Dziwnie brzmią wersety 9-12 w hymnie o miłości św. Pawła: „Tylko po części poznajemy… Teraz widzimy niewyraźnie jak w zwierciadle…” Co to ma wspólnego z miłością?
Słowa te wydają się przykrym dysonansem w pięknym – i poza tym spójnym – Pawłowym tekście z 1 Listu do Koryntian. Wyglądają jakby wrzucone przypadkiem, może jako skutek niestaranności jakiegoś kopisty.
Ale słowa te wyrażają ogromnie ważną a chyba rzadko przypominaną prawdę – że nasze poznanie ma swoje ograniczenia. Może mi się wydawać, że wiem, jak powinienem postąpić, mogę dołożyć wszelkich starań, by drogę rozpoznać – a rozpoznam ją źle. Ile zła w świecie i w Kościele wyrządzili ludzie dobrej woli, w sumieniu rzeczywiście przekonani do swoich racji! Byli przekonani (naprawdę przekonani!), że idą dobrą drogą, podczas gdy ich postępowanie było niszczące i przynosiło zło.
Oczywiście – chrześcijaństwo wypracowało rozmaite sposoby rozeznania. Problem w tym, że jak ktoś jest mocno przekonany do swoich racji, swojej misji, niekoniecznie jest gotów poddać się rozeznaniu w Kościele, niekoniecznie przyjmie czyjeś uwagi, niekoniecznie sam zaangażuje się w rozeznanie (bo przecież drogę już zna).
Cóż więc pozostaje? Myślę, że nie przypadkiem jednak św. Paweł umieścił te słowa w tym miejscu. Kiedy jestem przekonany o słuszności obranej drogi a spotykam się ludźmi, którzy moje przekonanie kwestionują, powinienem szczególnie dbać o zachowanie miłości. A więc: być cierpliwym, szlachetnym, nie wybuchać gniewem, nie liczyć doznanych krzywd, wytrzymać, wierzyć, ufać, przetrwać itd.
Może dla takich sytuacji św. Paweł napisał Hymn o miłości?
Krzysztof Jankowiak