O świętowaniu pięćdziesięciolecia zawierzenia Ruchu Światło-Życie Niepokalanej Matce Kościoła
1973 rok. Pierwsza Oaza Matka, pierwsze błogosławienie animatorów i rozesłanie na oazy wakacyjne. Potem, jedenastego czerwca, w dzień Niepokalanej Matki Kościoła, poświęcenie statuy Niepokalanej na Kopiej Górce. W słowach odczytanego wtedy Aktu Konstytutywnego, swoistego Credo maryjnego Ruchu, jest zawarte tyle treści! W pamięci tego dnia pozostanie jeszcze emocjonalne „okienko” kard. Karola Wojtyły.
Jak przypomniał bp Jacek Grzybowski, jubileusz to okazja do radosnej refleksji nad darem czasu. O jaką przyszłość mamy prosić? Czego wyczekiwać?
Po pierwsze – nie biadolić
Pani Dorota Seweryn w swoim świadectwie podkreśliła, że „z perspektywy pięćdziesięciu lat wyraźnie widać, jak to wszystko się rozwinęło. I to jest piękne”. Zaczęło się w zwykłych, prostych warunkach. (Kto miał kiedykolwiek szansę przejść labiryntem wąskich, drewnianych schodków domu na Kopiej Górce, ten wie). Ale ksiądz Franciszek Blachnicki zawsze mówił, że nie można poprzestać na tym, co jest. Trzeba patrzeć do przodu. I ta perspektywa wybrzmiewała we wszystkich wypowiedziach, które dane nam było usłyszeć w ciągu tych świątecznych dni.
Na tę ważną cechę charakteru Ojca wskazywało wielu prelegentów. Ks. Franciszek Blachnicki miał świadomość, że tworzy dzieło Boże. Nie „biadolił” nad tym, że czasy są ciężkie, ale te ciężkie czasy (wygnania czy więzienia) wykorzystywał na rozwój.
Nie zajmowało go tylko to, co działo się tu i teraz, kryzysy i problemy Kościoła drugiej połowy ubiegłego stulecia. Myślał o odnowie Kościoła. W czasach masowego duszpasterstwa stawiał na małe grupy. Dostrzegał potrzebę powstania miejsca, gdzie mogą przyjść odpocząć wędrowcy, „oazy stałej”. Stawiał na rozwój służby liturgicznej. Ojciec nigdy nie dramatyzował, że oazowicze odchodzą. Zajmowało go życie. Chciał, aby Ruch się rozwijał. Nie przejmował się pieniędzmi („nie mamy pieniędzy na jeden dom, to kupimy dwa”). Bardzo wyraźnie widział, że to, co boskie, i to, co ludzkie, nie są wobec siebie konkurencyjne, ale współdziałają ze sobą. W te wspólne działania z Bogiem zawsze wliczał Boże możliwości. I ta jego dynamika… Jak to kiedyś powiedział bp Herbert Bednorz: ” on ino gaz, a hamulca to w ogóle nie używa”.
Teatr mój widzę ogromny
Podobno, jak głosi plotka, tymi słowami otoczenie kwitowało wielkie plany ks. Franciszka (zapewne z perspektywy wąskich schodów na Kopiej Górce). Ale czy na Oazę można patrzeć inaczej?
Ruch Światło-Życie na pewno zmienił oblicze polskiego Kościoła. Ks. Franciszek Blachnicki wiedział jednak, że to dzieło ma uniwersalny charyzmat i ma zdolność zachwycania ludzi. Bardzo wyraźnie widział misję przeszczepienia charyzmatu poza Polskę. Ten „teatr” trzeba widzieć jako ogromny, totalny. Każda węższa perspektywa to przegrana.
Ruch Światło-Życie nadal się rozwija. Inaczej niż wcześniej, to normalne. Każde pokolenie zostawia na tym rozwoju swój ślad. Widać to bardzo wyraźnie w zmieniającym się otoczeniu Kopiej Górki. Przekaz tego jubileuszu jest prosty. Strzeżmy się resentymentów i narzekania na współczesność. Od tego, co robimy dziś, zależy przyszłość: czy życie zostanie przekazane dalej.
Wiola Szepietowska
zdjęcia: Michał Szepietowski