Homilia wygłoszona podczas Nabożeństwa Słowa Bożego “Nowy Człowiek” do tekstów: Ef 4, 1. 17-52; J 5, 1-3a. 5-21. 24 (VIII Krajowa Kongregacja Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie, Częstochowa, 25-28 lutego 1983 r.).
Trzydzieści osiem lat już leży… Policzmy wstecz od dzisiaj, który to rok: trzydzieści osiem… I czeka na kogoś, kto by go uzdrowił. I oto przychodzi sam Jezus, Ten, który działa nieustannie wraz z Ojcem (J 5, 17), Ten, który stworzył człowieka i jeszcze przedziwniej go odkupił – jak to mówimy w Boże Narodzenie. Stał się człowiekiem po to, aby człowieka podnieść. Po to przyszedł nad sadzawkę Betesda, po to przyszedł między wszelką ludzką niemoc, która tam była zgromadzona. Byli bezsilni i bez niczyjej pomocy. Przyszedł i dźwignął…
- Oto wyzdrowiałeś: nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło (J 5, 14).
I człowiek stał się nowy. List do Efezjan to już wnioski, to już druga część tego, co rozważamy w dzisiejszym czytaniu Ewangelii św. Jana. Ale przecież drugi rozdział Listu do Efezjan (po tym wspaniałym hymnie o naszym wybraniu i przeznaczeniu, w planie Bożym, w postanowieniu odwiecznym – 1, 4-12) mówi tutaj właśnie o Bogu bogatym w miłosierdzie (Dives in misericordia – Ef 2, 4), o łasce, która przywraca do życia, nas, umarłych wskutek występków, żyjących według ciała, synów buntu, uległych władcy tego świata, dalekich od Chrystusa: Byliście poza Chrystusem, obcy względem społeczności Izraela, bez udziału w przymierzu obietnicy, niemający nadziei ani Boga na tym świecie (2, 12). To jest człowiek, to jest ludzkość, to jest społeczność, to jest… jakiś taki „każdy”, który by taki był, gdyby nie Bóg bogaty w miłosierdzie, który z daru swojego podźwignął nas, przywrócił do życia (2, 5-6). I zaraz nam, takim, którzy staliśmy się Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili (2, 10), nam takim dał przystęp do Ojca w Jednym Duchu Świętym (2, 18). Dał wzrastać na mieszkanie Boga (2, 22), budować się, tworzyć z siebie razem, ze wszystkich.
Takim człowiekiem, owocem łaski, zaraz na początku rozdziału trzeciego ukazuje siebie sam Paweł. Więcej – on stał się apostołem takiej łaski, on stał się głosicielem takiej łaski (3, 7), on stał się tym człowiekiem, który w imię Chrystusa przychodzi do każdego leżącego, jak Piotr z Janem u Bramy Złotej świątyni o dziewiątej godzinie dnia: Złota i srebra nie mam, ale co mam, to ci daję. W imię Jezusa Chrystusa wstań i chodź, I ująwszy go za rękę podniósł go (Dz 3, 6-7). Paweł sam, owoc tej łaski, dźwignięty z ziemi pod Damaszkiem, teraz dźwiga innych.
Matko Boża, nie mogłem być przy Tobie 26 sierpnia. Ale właśnie tam, przy tej rozsypującej się chałupce, wysoko w górach, w Twoje święto odprawialiśmy; staruszka góralka nie miała się o co oprzeć, bo klęczała przy tym stołeczku, na którym spowiadałem. Zrozumiałem wtedy, że spowiadając dźwigamy, bo ją rzeczywiście dźwignąłem z klęczek po rozgrzeszeniu.
2.Wstań, weź łoże swoje i chodź. I bacz, aby ci się co gorszego nie przytrafiło. I nie grzesz już więcej – jesteś nowym człowiekiem. Oby ci dał Pan wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka (Ef 3, 16). Oby przez wiarę Chrystus zamieszkał w twoim sercu (3, 17), obyś w miłości był wkorzeniony i ugruntowany, obyś poznał ducha miłości Chrystusa i doszedł do Pełni Bożej (3, 19).
Człowiek dźwignięty z niemocy swojej… Gdy już na niemoc duszy i psychoterapie indywidualne i zbiorowe, i taka czy inna farmacja i leki nie pomogą, i Harris nie pomoże – został sam Pan Jezus i rzeczywiście:
– Tyle lat ci nie pomogli? – Nikt, Panie. – Wstań, jesteś mi potrzebny. – Ja? – Tak, będziesz rozumiał tych, co leżą. Jesteś mi potrzebny, pójdziesz tam, do tamtego człowieka, w moim imieniu, powiesz tylko moje imię, a człowiek, który dotąd się od każdego człowieka odwraca, co już nikomu i w nic nie wierzy, co już niczego od nikogo nie chce, co nie wierzy, że mu ktokolwiek i cokolwiek pomoże, podniesie oczy na ciebie, poda ci rękę, sam nie ma siły już wstać, i pójdzie za tobą, i będzie chciał chodzić za tobą. A ty mu powiesz: Idź do swoich, szybko, oni czekają teraz na ciebie, ja idę dalej.
Teraz ty jesteś Panu potrzebny, żeby dźwigać tak, jak ja zostałem podźwignięty, i jak ja ciebie podźwignąłem!
Teraz ty idź dźwigaj następnych – człowieku nowy, Chrystusowy!
2.Oni postępują według marności swego ducha, umysłem pogrążeni w mroku, obcy dla życia Bożego, na skutek tkwiącej w nich niewiedzy z powodu zatwardziałości serc, doprowadziwszy siebie do nieczułości sumienia, oddając się rozpuście, popełniając zachłannie wszelkiego rodzaju grzechy (4, 17-19). Znam takich, ja nie poszedłem do nich, czy się przestraszyłem, że mnie ta topiel wciągnie? Że mi podetną nogi i będę leżał obok nich przetrącony?
Odwagi. Wiedzcie, bracia, to już nie jest sprawa przeciw człowiekowi, nie toczymy walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw zwierzchnościom, przeciw władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich (6, 12). Obleczcie pełną zbroję Bożą, abyście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła… Weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, byście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać zwalczywszy wszystko. Stańcie do walki przepasawszy biodra wasze prawdą, oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, obuwszy nogi w gotowość głoszenia dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu weźcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie hełm zbawienia i miecz Ducha, którym jest słowo Boże, wśród wszelkiej modlitwy i błagania. Czuwajcie z całą usilnością, proście za wszystkich i za mnie, aby dane mi było słowo, gdy usta moje otworzę (6, 11. 13-19).
Kiedyś zobaczysz, że ty zostałeś wyzwolony przez Chrystusa z wszelkiej niemocy, ze strachu, który cię paraliżuje, że robisz to zło, którego byś nie chciał, a to dlatego robisz, żeby się z ciebie nie śmiali ci, którzy leżą już w złu i śmieją się, że jeszcze jest taki, co chodzi. To nie z człowiekiem walczysz. Stańcie mocno, stańcie odważnie (6, 10. 14), bo to ze złym duchem jest mocowanie się. O każdego człowieka i o całe społeczeństwo. Trzydzieści osiem lat.
Zupełnie „nowy sposób życia” osobistego (Ef 4, 14 – 6, 9). To, co dziś słyszeliśmy: bez kłamstwa, bez kradzieży, bez kłótni, bez niepotrzebnych słów, bez gniewów (4, 25-31). Przeciwnie – stosunki między małżonkami na wzór miłości Chrystusa i Kościoła (5, 21-33), stosunki między rodzicami a dziećmi jak między Bogiem Ojcem a stworzeniem, które stało się dzieckiem Bożym (6, 1-4), stosunki między niewolnikami a panami – zupełnie inne (6, 5-9). Życie osobiste i społeczne człowieka nowego, który się staje doskonałym, który wzrasta ku pełni Chrystusa, jest inne, jest możliwe. Człowiek taki umacnia się łaską Chrystusową i umie w łasce śpiewać i umacniać innych przez psalmy, hymny i pieśni pełne ducha (5, 19). Człowiek taki umie wiele, bo nauczył się Chrystusa (4, 20). Zgodnie z wybraniem, przeznaczeniem, zamysłem Boga, który jest w Chrystusie, przez Chrystusa. Zgodnie z postanowieniem odwiecznym Boga, które jest w Chrystusie, człowiek dźwignięty łaską przez miłosierdzie obfitujące Boga, który jest bogaty w miłosierdzie, podnosi innych i wyzwala, wzrasta sam i innym wzrastać pomaga. Człowiek nowy, sam wolny, jest znakiem nadziei dla tych, którzy nie są wolni. Jest obrazem Chrystusa-Wybawiciela.
Jesteśmy w Wielkim Poście. Dokładnie za miesiąc rozpocznie się Rok Święty Odkupienia, w którym będziemy znów powracać do tajemnicy sakramentu pojednania i pokuty. Przypatrzmy się temu człowieczeństwu naszemu, czy pamiętamy Panu, z czego nas dźwignął? I czy ufamy Panu, że pełnię Jego życia osiągniemy? Wyśpiewujmy z Maryją wdzięczność naszą najpierw za wszystkie „wielkie rzeczy”, które Pan w naszych sercach sprawił.