Droga krzyżowa Wojciecha Danielskiego diakona, studenta Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego[1],napisana 1 marca 1957 roku.
Stacja I
Osądzony. Sam. Wszyscy przeciw Niemu.
Panie, miej choć mnie, byś nie był tak strasznie sam. Niech i mnie osądzają.
Stacja II
Krzyż tak ochotnie bierzesz. „Ut gigas ad currendam viam…” [jak olbrzym, co drogę przebiega (por. Ps 19(18),6)]…Z całą twardością dla siebie bierzesz cierpienia.
Żal mi Ciebie. Bądź mi wzorem, bym świadomie i bezwzględnie podejmował krzyż, by go nieść, jak Ty.
Stacja III
Ledwoś wyruszył, już upadasz. Czy wiedziałeś, że upadniesz ?
– Jakie to straszne, wiedzieć, że upadek będzie już, już – i czekać, i nagle on przychodzi.
A jaki straszny jest upadek niespodziewany.
Żal mi Ciebie. Daj mi się prędko dźwigać zawsze, bym Tobie ulżył.
Stacja IV
Chyba nie chciałeś, by z powodu Twego cierpienia bola Matka.
A Ona Cię ujrzała tak umęczonego i zhańbionego.
O, Boże, mój, proszę, od tego jednego mnie ustrzeż – oszczędź bólu mojej Matce, niech nigdy się nie dowie, jak będę cierpiał, jak cierpię. A Tyś pozwolił, by Twoja Matka cierpiała. Jeśli chcesz ofiary serca i mojej Mamusi… To straszne cierpienie – wiedzieć, że się jest komuś drogiemu powodem cierpienia.
Stacja V
Jakiż to dla Ciebie ból. Jedyna pomoc, jaką masz, jest z „łaski”, jest z musu. Już byś ją odrzucił, tak Ci jest przykra i bolesna.(Wiem, co to znaczy: „wiedz, że ci pomagam”). A Ty taką pomoc przyjmujesz i nagradzasz?!
Niech moja pomoc Tobie w dźwiganiu krzyża nie będzie nigdy z musu – zawsze jak najdobrowolniejsza.
Stacja VI
Współczucie. Ty przecież nie żądasz wielkich czynów.
W drobiazgach – czymś maleńkim okazać Ci współczucie, ulitowanie się.
Stacja VII
Pół drogi. Znów upadek. Brak sił.
O Panie, całe te studia, co mnie tak przecież odciągają od bezpośredniej kapłańskiej pracy… – tej drugiej połowy drogi, co jeszcze jest przede mną. Dźwigam się razem z Tobą, Jezu, na tę drugą połowę Drogi krzyżowej – może cięższą?…
Stacja VIII
Współczucie – to nie słowa.
Najpierw zlikwidować przyczynę Twego cierpienia, która jest we mnie.
Stacja IX
U szczytu, u kresu – znów [upadek]. Jak bardzo cierpisz!
Czy już się zaczęło bezpośrednie przygotowanie do kapłaństwa, ostatnie przygotowanie tej Victimae [ofiary], jaką mam być. Jeśli nie, to niech przyjdzie co rychlej. Chcę. Bo mnie niepokój targa przed tym, co ma przyjść – cierpienie jeszcze większe. Ale – z Tobą.
Stacja X
Szaty zwlekli.
Panie, niech Twoje straszne duchowe cierpienie, dodane do tak okropnych cierpień ciała, nakaże mi strzec swej czystości wobec siebie, i wstydu, i skromności we wszystkim wobec drugich (by nikogo nie zgorszyć).
Stacja XI
Nie przygarniesz mnie rękami Swymi, jak Jana do serca. Nie przyjdziesz Twymi nogami do mojej Betanii. Przybity. Nie ruszysz się.
Czy nie chcesz, bym Ci w tym towarzyszył – nie tylko poświęcił ręce i nogi Twej służbie – we wszystkim? To jest współczucie, prawda?
Stacja XII
Ciąży Ci Ciało, rozdziera dłonie i stopy. Konasz w męczarni trzech godzin.
Jestem przy Tobie, jak Jan. Jestem zawsze przy Tobie. Zawsze chcę towarzyszyć Twej Męce – Msza święta i mój udział – Mój. Przyjacielu.
Stacja XIII
Mamusiu Pana mojego, zabili Ci Syna. Zabili. A Ty się godzisz, Bogu poddajesz.
Wiedz, że Ci i ja współczuję. Bo to i przeze mnie. Przez moje milczenie, żem się nie sprzeciwił. Chcę Cię pocieszyć, Mamusiu.
Stacja XIV
Mój Pan, w grobie. Zimny kamień wkoło.
Ty wierzysz, Mamusiu święta. Ty wiesz, że ta śmierć Jego jest potrzebna. Grób pożyczony – ból, przykrość. Ale Tyś poddana Bogu.
Współczuję Ci. Wiem, ile to kosztować musi – poddać się Bogu w takiej męce serca Matki.
Tak Tobie współczuję, Panie. Tyś jedyny mój Przyjaciel, Panie Jezu.
Tak chcę też współczuć, współcierpieć z moimi braćmi. Bo to Ty w nich cierpisz.
opracowanie: Grażyna Wilczyńska
[1] Diakon Wojciech Danielski z powodu zbyt młodego wieku nie mógł przyjąć święceń kapłańskich razem ze swymi kolegami z rocznika. Został wysłany na studia specjalistyczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, podjął je w zakresie historii Kościoła w średniowieczu.