Liturgia 2 lutego jest jedną z najpiękniejszych i najgłębszych uroczystości liturgicznych w roku kościelnym. Niestety, ta liturgia dotychczas była bardzo mało znana w swojej istotnej treści, bardzo mały wpływ wywierała na kształtowanie postaw i na kształtowanie wiary ludu chrześcijańskiego.
Treść liturgiczną tego święta właściwie całkowicie przysłonił element folklorystyczny, element pobożności ludowej: świeca, która chroni człowieka od nieszczęścia, gromnica, która broni od gromu czy odpędza złe wilki. Tego typu ludowe wierzenia związały się z tym świętem, które nawet otrzymało nazwę święta Matki Bożej Gromnicznej. Oczywiście, te ludowe aspekty można związać z liturgią tego dnia, ale one na pewno są wtórne, dodatkowe, nieistotne. Głębia treści liturgicznej tego święta pozostaje nieobjęta tymi ludowymi zwyczajami i wierzeniami.
Odnowa liturgii Soboru Watykańskiego II przywraca temu świętu właściwe znaczenie. Zasadnicza zmiana to ta, że dzień 2 lutego nie jest świętem maryjnym, ale świętem Pańskim, i tak ono figuruje w kalendarzu liturgicznym. Dlatego też, jeżeli 2 lutego przypada w niedzielę (tak jak w tym roku), to liturgia niedzieli ustępuje liturgii tego święta Pańskiego. To jest zresztą ogólna zasada, że święta Pańskie przypadające w niedzielę zastępują liturgię danej niedzieli.
Właściwa nazwa tego święta, to święto Ofiarowania Pańskiego. Ale jest jeszcze inna, starożytna nazwa, sięgająca pierwszych wieków chrześcijaństwa. Zachowała się ona w liturgii Kościoła Wschodniego – to hypapante, tzn.spotkanie[1]. Chodzi o spotkanie, które ma miejsce w świątyni, spotkanie z Chrystusem Zbawicielem, Arcykapłanem, Pośrednikiem. W gruncie rzeczy można powiedzieć, że istotną treścią tego święta jest to, co tworzy istotę liturgii Kościoła, liturgii chrześcijańskiej, jest to święto – można by powiedzieć – liturgii jako takiej.
Chcielibyśmy podjąć wysiłek odnowy liturgii tego święta. Chcemy to zapomniane w swej istotnej treści święto odnowić, tym bardziej, że nasz Ruch Żywego Kościoła, ruch oazowy jest bardzo głęboko związany z teologiczną wymową tego święta. Sama idea światła, która w naszym Ruchu odgrywa istotną rolę, w tym święcie znajduje szczególny wyraz. Dlatego w małej wspólnocie chcemy w pełni przeżyć liturgię tego święta po to, aby to nasze przeżycie mogło być przekazane innym. Wystarczy ta nasza mała wspólnota liturgiczna, żeby przeżyć w pełni wszystkie elementy liturgii tego dnia, i by jego głęboką treść przekazać naszym wspólnotom lokalnym.
Liturgia dzisiejszego święta przeniknięta jest tym jednym faktem: wypełnieniem proroctwa Malachiasza o tym, że do świątyni jerozolimskiej przyjdzie w pewnym momencie oczekiwany Pan i Władca (zob. Ml 3,1). To właśnie proroctwo wypełniło się wtedy, kiedy Maryja i Józef przynieśli do świątyni jerozolimskiej Dziecię w 40. dniu po narodzeniu.
Co się właściwie stało w tym momencie, kiedy do świątyni, do tego miejsca, gdzie od wieków sprawowany był kult Boży, wszedł sam Bóg w ludzkiej postaci? Liturgia wnika w istotę tego wydarzenia.
W świątyni jerozolimskiej był pokaźnie rozbudowany zewnętrzny kult Boży. Świątynia jerozolimska była jednym z cudów starożytnego świata ze względu na swą wspaniałą architekturę, monumentalność, piękno, ale także ze względu na wspaniałość służby Bożej, która tam była zorganizowana i bezustannie sprawowana. Ale to wszystko, co działo się w tej świątyni, chociaż było pewnym szczytem kultu wśród religii świata, chociaż może ten kult był najczystszy ze wszystkich kultów sprawowanych w świątyniach na całym ówczesnym świecie, to i tak był on tylko symbolem, znakiem. Pozbawiony był wewnętrznych treści, pozbawiony był tego, co jedynie, co naprawdę mogło podobać się Bogu i oddać Mu chwałę.
Bóg wielokrotnie przez proroków wyrażał swoją dezaprobatę dla tego czysto zewnętrznego kultu. W usłyszanym fragmencie Listu do Hebrajczyków (zob. 10,5-7), który zresztą jest cytatem ze Starego Testamentu (zob. Ps 40,7-9), spotykamy się z taką reakcją Boga: „Ofiary ani daru nie chciałeś … całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie”. Boga nie mogły przebłagać zewnętrzne ofiary: zabijane zwierzęta, przelewana krew zwierząt. To były tylko symbole, znaki wyrażające jakąś bezsilną tęsknotę człowieka za pojednaniem z Bogiem, za prawdziwym zjednoczeniem z Bogiem. Ludzie wyczuwali, że składaniu ofiary Bogu musi towarzyszyć postawa czysta, wolna od grzechu, od winy, a człowiek nie spełniał tych warunków, nie był więc godny, by uczcić Boga. I właśnie nadeszła oczekiwana przez wieki chwila, w której wypełnił się sens wszelkich ofiar składanych w świątyni jerozolimskiej i gdziekolwiek na świecie.
Oto pośrodku świątyni stanął człowiek, który równocześnie był Bogiem. Słowa, które autor natchniony włożył w usta oczekiwanego Mesjasza wyrażają program jego życia: „Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś mi utworzył ciało. Całopalenia i ofiary nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę – w zwoju księgi napisano o mnie – abym pełnił wolę Twoją Boże”. Te słowa wiernie oddają postawę wewnętrzną Boga-Człowieka. Chrystus całą swoją istotą jest nastawiony na to, żeby pełnić wolę Ojca, żeby samego siebie wydać w ofierze jako wyraz miłości wobec Ojca – to właśnie jest Jego program. Jest to zarazem odtąd jedyna ofiara, która ma sens, ma znaczenie, która wypełnia sens wszystkich ofiar, i która jedynie może podobać się Bogu. Odtąd tylko ta ofiara może być sprawowana jako kult ludu Bożego Nowego Przymierza.
Wiemy, że świątynia jerozolimska wkrótce po zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Chrystusa została zniszczona. Była to nie tylko kara za zatwardziałość Żydów, którzy nie przyjęli Mesjasza. Ta świątynia w gruncie rzeczy stała się niepotrzebna, ponieważ odtąd świątynią jest człowieczeństwo Chrystusa, w której to świątyni jest składana Bogu nieustannie ofiara miłości. Osoba Boga w ludzkiej naturze oddaje się Ojcu – i to jest sens wszelkiej ofiary. Wszystko inne jest tylko symbolem, który na to wskazuje.
Właśnie tu znajduje się najgłębszy sens liturgii Nowego Przymierza, która odtąd do końca świata będzie sprawowana w świątyniach ludu Bożego Nowego Przymierza. Świątynie, kościoły nadal są potrzebne, nadal musi być oddawany kult Ojcu, ale właśnie ten jedyny, który dokonał się w człowieczeństwie Chrystusa osobowo zjednoczonym z Bóstwem. W naszych kościołach nieustannie tylko uobecnia się, aktualizuje się to, co właśnie wtedy się zaczęło, na co wskazuje to wydarzenie, które jest przedmiotem liturgii dzisiejszego święta. Wszedł do świątyni Ten, który wypełnił sens wszelkiego kultu, który jedynie mógł oddać Ojcu należną chwałę, a kościoły odtąd są napełniane Jego obecnością, Jego ofiarą. Ta ofiara uobecnia się wśród nas w znakach liturgicznych, w sakramentach. Tylko ta ofiara, ofiara Chrystusa przynosi Bogu chwałę, a my możemy jedynie zgromadzić się wokół tej ofiary i z nią się zjednoczyć, i przez nią oddać chwałę Ojcu.
To jest druga myśl dzisiejszego święta, która jeszcze bardziej zostanie rozwinięta w tekstach liturgii mszy świętej, z którą łączy się ceremonia święcenia świec. Tam właśnie pojawi się myśl o naszym spotkaniu z Chrystusem w świątyni. Tam będzie ukazana ta tajemnica, w jaki sposób my – na podobieństwo Symeona – spotykamy w świątyni Chrystusa i łączymy się z Nim, wchodząc w Jego ofiarę i w ten sposób oddając należną cześć Bogu Ojcu. Oto istotna treść liturgii dzisiejszego święta.
Widzimy teraz, że to, co składa się na istotę liturgii jest jak gdyby myślą przewodnią tego święta. Jeżeli wnikniemy we wszystkie teksty liturgiczne i znaki, obrzędy tej liturgii, zrozumiemy głęboki sens naszej chrześcijańskiej liturgii i sens naszego kapłaństwa, naszego zjednoczenia z Chrystusem-kapłanem; zrozumiemy, w jaki sposób my w spotkaniu z Chrystusem możemy oddawać Ojcu chwałę w Duchu i prawdzie, taką chwałę, która Ojcu jest przyjemna, a która nam przyniesie zbawienie.
Franciszek Blachnicki
z I nieszporów Ofiarowania Pańskiego, 1 lutego 1975 r.
[1] Greckie określenie hypapante, tzn. święto spotkania, i heorte ton kataroion – święto oczyszczenia pojawiły się w V wieku. Te dwa określenia rozpowszechniły się w Kościele zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. W liturgii bizantyjskiej do dziś nosi ono nazwę hypapante. Nazwę tę spotykamy także w Sakramentarzu gregoriańskim w tradycji rzymskiej. [przyp. Redakcji]