a) Kontekst liturgiczny
Ósma seria oaz modlitwy rozpoczyna się tym razem w sobotę, czyli od pierwszych nieszporów 6 Niedzieli Wielkanocnej, a kończy w poniedziałek 1 maja - w dniu, w którym Kościół czci św. Józefa, rzemieślnika.
6 Niedziela Wielkanocna poprzedza i równocześnie przygotowuje do obchodu uroczystości Wniebowstąpienia Pana, a w dalszej perspektywie - Zesłania Ducha Świętego.
W Ewangelii słyszymy piękny fragment z mowy pożegnalnej Chrystusa, zapewniający, że nie zostawi nas sierotami, ale da nam Ducha Pocieszyciela, Ducha Prawdy / J 14, 15-21 /.
Słowa Chrystusa stanowią wyraz Jego głębokiego zatroskania o uczniów, którzy pozostaną na świecie i którzy będą niejednokrotnie odrzucani przez świat obcy Chrystusowi.
Duch Pocieszyciel, którego Chrystus pośle będzie w nich przebywał i On uzdolni ich do życia w świecie oraz do obrony wobec każdego kto domagać się będzie od nich "uzasadnienia tej nadziei, która w nich jest'' / 1 P 3, 15 /.
Tylko w Duchu Świętym zdolni będą uczniowie Pana przekształcać rzeczywistość świata, w który zmuszeni będą żyć.
Te myśli niedzielnej liturgii słowa stanowią doskonałe wprowadzenie do drugiego dnia oazy modlitwy, w którym przypada wspomnienie św. Józefa, patrona ludzi pracy.
On - człowiek napełniony Duchem Świętym i Jego mocą, całym swoim życiem wskazał na właściwy kierunek ludzkiej pracy. Jedynym jej celem ma być służba Chrystusowi jako Panu. To jest gwarancją trwania we wspólnocie z Nim.
Czytanie z Listu do Kolosan / 3, 14-15, 17, 23-24 / uwypukla myśl, że decydującym motywem każdego ludzkiego działania jest miłość, uzdalniająca do służby, której jedyną zapłatą jest "wiekuiste dziedzictwo'' czyli obcowanie z Panem w tej rzeczywistości, w której On przebywa już teraz jako Zmartwychwstały i Uwielbiony.
b) Intencja modlitewna
Wyrazem naszej odpowiedzialności za świat, w którym żyjemy powinna stać się modlitwa obejmująca wszystkie jego problemy, które wiążą się z zagadnieniem pracy ludzkiej.
c) Sugestie odnośnie programu
Jako materiał do konferencji w pierwszym dniu OM / niedziela - 30.04 / można wykorzystać artykuł O. Przybylskiego: "Sam Duch przychodzi z pomocą naszej słabości'' lub tekst zatytułowany: "Modlitwa Kościoła''.
W drugim dniu /poniedziałek - 01.05/ do konferencji zaleca się wykorzystać następujące myśli, zawierające biblijne spojrzenie na pracę ludzką i jej wartość.
Często spotykamy się z hasłem; "Praca jest najwyższym kryterium wartości każdego człowieka''. Pomyślmy nad tym zdaniem, czy możemy się z tym jako chrześcijanie pogodzić? A jeżeli człowiek nie może pracować, jeżeli człowiek jest nieuleczalnie chory to co będzie kryterium jego wartości ? Wtedy będzie on człowiekiem bez wartości i ciężarem społeczeństwa ? Byli już tacy, którzy wyciągnęli konsekwencje z takiego hasła. Jeżeli człowiek nie może pracować, to do krematorium. Po co ma zawadzać, po co ma jeść chleb, kiedy jest bezużyteczny. Jeżeli człowiek nie wykona normy, nie spełni swego zadania na taśmie produkcyjnej, to nie jest człowiekiem, to nie ma żadnej wartości. Widzimy konsekwencje tego hasła i u nas i na Zachodzie, człowiek się liczy o tyle, o ile się liczy jego praca, człowiek się liczy o tyle, o ile ma pieniądze. Jako chrześcijanie nie możemy przyjmować takiego hasła. Zawiera ono w sobie bałwochwalstwo i uznawanie fałszywych bogów.
Słowo: "najwyższe'', "najwyższa wartość'' może u nas być tylko skierowane do Boga jako najwyższej wartości.
Wartość człowieka określa jego stosunek do Boga, to znaczy człowiek jest tyle wart, ile warta jest jego miłość. Nasze chrześcijańskie hasło brzmi: - najwyższą wartością każdego człowieka jest jego miłość, albo też inaczej: o ile on realizuje swoje powołanie do miłości czyli do dawania siebie, do posiadania siebie w dawaniu siebie. Im bardziej człowiek jest zdolny do miłości, im pełniej potrafi siebie dać, siebie ofiarować, tym jest pełniejszym człowiekiem, tym jest większym człowiekiem.
Wartość człowieka musi leżeć w nim samym, w jego podobieństwie Bożym, w jego wartościach charakteru, w jego cnotach, w jego bezinteresowności, w jego idealiźmie, ostatecznie w jego miłości. O. Maksymilian nic nie robił, ale umierał w bunkrze z miłości; umierał dając swoje życie dla ratowania życia swego brata. Ten człowiek zajaśniał nam w pełni człowieczeństwa i ten człowiek olśnił świat swoim czynem.
Jeżeli przyjmiemy takie kryterium wartości człowieka, to i ten człowiek, który jest sparaliżowany i ten, który jest kaleką, ten który jest ciężarem dla otoczenia, jest człowiekiem i może w pełni urzeczywistnić swoje człowieczeństwo, swoją wielkość: może urzeczywistnić siebie jako wartość wieczną i nieprzemijającą. A praca o tyle jest wartością z chrześcijańskiego punktu widzenia, o ile jest środkiem, o ile jest narzędziem do wychowania człowieka, o ile przez pracę człowiek siebie doskonali. Produktem pracy, który się liczy, jest sam człowiek. Jeżeli praca człowieka uszlachetnia, jeżeli czyni go lepszym, jeżeli przez pracę człowiek bardziej staje się człowiekiem, czyli kimś, kto posiada siebie w dawaniu siebie, wtedy praca spełnia swoje zadanie. Ona jest środkiem, narzędzie, a nie jest bożkiem, któremu trzeba składać ofiary.
Dzisiaj jest tak niestety, że praca, którą się święci / święto pracy / praktycznie stała się swego rodzaju bożkiem, któremu składa się ofiary i praca nie wyzwala człowieka, ale człowiek staje się jej niewolnikiem. I dlatego trzeba sięgnąć do myśli Bożej, która jedynie może stać się źródłem odnowienia ludzkiej pracy.
Ojciec Św. Pius XII w modlitwach liturgicznych na dzień dzisiejszy dał jak gdyby skrót teologii pracy ludzkiej. W modlitwach brewiarzowych, we Mszy Św. w czytaniach biblijnych pokazany jest najgłębszy, ostateczny sens pracy ludzkiej. Fragment Listu św. Pawła do Kolosan: " Wszystko cokolwiek czynicie w słowie lub uczynku, wszystko w imię Pana Jezusa Chrystusa czyńcie, dziękując przez Niego Bogu Ojcu... Cokolwiek czynicie z serca czyńcie jako Panu, wiedząc, że od Pana otrzymacie zapłatę dziedzictwa. Panu Chrystusowi służcie''. Podkreśla, że nie partii, nie narodowi / jak głoszą transparenty / służymy naszą pracą, ale Chrystusowi. On jedynie nadaje sens naszej pracy. Nie możemy się najpierw pytać o efekty materialne pracy, ale pytamy: o ile przez naszą pracę wzrośnie w nas nowy człowiek i o ile nasza praca jako dowód miłości będzie skierowana do Boga i braci a jej wynikiem będzie pogłębienie i budowanie wspólnoty międzyludzkiej.
Nic dziwnego, że jeżeli się pracę ustawi inaczej, to ona nie będzie łączyła, ale dzieliła ludzi. Nie jest to przypadek, że ci, którzy mają pogańską, materialistyczną koncepcję pracy usiłują ja połączyć z hasłem walki klas, czyli dzielenia. Jedynie my chrześcijanie możemy głosić hasło pracy, która jednoczy, która buduje, która tworzy wspólnotę. Praca z jednej strony jest elementem doskonalenia człowieka, a z drugiej strony jest budowaniem, tworzeniem wspólnoty między ludźmi. To jest jej druga, istotna i największa wartość. Każdy daje swój wkład, swój udział do tego, żeby powstała wspólnota. To jest szlachectwo i piękno ludzkiej pracy. Tutaj zdobywamy właściwą wizję świata i historii.
Trzeba bardzo propagować ideę liturgicznego obchodu 1- maja. Jest to dzień wolny od pracy. Wszędzie może się sprawować liturgia, właśnie ku czci św. Józefa, rzemieślnika i ku czci Chrystusa, który był synem cieśli i w jej ramach należy ukazywać tą wspaniałą, piękną wizję pracy ludzkiej w planach Bożych; należy pokazywać prawdziwą drogę do wyzwolenia człowieka, a człowieka wyzwolić może tylko wspólnota, która w sposób szczególny realizuje się w liturgii. Nasi bracia z ruchu włoskiego, "Comunione e liberatione'', to hasło wypisali sobie na swoim sztandarze: WSPÓLNOTA i WYZWOLENIE. Wspólnota chrześcijańska, czyli wspólnota z Ojcem przez Syna w Duchu Świętym, wspólnota Żywego Kościoła, jest w przekonaniu ludzi z tego ruchu drogą do wyzwolenia człowieka z niewoli społecznej, kulturalnej, politycznej. W naszym Ruchu podjęliśmy ten sam program chociaż wyrażający się w innych słowach. U nas nazywamy to programem Nowej Kultury. To jest właśnie program wszechstronnego wyzwolenia człowieka, to jest konsekwentne głoszenie chrześcijańskiej wspólnoty, którą się osiąga wtedy, kiedy człowiek zatraca siebie przez miłość we wspólnocie z Bogiem i z braćmi. W tym się wyrażać powinna pełniejsza świadomość naszej misji wobec świata. Nie możemy być podobni do tych mieszkańców Nazaretu, którzy byli niedowiarkami i powątpiewali w Jezusa: " Cóż wielkiego może nam powiedzieć ten człowiek, którego znamy, który z nas wyszedł, którego rodzina tu mieszka''. Może też nieraz mówimy: - Jezus Chrystus, tyle już o Nim słyszeliśmy na katechizmie i w kościele. To jest już coś spowszedniałego, że właściwie nie wiadomo co z tym począć, za bardzo już przywykliśmy do tego. Musimy na nowo odkryć wspaniałe bogactwo Chrystusowego światła, musimy na nowo podjąć naszą misję wyzwolenia świata, wyzwolenia ludzkiej pracy, wyzwolenia ludzkiej rodziny, wyzwolenia w każdym wymiarze ludzkiego życia. To jest nasza misja i nasze zadanie, i dzisiaj powinniśmy sobie uświadomić to wszystko, co nas może jedynie doprowadzić do pełnego celu, którym jest tylko Chrystus. Tylko na tym kamieniu węgielnym można wznosić gmach ludzkiej wspólnoty zdolnej zapewnić trwałe życie i szczęście.