Abp Andrzej Dzięga: każdy uczciwie myślący potwierdzi słowa ks. Longchamps de Berier

Abp Andrzej DzięgaTo jest poważny człowiek, wiedział, co mówi. Powiedział precyzyjnie, każdy uczciwie myślący to potwierdzi – powiedział metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga, komentując dla KAI sprawę ks. Franciszka Longchamps de Berier, atakowanego za wypowiedź w sprawie zaburzeń genetycznych wykrywanych u dzieci poczętych metodą in vitro. Środowiska lewicowe domagały się pozbawienia wybitnego prawnika funkcji wykładowcy Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Zdaniem abp. Dzięgi „to, co się stało ostatnio z ks. Franciszkiem Longchamps de Berier, to jest klasyczny przykład manipulacji medialnej”. – On wiedział, co mówi, powiedział precyzyjnie. To jest poważny człowiek. Natomiast jest taka technika medialna: wziąć trzy słowa z całego zdania, ubrać je po swojemu, oprawić w ramki, dodać komentarz, a potem już tylko dawać komentarze do komentarza – stwierdził hierarcha.

Pytany o pojawiające się coraz częściej głosy uznanych naukowców z dziedziny genetyki, którzy potwierdzają możliwość występowania wad genetycznych u dzieci poczętych metodą in vitro, abp Dzięga stwierdził, że „każdy uczciwie myślący to potwierdzi”. – To pokazuje, że trzeba naprawdę cierpliwego dyskutowania i pokazywania z różnych stron tego samego zagadnienia – zaznaczył.

„Aczkolwiek, znowu: kto ma to robić, Kościół? Kościół musi to robić, bo został praktycznie jako jedyny plus grupa lekarzy uczciwych. Ta praca nie jest własnością Kościoła. Sprawy życia, rodziny, małżeństwa – od tego są inni, ale skoro inni tego nie robią, to głos Kościoła jest konieczny” – podkreślił metropolita szczecińsko-kamieński.

„Bylibyśmy szczęśliwi, gdyby to robili tylko ludzie świeccy, my moglibyśmy chwalić Pana Boga, sprawować liturgię i przepowiadać Słowo Boże. Ale skoro jest pustka, a prawdę trzeba głosić, to my ją głosimy na obszarach nawet nie ściśle duszpasterskich, ale związanych z duszpasterskimi, bo chodzi o Bożą prawdę o świecie i o człowieku, społeczeństwie, rodzinie” – dodał.

W rozmowie z KAI abp Dzięga skomentował też fakt niedawnego przyjęcia przez szczecińskich radnych (głosami SLD i PO) projektu zakładającego dofinansowanie zabiegów zapłodnienia in vitro z pieniędzy samorządu.

„To są ludzie dorośli, argumenty strony kościelnej są im znane – nie mam wątpliwości, bo osobiście je spisałem i osobiście je ogłosiłem, właśnie po to, żeby też nikt nie mógł mówić, że czegoś nie wiedział. Natomiast, to co kto teraz robi, sam za to odpowiada” – stwierdził.

Jak dodał, „jeśli są katolicy, którzy albo z czymś się nie zgadzają, albo się zgadzają, ale głosują pod pewną presją partyjną, to jest sprawa ich sumienia”.

– Jest też faktem, że trzeba na te tematy mówić na różnych forach, w różnych gremiach i różnymi metodami, dlatego że nasz głos jest cały czas gdzieś wyciszany. Jest komentowany przez ludzi mediów jako zbyt ograniczony, zbyt tradycyjny, nienowoczesny. To jest absolutnie nieprawda, dlatego że właśnie głos Kościoła jest w pełni i najbardziej nowoczesny – wyjaśnił abp Dzięga.

Projekt dofinansowania procedury in vitro zgłoszony pod koniec ub. roku przez radnych PO zakłada, że wsparciem finansowym miałyby zostać objęte mieszkające w Szczecinie pary, które od co najmniej roku bezskutecznie starają się o poczęcie dziecka. Projekt przewiduje dofinansowanie do każdej procedury kwoty 2 tys. zł.

Pary mogłyby skorzystać z dofinansowania maksymalnie trzy razy. Program miałby ruszyć 1 lipca br., a zakończyć się w 2016 r. Objąłby 220 procedur rocznie i kosztowałby rocznie 440 tys. zł.

Przeciwko projektowi uchwały protestowały szczecińskie środowiska katolickie. Również metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga w liście pasterskim przypomniał, że katolicy nie mogą popierać metody in vitro, ale „gdyby jednak ktoś z katolików świadomie podpisał się lub głosował za dopuszczalnością in vitro (…) niech pamięta, że występuje przeciwko godności osoby ludzkiej i przeciwko prawu Bożemu. Sam się wtedy odłącza od pełnej wspólnoty z Kościołem katolickim, póki następnie sprawy nie przemyśli, nie przemodli i nie zmieni publicznie swojego stanowiska. Do tego czasu niech pamięta, by nie prosił też Kościoła o dar Komunii świętej”.

 

Katolicka Agencja Informacyjna

Leave a Reply