Warszawa, 17 października 2015 r.
Nigdy nie spotkałem osobiście ks. Wojciecha Danielskiego, ponieważ z Ruchem Światło-Życie zetknąłem się dopiero kilka lat po śmierci jego drugiego Moderatora Krajowego. Nie mam więc żadnych osobistych wspomnień związanych z ks. Wojciechem, lecz jedynie refleksję nad tym, co zostawił Kościołowi w Polsce, Ruchowi i w jakimś sensie, także mnie samemu. Myślę, że dzisiaj bardzo potrzebne jest takie właśnie współczesne spojrzenie na życie i dziedzictwo ks. Wojciecha, gdyż tak naprawdę jesteśmy tym, kim jesteśmy jako Ruch Światło-Życie, jako kapłani, jako rodziny, konsekrowani czy jako świeccy, właśnie dlatego, że kilkadziesiąt lat temu żył taki kapłan, teolog i moderator jak ks. Wojciech Danielski. Jego osoba, jest jednym z punktów odniesienia dla tego, co robimy i czym żyjemy dzisiaj.
Ograniczę tę refleksję do jednego tylko wymiaru życia i posługi ks. Wojciecha, do liturgii. Mam świadomość, że nie będzie to refleksja pełna i dogłębna, więc pragnę dotknąć jedynie kilku, wydaje mi się najważniejszych, punktów dotyczących postaci ks. Wojciecha. Wyjdę od chyba najbardziej pasującego do niego i dlatego tak często używanego określenia: Homo Paschalis: Człowiek paschalny, Człowiek Paschy. Następnie poświęcę kilka zdań temu, co rzeczywiście zrealizowało się w jego życiu, czyli głębokiej syntezie liturgii i życia, aby zakończyć na nawiązaniu do jego działalności formacyjnej w dziedzinie liturgii.
- Ks. Wojciech – Homo Paschalis
Nie wiem kto pierwszy użył tego określenia wobec ks. Wojciecha. Na pewno było to naturalne i spontaniczne. Człowiekiem paschalnym nazwał go Ojciec Franciszek, a ks. prof. Hryniewicz w ten sposób zatytułował wiersz napisany w dzień po jego pogrzebie. Okazało się ono tak trafne, że w świadectwach, wspomnieniach, a nawet pracach naukowych o ks. Wojciechu nieustannie się przewija aż do dzisiaj. Wiele razy zastanawiałem się, w czym przejawiała się ta paschalność ks. Wojciecha? Myślę, że ten paschalny rys jego osobowości i życia wyrażał się w czterech elementach, nad którymi pragnę się teraz zatrzymać.
Pierwszy element, który tworzył paschalny rys postaci ks. Wojciecha jest bardzo zwykły. Jest nim radość. Człowiek, który doświadczył Paschy i pozwolił, aby go Chrystus w niej zanurzył, musi być człowiekiem radosnym, prawdziwie radosnym. Pamiętam, że na początku lat dziewięćdziesiątych – prawdopodobnie w którymś z ówczesnych numerów „Oazy” – zobaczyłem zdjęcie ks. Wojciecha. Jak zwykle patrząc w obiektyw aparatu po prostu się uśmiechał. Dzisiaj już nie pamiętam tego zdjęcia, ale pamiętam ten uśmiech. I mogę powiedzieć, że to nie był zwykły uśmiech. Ten uśmiech był po prostu mądry (tak sobie go wówczas nazwałem), bo można było w nim zobaczyć Zmartwychwstałego Pana. Przeżywać liturgię i całe swoje chrześcijaństwo w radości, która płynie z doświadczenia mocy Paschy Chrystusa – oto zadanie dla dzisiejszych chrześcijan oraz podstawa ewangelizacji i świadectwa wobec współczesnego świata. Jeśli dzisiaj chrześcijaństwo jest postrzegane jako coś smutnego, przytłaczającego czy wręcz zniewalającego, to być może właśnie dlatego, że współcześni uczniowie Chrystusa nie są paschalni, czyli nie potrafią pokazać światu wolności, którą dał im Chrystus umierając na krzyżu i trzeciego dnia zmartwychwstając dla zbawienia wszystkich. Myślę, że wielkim zadaniem dla naszego Ruchu dzisiaj jest właśnie dawanie współczesnemu światu radości płynącej z doświadczenia i spotkania z żywym Chrystusem, obecnym w Słowie i w sakramencie. Można powiedzieć, że tego oczekuje od chrześcijan Ojciec Święty Franciszek i bardzo jasno wyraził to w encyklice o radości Ewangelii (Evangelii gaudium).
Drugim elementem owego paschalnego rysu w życiu ks. Wojciecha jest doświadczenie mocy sakramentu chrztu. Odkrywanie łaski i mocy chrztu jest podstawą całej duchowości naszego Ruchu. Ruch Światło-Życie jest katechumenalny w samej swojej istocie. U jego początków stoją ludzie, którzy po Soborze Watykańskim II odkryli prawdę o tym, że chrześcijanami się stajemy. Ojciec Franciszek, a po nim ks. Wojciech Danielski dali Kościołowi w Polsce bardzo konkretny model formacji do dojrzałego życia wiarą, oparty właśnie na odkrywaniu piękna, łaski i mocy chrztu świętego. Dzisiaj okazuje się, że lepszego modelu po prostu nie ma. Chcę w tym miejscu zacytować krótki fragment homilii ks. Wojciecha na święto Ofiarowania Pańskiego z 1984 roku, w której jasno pokazał fundamentalne znaczenie chrztu dla całej duchowości i drogi formacyjnej Ruchu Światło-Życie: Światło, które przyszło do nas na chrzcie świętym, które przychodzi do nas w ciągłym słuchaniu słowa Bożego i w naszym osobistym wsłuchiwaniu się w nie, we wszystkiej nauce, we wszystkim poznaniu, we wszystkim czytaniu jakiejkolwiek nauki Bożej, światło to – my zabiegamy o to – ma stawać się życiem. To jest program na całe życie, także na dzisiaj i to niezależnie od rocznic i jubileuszów, jakie aktualnie przeżywamy. To jest także program dla każdej wspólnoty Ruchu Światło-Życie.
Trzecim elementem paschalnego rysu osobowości i wiary ks. Wojciecha jest jego przeżywanie liturgii Triduum Paschalnego. W tym miejscu również posłużę się cytatem ze wspomnianego wcześniej wiersza ks. prof. Hryniewicza, gdyż wiele lat temu zrobił on na mnie ogromne wrażenie i do dzisiaj jest bardzo ważny:
Pamiętam Cię najbardziej,
jakim byłeś w Noc Paschy.
Przez szereg lat przeżywaliśmy ją razem
przy tym samym ołtarzu KUL-owskiego kościoła.
Wciąż słyszę Twój głos.
Twoje słowa jeszcze dźwięczą mi w uszach.
Widzę Twoją uszczęśliwioną twarz
i oczy pełne światła.
JEST RADOŚĆ ZE ZMARTWYCHWSTANIA.
Jak nie nazwać paschalnym człowieka, który w taki sposób przeżywa liturgię? Przez trzydzieści lat, jakie minęły od śmierci ks. Wojciecha, przygotowanie i przeżywanie liturgii paschalnych w Polsce zmieniło się na lepsze, to fakt. Możemy ze spokojem powiedzieć, że celebracje Triduum Paschalnego – i te parafialne i te w grupach rekolekcyjnych – są coraz piękniejsze. Wielka w tym zasługa Ruchu Światło-Życie i ludzi formowanych przez ks. Wojciecha. Jednak wiele jest jeszcze do zrobienia i ideałem byłoby, aby inni patrząc na to jak celebrujemy liturgię lub jak w niej uczestniczymy, mogli powiedzieć: „oni mają uszczęśliwioną twarz i oczy pełne światła. Pan rzeczywiście zmartwychwstał i żyje…” Czy to nie jest jedna z dróg nowej ewangelizacji?
Wreszcie ostatni element paschalnego rysu wiary ks. Wojciecha to cierpienie i śmierć. Śmierć ma zawsze wymiar paschalny, bo odnosi każdego do tej jedynej Śmierci, która dała wszystkim życie. Ponadto każda śmierć jest także liturgią i to szczególną liturgią – najprostszą i zupełnie pozbawioną elementów zewnętrznego piękna oraz barokowych gestów. Jest liturgią, w której człowiek dotyka prawdziwej Obecności. W tym miejscu nie można uciec od wspomnień osób, które towarzyszyły ks. Wojciechowi w tej liturgii śmierci. Pisze ks. Stanisław: umierał odarty z wszelkiego blasku, skulony na łożu śmiertelnej choroby, jego kenoza doszła do końca. Ojciec Franciszek natomiast pozostawił takie słowa: Tak jak celebrował z przejęciem i całym sobą Eucharystyczną Ofiarę, tak celebrował do końca ofiarę swojego życia. Dla mnie przepiękne jest jedno zdanie z jego testamentu, dotyczące pogrzebu: Niech to będzie pogrzeb w duchu radości paschalnej. Pogrzeb ks. Wojciecha taki właśnie był, bo dla chrześcijanina bez śmierci nie ma prawdziwego życia.
Radość, chrzest, Triduum Paschalne oraz umieranie jako przejście ze śmierci do życia. Te elementy tworzą spójny obraz ks. Wojciecha jako Człowieka Paschalnego oraz stanowią o pięknie jego osoby i o jego niezwykłości.
- Liturgia i życie
W życiu ks. Wojciecha dokonało się to, co miało być istotą odnowy liturgii po Soborze Watykańskim II, czyli synteza liturgii i życia. To jest także istotą charyzmatu Ruchu Światło-Życie. Jako Moderator Krajowy ks. Wojciech mówił: Momentem, w którym krzyżuje się światło z życiem, jest liturgia. Nasza codzienność oraz nasza modlitwa i celebracja muszą stanowić jedność. Nie mogą być dwiema zupełnie różnymi sprawami. Wychodzę z Mszy św. i wracam do mojej codzienności. Tam dopiero, w konfrontacji z cierpieniem, z własnym egoizmem, pychą i wszystkimi innymi grzechami głównymi, realizuje się moje chrześcijaństwo. I tak doświadczony – czasami wręcz ogromnie poraniony – przychodzę znów na Eucharystię, aby tam otrzymać światło, które zawsze płonie nowym, paschalnym blaskiem. Na tym polega jedność liturgii i życia i pewnie to mieli na myśli Ojcowie Soboru Watykańskiego II, gdy pisali, że liturgia jest szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła, i zarazem jest źródłem, z którego wypływa cała jego moc (KL 10). Takie spojrzenie na liturgię wyklucza rytualizm, a objawia całe piękno liturgii. Ks. Wojciech był cały zanurzony w tym pięknie celebracji. We wspomnieniach o ks. Wojciechu uderza to, że sposób w jaki sprawował liturgię oraz jego głoszenie Słowa wprowadzało uczestników w głębię celebrowanej tajemnicy. Już kilkadziesiąt lat wcześniej realizował to, co w 2007 roku napisał Benedykt XVI: piękno w liturgii jest częścią samej tajemnicy (…) jest sposobem docierania do nas prawdy o miłości Boga w Chrystusie.
Konkretnym zadaniem dla kapłanów, moderatorów, diakonii liturgicznych i wszystkich, którzy niejako „profesjonalnie” zajmują się w Ruchu liturgią jest to, aby odpowiednio celebrować i strzec piękna liturgii, ponieważ jedynie wtedy nasze liturgie będą autentyczne, pełne światła i prowadzące do życia.
- Formacja liturgiczna
Przyjaciele i znajomi ks. Wojciecha wspominają go także jako wielkiego wychowawcę i formatora, czyli człowieka potrafiącego przekazywać innym to, czym sam żył. Szczególnie wyraźnie ten aspekt jego życia i posługi widać w dziedzinie formacji liturgicznej, która należy do najważniejszych i najpilniejszych zadań współczesnego Kościoła, bo to właśnie w Kościele dotyka się mistagogicznego bogactwa liturgii.
Przede wszystkim w życiu ks. Wojciecha widać wielkie zaangażowanie w formację liturgiczną kapłanów i kleryków. Wiedział, że kapłan to człowiek, który najpierw musi zrozumieć ducha liturgii, poznać jej strukturę i teologię, aby mógł rzeczywiście i w sposób autentyczny wprowadzać wiernych w głębię celebrowanej tajemnicy. Jego konkretnym wkładem w liturgiczną formację księży i kleryków była jego działalność naukowa, liczne sympozja i konferencje, wiele artykułów i dziesiątki rekolekcji.
Ks. Wojciech formował także osoby posługujące w liturgii. Był moderatorem Krajowego Duszpasterstwa Służby Liturgicznej oraz zwracał uwagę na liturgię w rodzinach, czego świadectwem jest jego książeczka Przeżywanie liturgii w rodzinie. Dla mnie w tym miejscu niesłychanie ważne są jego tłumaczenia tekstów liturgicznych oraz pieśni. Jego wersje hymnów Benedictus i Magnificat urzekają pięknem i głębią spojrzenia na celebrowane tajemnice, wiele osób i wspólnot posługuje się jego przekładem starożytnego wschodniego hymnu Phos filaron (Radosna Światłości), a pieśni tłumaczone przez ks. Wojciecha na trwałe weszły do śpiewników liturgicznych i często słychać, jak rozbrzmiewają nie tylko na rekolekcjach i spotkaniach Ruchu.
Dziś, chociaż minęło już pięćdziesiąt lat od zamknięcia Soboru Watykańskiego II, wszyscy są zgodni, że kapłanom i świeckim potrzeba jest nieustanna formacja, ciągle świeże spojrzenie na liturgię i taka celebracja, która będzie wciągać wiernych w prawdziwe, pełne i czynne uczestnictwo. Ks. Wojciech zostawił w tej kwestii nie tylko przykład, ale i bardzo konkretne plany działania.
Zakończenie
Kończąc pragnę przytoczyć kilka zdań ze świadectwa o ks. Wojciechu autorstwa ks. prof. Hryniewicza: Wojciech był mistagogiem – człowiekiem potrafiącym przeżywać misterium i prowadzić do niego innych. Była to mistagogia serdeczna, pełna ciepła i uśmiechu, rozjaśnionych oczu i rozpromienionej twarzy. Nie da się ukryć tego, co człowiek nosi w sercu. (…) Był cały tym, co czynił. Wkładał ogromnie dużo serca i wysiłku w każdą celebrację Eucharystii. Były to zaiste celebracje serdeczne.
Takie określenia jak „Człowiek paschalny” czy „Serdeczny mistagog” nie mogą być jedynie fragmentem bardzo pięknej historii Ruchu Światło-Życie. Bez wątpienia postać ks. Wojciecha Danielskiego zasługuje, aby ją szerzej poznano w Kościele, a dla Ruchu jest to jedno z najbardziej konkretnych zadań, przed jakimi staje.
ks. Tomasz Bać
Rzeszów