Fragmenty homilii we Mszy św. w uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Krościenko, 26 maja 1985 r.
Wspólne dobro to najpierw jest tworzenie najmniejszej wspólnoty, najmniejszego wieczernika – Kościoła domowego. I objawia się zarówno żonie, jak i mężowi Duch Święty. Ten, którego wzywa się w małżeńskim sakramencie dla wspólnego dobra, aby wypowiedziane najpierw w Duchu Świętym: „Panem moim jest Jezus”, zaczęło promieniować przez wspólne dobro tej małej wspólnoty – na wspólnotę miejscową Kościoła, na parafię. Promieniować przez wspólnoty Kościoła domowego, przez wspólnoty takiej czy innej posługi, takiego czy innego działania, aby się tworzył miejscowy Kościół. We wspólnym dobru – dla każdego jest miejsce, tylko mamy odkryć w sobie te dary. Dlatego Pan dał tych, którzy rozpoznają dary, i tych, którzy dary Ducha, nie gasząc, wykorzystują dla wspólnego dobra, którzy w posłudze swojej pasterskiej jednoczą wszystkie dary i każdemu dają miejsce w posługiwaniu. Wspólnota potrzebuje charyzmatu rozpoznawania, charyzmatu posługi kapłańskiej, pasterskiej, prorockiej.
Wspólne dobro to dobro tych, którzy mają coś wspólnego. Wspólne dobro nazywali starożytni „res publica”; stąd pochodzi w języku polskim słowo „Rzeczpospolita”. Tak rozumiane wspólne dobro – to wspólna sprawa.
Dlatego Pan kazał iść z Ewangelią, ale zanim kazał iść z Ewangelią, dał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów. Bo świat musi być najpierw oczyszczany. Oczyszczany przez tych, którzy uwierzą, żeby następni przyjmując Ewangelię, przyjmowali też oczyszczenie, by świat został odnowiony. I to jest zadanie głoszących Ewangelię, aby nieśli nie tylko radosną nowinę ubogim, ale i zniewolonym wolność. I to jest zadanie następne dla wspólnego dobra. Każdemu z nas jest dany Duch Najświętszy. Jak ja mam rozpoznać w sobie tego Ducha Najświętszego, który jest mi dany? Jaki dar otrzymuję dla posługi narodowi, dla posługi dobru wspólnemu ludzi tu, i wszystkich ludzi, których spotkam, i ludzkości całej? Czy tylko przez dar na misje? Czy tylko przez dar na „trzeci świat”, gdy znowu zbieramy na głodujących? Jak jeszcze?
A w końcu Pan powiedział: „głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mt 16, 15). Duch Święty jest nam dany dla wspólnego dobra, wszystkiego co Bóg stworzył, wszystkiego co jest. […]
Każdemu dany jest Duch dla wspólnego dobra. Co możemy wnosić w życie naszej diecezji czy parafii? Co możemy wnosić? I tu chyba jest jeszcze odpowiedź bardzo dziwna. Zaczęli mówić – czy zwróciliście kiedyś na to uwagę? – nie „jak im Duch Święty dał mówić”, tylko „jak im Duch pozwalał mówić”. Otrzymali więc jakąś możliwość; ale powiedzmy dalej: pozwalał, to znaczy, że oni chcieli, wychodzili Duchowi Świętemu naprzeciw, byli gotowi dla Ducha Świętego i Duch Święty pozwalał. Duch Święty też zabraniał. To słowo w Dziejach Apostolskich jest tam (16, 7-8), gdzie oni chcieli się skierować na południe do Efezu, a Duch Święty nie pozwolił im głosić słowa w Azji, ale wezwał ich, aby przeszli do Europy, by znaleźli się w Macedonii, w Filippi, potem w Koryncie i przeszli aż do Aten.
Co to znaczy? Człowiek ma jakiś swój pomysł, wyobraża sobie, że ma taki dar, a Duch Święty pozwala. Może nie pozwolić na zrealizowanie tego, co ja wyczuwam jako dar, który posiadam. To jest to, o czym Ojciec Święty pisze do młodych o projekcie życia, który się musi spotkać z Bożym powołaniem, i to dopiero jest całość. Ja tak sobie wyobrażam moje życie, chciałbym, a przychodzi Duch Boży, który mi albo na to pozwala, albo na to nie pozwala, bo mnie wzywa do czego innego. I trzeba w tym posłuchać Ducha Świętego. Wtedy właśnie człowiek jest dopiero wolny, gdy jego projekt będzie skorygowany, gdy pozwoli swój projekt życia skorygować głosem Boga, powołania. Nie ma wtedy szamotania w człowieku, nie ma wtedy konfliktu, nie ma wtedy dwóch możliwości, dwóch projektów, z których nie wiadomo który wybrać. […]
Powołanie. Kim to chciał być sobie Szaweł? Jak to sobie wyobrażał? Prześcigał w gorliwości o judaizm, jako najgorliwszy faryzeusz, nawet swojego mistrza Gamaliela. I nagle wszystko inaczej: „Szawle, czemu mnie prześladujesz?” „Kto jesteś, Panie?” i zaraz: „Co mam czynić?” – To jest pytanie człowieka gorącego. To jest pytanie człowieka, który wie, że ma słuchać Boga. On słuchał Najwyższego, on słuchał Jahwe. Jeżeli dla Jahwe, to tak, dobrze. Jeżeli Ty jesteś, Panie, Ten, którego ja prześladuję, jeżeli Ty jesteś Panem, jeżeli Ty jesteś Jahwe, teraz Tyś, Jezu, moim Kyriosem, to ja Ci już służę. Co mam robić? Jak Mojżesz tam wtedy: pójdź i wyzwól mój lud. Będę służył, tak jak Duch Święty pozwala. To nie tak było, że Duch Święty ich przymuszał, że Duch Święty ich posyłał – Duch Święty im pozwalał. Duch Święty szanuje naszą wolność, tylko koryguje nasz projekt życia. Weźmy to głęboko do serca, aby to, co odkrywamy w sobie jako dar, poddać Duchowi Świętemu, żeby nam pozwolił tak, aby wszystko było dla wspólnego dobra. […]
Jeżeli raz odważę się pójść za Tobą, Panie, nawet i na tę pracę, choć mogę być bardzo utrudzony już, daj mi poznać dar dla wspólnego dobra. On nie mnie jest potrzebny. I żebym był bratem w miłości, jakiej Ty mnie nauczyłeś. Przyjacielem tego świata i bratem niosącym Ewangelię miłości i wyzwolenia współbraciom w narodzie, i bratem we wspólnocie parafialnej, bardziej bratem niż inni są dla siebie braćmi i siostrami przez ten dar, który stąd biorę, i bardziej bratem w mojej wspólnocie szkolnej takiej, jaką ona jest, przez świadectwo chrześcijanina w moim miejscu pracy, przez świadectwo chrześcijanina – bardziej brata. Co mi dajesz dla wspólnego dobra tych, z którymi się spotykam na co dzień, i tych, z którymi się spotykam od święta, i tych w domu – braci i sióstr, i rodziców, i dzieci moich. Co mi dajesz dzisiaj, Panie, dla wspólnego dobra? W czym Twój Duch Najświętszy pozwala mi okazać, że jestem Twój, że należę do Ciebie? W czym ma się objawić, że powiedziałem Tobie do końca w Duchu Świętym także i dzisiaj: „Panem jest Jezus”.
Moim jesteś Panem, Panie, co mam czynić? Co mam czynić? – Czy to mam czynić, co rozpoznaliśmy wspólnie? Jeśli tak, niech mi Twój Duch Święty pozwala, to znaczy daje moc i wolność, i odwagę podjąć to wszystko całym sobą.