjeżdżałam na rekolekcje "Z Tobiaszem na głębi serca" z poczuciem ogromnego chaosu, zagubienia i z wieloma wątpliwościami. Bardzo chciałam, żeby w moim życiu coś się zmieniło, ale też nie dowierzałam, że jest to możliwe. Od samego początku rekolekcji Pan Bóg bardzo wyraźnie dawał mi odczuć, że ten czas rekolekcji jest dla mnie, że On chce mnie tam mieć. Mówił bardzo wyraźnie w Liturgii Słowa w czasie mszy, w homiliach, konferencjach. Ksiądz użył porównania, że jesteśmy jak takie popękane naczynia - ja dokładnie tak się czułam i bardzo bałam się, że przez te pęknięcia wszystko się rozsypie. Ale Pan Bóg powoli lepił mnie na nowo.
Przez ostatnie miesiące moja modlitwa wiązała się z dużym trudem, lękiem, była szarpaniną (a będąc żoną i mamą nie zawsze znajdowałam siły i czas...). Doświadczenie modlitwy kontemplacyjnej, modlitwy Jezusowej było niesamowicie uwalniające! Nie muszę próbować przypodobać się Bogu. Nie muszę na każdym kroku bać się z Jego strony oceny. Wystarczy, że z Nim jestem.
Jezus na nowo staje się moim WSZYSTKIM. Pozwolił mi znów doświadczyć, że On nie odrzuca, jest cierpliwy, niesamowicie kocha i jest ciągle blisko.
Chwała Panu!
Kasia