Kochani, nasz Pan, Jezus Chrystus, Arcykapłan Nowego i Wiecznego Przymierza już w tej tajemnicy czterdziestego dnia swojego ziemskiego życia objawia nam całą głębię Tajemnicy, przez którą nas zbawi. Zbawi nas przez to, że uniży się, wchodząc w nasze życie i w nasze cierpienia i że dozna cierpień od ludzi. Będą się Mu sprzeciwiać. I wtedy się okażą zamysły serc wielu wobec Niego. Stosunek do Niego, do Jezusa Chrystusa będzie kryterium, sprawdzianem wartości człowieka.[…]
Światło, które przyszło do nas na chrzcie świętym, które przychodzi do nas w ciągłym słuchaniu słowa Bożego i w naszym osobistym wczytywaniu się w nie, we wszystkiej nauce, we wszystkim poznaniu, we wszystkim czytaniu jakiejkolwiek nauki Bożej, światło to – my zabiegamy o to – ma stawać się życiem. Momentem, w którym się krzyżuje światło z życiem, jest liturgia; nade wszystko uobecnienie śmierci i zmartwychwstania Jezusa, Jego krzyża, Jego zwycięstwa. W Eucharystii – kiedy ofiarowujemy Go Ojcu, Tego, który był ukrzyżowany: „Ciało Moje za was wydane, krew Moja za was przelana”, a w komunii świętej przyjmujemy Go żywego, zmartwychwstałego, zasiadającego po prawicy Ojca – równocześnie jest krzyż i zwycięstwo, równocześnie śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Tak, przyjmujemy Tego, który zasiada po prawicy Ojca. Tak naucza Kościół. Ten, który jest po prawicy Ojca, chwalebny nasz Pan Jezus Chrystus, jest obecny także pod postaciami chleba i wina, kiedy Go przyjmujemy i kiedy Go adorujemy.[…]
Przemienia się człowiek w Chrystusa, upodabnia się do Chrystusa, im więcej przyjmuje śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa w siebie. I to jest nasze kapłaństwo. To jest nasz udział w Jego nowym stylu modlenia się i w nowym stylu składania ofiar Panu Bogu.[…]Ja się modlę i ja składam coraz bardziej samego siebie w ofierze z Jezusem Chrystusem. Ja włączam się w modlitwę Chrystusa. Nawet nie liczy się moja wymyślona modlitwa tak bardzo, jak nade wszystko modlitwa Jezusa; modlitwa, którą On mi zostawił – „Ojcze nasz”, modlitwa, którą On zostawił – psalm. Ta modlitwa się bardziej liczy i z tej modlitwy dopiero ja się uczę modlić. W tę modlitwę Jego ja się zanurzam, bo Jego kapłaństwo – jedyne pośrednictwo – obejmuje i mnie. I wciąga mnie w swój głos mój Pan – Jezus Chrystus.
I podobnie w Jego ofiarę złożoną na krzyżu, włączam moje coraz bardziej umieranie dla siebie: to, że się odwracam od moich grzechów, to, że umieram dla moich złych pragnień, dla moich nastawień, dla moich pożądań, dla tego, do czego jestem kuszony.
Od tej celebry, od tej Eucharystii [w Dzień Światła], od tej Tajemnicy Światła zaczyna się preoaza. Zaczyna się rok oazowy…
I żebyśmy nie zapomnieli wszyscy, że Ruch Światło-Życie wyrósł z Krajowego Duszpasterstwa Służby Liturgicznej; że nas nieustannie obowiązuje, nie tylko porządna liturgia – żeby nas przypadkiem Pan Jezus nie oczyścił i nie odsiał w każdej świątyni, gdziekolwiek jesteśmy – ale liturgia, w której składać będą Panu ofiary w sprawiedliwości, w czystości serca.
Czy nasze msze święte, czy nasze modlitwy, czy nasze pacierze, czy nasze wspólnotowe modlenie się, czy to wszystko jest w czystości serca? Czy za tym idzie ofiarowywanie samego siebie Panu Bogu? Czy jest to więc w końcu prawo Nowego Przymierza?
Fragmenty homilii we mszy św. w święto Ofiarowania Pana Krościenko nad Dunajcem, 2 lutego 1984 r. (więcej w książce: Ks. Wojciech Danielski. Pana mojego spotykam… w słowie i w sakramencie. Wydawnictwo Światło-Życie. Kraków 2005)