Rzeczy. Tak łatwo się (z) nimi związać. Ludzie podróżujący wiedzą, że niewiele trzeba spakować, by mieć wystarczająco.
To, co zbiera się latami na półkach, w szafach, w garażach, szopach, zaczyna wiązać szyję ku ziemi niewidzialną liną. Tak samo wydaje się z oczekiwaniami, planami i zadaniami na tzw. jutro.
Człowiek tak zaciska się w środku, żeby doskonale coś wykonać, tak zabezpieczyć przez ryzykiem, że w rzeczywistości nie może zrobić kroku naprzód. Tak mocno identyfikuje się z rzeczą, z zadaniem, jakby on sam był „czymś”. To widać po smutku, jaki natychmiast się rodzi po stracie. To widać po braku dystansu do tego, co robi.
Ojciec pustyni Mojżesz udzielił kiedyś osobliwej rady pewnej osobie, stojącej przed ważnym zadaniem. Poradził, by ta osoba położyła siebie w wyobraźni w grobie. Powiedział:
jeśli spróbujesz tego ćwiczenia, zobaczysz, że ono dobrze ci zrobi. Jeśli bowiem całkowicie identyfikujesz się ze swoim zadaniem, boisz się, czy rzeczywiście mu podołasz (…), łamiesz sobie głowę (…), ale kiedy to zadanie staje przed tobą, często jesteś zablokowany (…). Jeśli wyobrazisz sobie, jakobyś leżał w grobie, to poznasz, kim w istocie jesteś. W grobie wszystko, co nieważne, przestaje się liczyć.
To ćwiczenie pomaga zyskać dystans do rzeczy, oczekiwań, planów. Ta wewnętrzna wolność jest wręcz konieczna, by rzeczywiście dobrze przeżyć jutrzejszy dzień. To uwalniająca świadomość, że mam zadanie, ale nie jestem moim zadaniem. Brak presji powoduje, że nie muszę wykonać zadania perfekcyjnie, a moja tożsamość znajduje się w Kimś, kto jest samą doskonałością. To On jest źródłem, nie ja. Nawet jeśli popełnię jakiś błąd, to będzie tylko błąd, który nie zniszczy identyfikacji z Nim.
Anna Czyż