Zachariasz jest pierwszą postacią, o której opowiada Ewangelia św. Łukasza (poza Teofilem wspomnianym w dedykacji). Jego charakterystyka jest wprawdzie bardzo pochlebna (Łk 1,6), ale w wydarzeniu, które jest opisane, Zachariasz zawodzi – nie wierzy Gabrielowi zapowiadającemu poczęcie Jana Chrzciciela i zostaje za to ukarany niemotą (Łk 1,5-20). Ewangelia św. Łukasza zaczyna się więc od sytuacji, w której człowiek „sprawiedliwy przed Bogiem, nienagannie zachowujący wszystkie przykazania i przepisy Pańskie” (Łk 1,6) – zawodzi.
Później Zachariasz pojawia się tylko w jednej scenie – narodzin Jana Chrzciciela (Łk 1,57-66). Potwierdza, że ma mieć na imię Jan (można przypuszczać, że Elżbieta od niego właśnie wiedziała, że takie ma być imię, bo właśnie Zachariaszowi przekazał je anioł – Łk 1,13) i wielbi Boga hymnem zaczynającym się od słów „Błogosławiony Pan Bóg Izraela” (Łk 1, 67-79).
Tym właśnie hymnem modli się codziennie Kościół w modliwie porannej – jutrzni. Paradoksalnie codzienną modlitwą Kościoła jest hymn człowieka, których choć był sprawiedliwy i nienaganny, w decydującym momencie zawiódł.
Jakie z tego dla nas wnioski? Po pierwsze taki, że nawet jeśli czujemy się sprawiedliwi i nienaganni, nigdy nie możemy być pewni, jak zachowamy się w decydującym momencie. Po drugie, że nawet jeśli zawiedziemy, w oczach Bożych nie jesteśmy przekreśleni i zawsze mamy szansę – nie tylko na skromną rehabilitację ale nawet na zajęcie prestiżowego miejsca – np. zwycięzcy konkursu na hymn poranny Kościoła.
Krzysztof Jankowiak